Cały świat obserwuje wojnę w Ukrainie, którą rozpętała Rosja. Jednocześnie każdy ma nadzieję, że w jego kraju do takiego koszmaru nie dojdzie. Prawie każdy, bo okazuje się, że jest pewien wyjątek. To Filip Grznar.
Czeski kulturysta i zawodnik MMA kilka dni temu wywołał ogromny skandal. Nagrał film, w którym wypowiadał się na temat wojny. Nagle z jego ust padły takie słowa.
- Chcę, żeby w Czechach wybuchła wojna. Chcę, żeby Rosja do nas przyjechała. Wojna jest jedyną wolnością. Wiesz, że możesz umrzeć w każdej chwili, ale też wiesz, że możesz zabić każdego. Chcę takiej wolności - mówił Grznar.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Skandaliczne słowa błyskawicznie obiegły cały kraj. Sprawą zajęła się policja, a sportowcowi grozi nawet do 10 lat więzienia m.in. za podżeganie do wojny. Kulturysta z Pilzna dopiero po pewnym czasie zdał sobie sprawę, w co się wpakował. Teraz próbuje się tłumaczyć.
- Upiłem się z przyjacielem i wciąż miałem w sobie trochę tabletek na nerwy. Chciałem porozmawiać o ogólnym braku wolności w Czechach. Użyłem niewłaściwie dobranej metafory, przyznaję się do tego. Nie chcę żadnej wojny w Czechach i oczywiście nie pochwalam konfliktu w Ukrainie. Byłem po prostu totalnie pijany - komentuje w portalu expres.cz.
Ojcem Grznara jest ceniony w Czechach prawnik i skandalista już skonsultował z nim całą sprawę. Czeka go rozprawa sądowa, ale podobno z prawnego punktu widzenia nie ma podstaw, aby go ukarać.
Ten sportowiec jest doskonale znany w swoim kraju ze skandalów. Na koncie ma m.in. wyrok za stosowanie przemocy, rasistowskie ataki na Romów, chodzenie w neonazistowskiej odzieży, a i nie kryje się z faktem, że bierze metaamfetaminę.
Obrzydliwe słowa Rosjanina o Polakach. Jest reakcja jego szefa >>
Rosja ma pomysł jak wyjść z kryzysu. "Musimy wrócić do sowieckiego systemu" >>