Tuż przed startem igrzysk olimpijskich 2024 zmniejszyła się reprezentacja Polski. Najpierw Hubert Hurkacz ogłosił, że z powodu kontuzji odniesionej podczas tegorocznego Wimbledonu rezygnuje z wyjazdu do Paryża. W konsekwencji jego decyzji w zmaganiach nie weźmie też udziału Jan Zieliński, który miał tworzyć parę deblową z 27-letnim wrocławianinem.
Z kolei we wtorek (23.07) agencja antydopingowa AIU poinformowała, że w organizmie skoczka wzwyż Norberta Kobielskiego wykryto niedozwoloną substancję - metabolit pentedronu norefedryny. Polak został zawieszony i nie wystartuje w Paryżu, a szef POLADA Michał Rynkowski przekazał, że grozi mu nawet czteroletnia dyskwalifikacja.
Oba te zdarzenia skomentował w swoich mediach społecznościowych prezes PKOI Radosław Piesiewicz. Działacz był zasmucony faktem, że reprezentacja Polski uszczupliła się tuż przed startem zawodów.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały
"Niestety, ale nasza reprezentacja znów się zmniejsza. Rezygnacja ze startu w Paryżu Huberta Hurkacza z powodów zdrowotnych spowodowała brak możliwości startu dla Jana Zielińskiego. Jednak taka decyzja zapadła i to trzeba uszanować, choć nie każdy musi ją rozumieć" - pisał.
"Przykra jest ta kolejna wiadomość. Teraz ze składu wypadł skoczek wzwyż Norbert Kobielski. Jednak polski lekkoatleta został zawieszony za wykrycie w jego organizmie niedozwolonych substancji! To przykre" - zakończył Piesiewicz.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy dopingowy incydent w karierze Kobielskiego. W 2020 roku w jego organizmie również wykryto niedozwoloną używkę. Został wówczas zdyskwalifikowany na trzy miesiące. Tym razem jego zawieszenie będzie prawdopodobnie dłuższe.
Czytaj też:
Barcelona znalazła następcę Lewandowskiego. "Szalone liczby"
Szokujące wieści ws. Szczęsnego. "Na pewno"