Z Budapesztu - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Nie był to spokojny początek mistrzostw świata w Budapeszcie dla naszych sprinterek i sprinterów ze sztafety mieszanej 4x400 metrów. Biało-Czerwoni zajęli w swoim biegu eliminacyjnym dopiero ósme miejsce, jednak ostatecznie pobiegną w finale.
Wszystko przez to, co stało się podczas przekazywania pałeczki przez Kajetana Duszyńskiego do Patrycji Wyciszkiewicz-Zawadzkiej. Tuż przed tym Polak potknął się, a na dodatek przed sprinterką przewrócił się reprezentant Niemiec i całkowicie zablokował jej tor biegu. Lekkoatletka musiała wręcz nad nim przeskakiwać, co kosztowało ją cenny czas.
Po biegu polska ekipa złożyła protest, który po kilkudziesięciu minutach został rozpatrzony pozytywnie i Biało-Czerwoni będą wśród dziewięciu sztafet, które jeszcze w sobotę powalczą o medale o godz. 21:47 (WIĘCEJ TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #6. Nikola Horowska ozłocona. "Przeżywałam w tym roku trudne chwile"
Po biegu nasi reprezentanci nie ukrywali zdziwienia tym wszystkim, co działo się podczas ich biegu.
- Do tej pory mówiłam, że podczas sztafety 4x100 metrów dzieje się dużo. Odwołuję to! - mówiła Marika Popowicz-Drapała, która przez lata biegała na krótszych dystansach, ale teraz dobrze spisuje się w biegu na jedno okrążenie. Podczas biegu ona także miała problemy.
- Przy zejściu do wewnętrznego toru Jamajka po prostu chamsko mnie kopnęła - żaliła się doświadczona lekkoatletka. - Uważam, że to było nie fair, bo byłam od niej szybsza. Niestety, kilka kłód pod nogi nam wpadło podczas eliminacji. Trzeba wyciągnąć wnioski.
- Tyle lat biegam sztafety i nigdy nic takiego mi się nie przydarzyło. Spokojnie straciliśmy ze dwie sekundy przez ten upadek Niemca. Bardzo mnie to zaskoczyło, musiałam zaczynać bieg tak naprawdę od nowa - mówiła dziennikarzom Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka.
Kajetan Duszyński już przed decyzją ws. protestu przekonywał, że nikt z naszych reprezentantów nie popełnił błędu.
- Z mojej perspektywy my nie popełniliśmy błędu. Zmiany w sztafetach mieszanych są trudne. Ja nie widziałem co dokładnie się stało, po upadku leżałem na tartanie. Czy jestem zadowolony ze swojego biegu? Tak, bo forma w tym roku nie jest tak wysoka jak dwa lata temu, sporo złego się działo z moim zdrowiem - ocenił.
Finał sztafety mieszanej 4x400 metrów o godz. 21:47.