– Wszyscy wiedzą, że rekord świata na "trójkę" ma swoje lata. I jego sztab też, a termin tuż po igrzyskach jest wymarzony do ataku - uważa dyrektor mityngu Piotr Małachowski.
- Jak długo trzeba było namawiać Jakoba na powrót na Śląski? - to pytanie, którego w zasadzie nie trzeba było zadawać. - Zanim na dobre zaczęliśmy rozmowy, już mieliśmy potwierdzenie - przyznaje Małachowski.
Po spektakularnym występie na "Kamie" w 2023 roku Jakob Ingebrigtsen i jego otoczenie wiedzieli, że ponowna wizyta na śląskim przystanku Diamentowej Ligi będzie kwestią czasu. To w Polsce, tuż przed wylotem na mistrzostwa świata do Budapesztu, będący w fenomenalnej formie Norweg ustanowił aktualny rekord Europy w biegu na 1500 metrów - 3:27.14. Jego wyczyn oklaskiwało 30 tys. fanów Królowej Sportu, którzy nadali kłam tezie, że polska publiczność przychodzi wyłącznie na Polaków lub Armanda Duplantisa. Zresztą, sportowa jakość Ingebrigtsena zdaniem wielu nie jest dużo niższa.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Cristiano Ronaldo pokazał ludzką twarz. "Jest w porządku gościem"
- Ten mityng jest fantastyczny. Dużo o nim słyszałem i pewnie stąd zdecydowałem się w końcu przyjechać na start. Dziękuję, od początku do końca czułem się tu komfortowo - mówił jeden z bohaterów poprzedniej edycji memoriału.
Ingebrigtsen, tak jak wielu innych, może w Polsce liczyć na traktowanie adekwatne do rozmiaru osiągnięć. To w końcu m.in. mistrz olimpijski z Tokio i dwukrotny mistrz świata na 5000 m - z Eugene i Budapesztu. Do tej pory, a nie ma przecież jeszcze 24 lat, zdążył także zebrać w hali i na stadionie aż 11 tytułów mistrza Europy na różnych dystansach. Dlatego kiedy przyjeżdżał w 2023 roku i przedtem poprosił aż o trzech pacemakerów, konkretnie wskazując ich nazwiska, nikt nie robił problemów z ułatwieniem mu drogi po rekord kontynentu. Organizatorzy doskonale pamiętają też jego minę, gdy odbierającym z lotniska okazał się dawny rywal z bieżni Marcin Lewandowski.
- Chłopak był w szoku. Ale myślę, że to są małe miłe rzeczy. Dla kogoś takiego warto było się przejechać. Powspominaliśmy, pogadaliśmy, odpowiedziałem mu też na najważniejsze pytania. A potem pobiegł jak rakieta - śmieje się "Lewy".
- To geniusz. Chciałabym biegać tak, jak on. Jestem jego wielką fanką! Ma lekkość i dar, z którego korzysta - komplementowała Sofia Ennaoui w programie "Lekka Gadka" na kanale YouTube memoriału. - Jego jako zawodnika nie sposób nie szanować. Styl, który ma: odwagę, bezkompromisowość i luz, pociąga widownię - dodawał w nagraniu Lewandowski, który zgadza się z opinią, że Jakob jako postać jest jednym z największych współczesnych magnesów do tej dyscypliny sportu.
Tegoroczny start Ingebrigtsena na Śląskim będzie inny. Po pierwsze i najważniejsze, Norweg niedawno został ojcem, a to zmienia życie każdego mężczyzny. Po drugie, ten występ odbędzie się nie tuż przed, lecz krótko po imprezie docelowej. I tym razem będą to nie MŚ, ale igrzyska olimpijskie.
- To jest sport i nikomu medali na szyi wieszać przed startem nie będziemy. Niemniej, gdyby po nie sięgnął w Paryżu, to wartość tego zawodnika na naszej liście zgłoszeniowej tylko wzrośnie. A że szanse na to są, nie trzeba chyba nikogo przekonywać - zaciera ręce Marek Plawgo, dyrektor ds. komunikacji memoriału.
Najważniejszą zmianą będzie jednak dystans, jaki Jakob przebiegnie tym razem w Kotle Czarownic - nie 1500 m, lecz dwukrotnie więcej.
- Czy to źle, że nie pokaże się w swojej koronnej konkurencji? A skąd. 3000 m oznacza, że dostaniemy podwójną dawkę Ingebrigtsena - puszcza oko Małachowski i po chwili dodaje: - a może też przy okazji zobaczymy rekord świata.
Rekordzistą Europy na 3000 m Ingebrigtsen już jest, bo w finale Diamentowej Ligi w Eugene jesienią uzyskał niesamowity czas 7:23.63 - trzeci najlepszy w dziejach. Z jego obozu można jednak między wierszami wyczytać informację, że gwiazdor nie rozliczył się jeszcze do końca z tym wyzwaniem. A w uszach pobrzmiewa mu nazwisko Daniela Komena - Kenijczyka, któremu w 1996 roku w Rieti zmierzono 7:20.67. Tego rezultatu nie był w stanie zbić nawet potężny Hicham El Guerrouj.
Diamentowa Liga 2024 na Stadionie Śląskim będzie 15. edycją Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej - najważniejszych i największych zawodów lekkoatletycznych w tej części Europy. Występ 25 sierpnia potwierdzili już m.in. tyczkarski geniusz Armand Duplantis i płotkarka Femke Bol. Oboje są aktualnymi rekordzistami świata. Lista gwiazd, z którymi rozmawiają organizatorzy, jest jednak już na tym etapie przygotowań o wiele dłuższa. Co oczywiste, w imprezie wystąpią również najlepsi reprezentanci Polski, na czele z rekordzistką kraju w biegu na 400 m Natalią Kaczmarek czy medalistką halowych MŚ w Glasgow Ewą Swobodą.
Bilety na "Kamę" można zamawiać przez platformę eBilet.pl. Początek zawodów o godz. 14.
Czytaj także:
Wimbledon: Sabalenka zrezygnowała z gry!
Wielka gwiazda zrezygnowała. To jego ostatni Wimbledon