W tym artykule dowiesz się o:
Łukasz Kolenda - rozgrywający/rzucający
Nominalnie rozgrywający - i to jaki, ale kiedy na parkiecie przebywał wraz z Kubą Koblem, skupiał się na szukaniu pozycji do rzutu, jeszcze częstszej penetracji, wyprowadzeniu w pole rywala. W pełni zasłużenie zdobył tytuł MVP całej imprezy. Kolenda obdarzony jest wielkimi umiejętnościami, dużo widzi, ale co najważniejsze - nie boi się wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności.
Kiedy trzeba, rzuci, a jeśli nie, zagra jeden na jednego. Średnio 17 punktów na mecz mówi zresztą samo za siebie. Już pojawiają się głosy, i to coraz liczniejsze, że powinien otrzymać powołanie do seniorskiej kadry. Bo tak właśnie jest. Od lat polska koszykówka nie cierpi z powodu nadmiaru klasowych jedynek, więc - choć Łukasz nadal jest młody i perspektywiczny - chyba nie ma sensu czekać aż będzie taki w wieku 25 lat.
Adrian Bogucki - środkowy
Najlepszy zbierający, drugi punktujący i trzeci asystujący w ekipie, choć gra pod koszem. Więcej chyba nawet nie trzeba dodawać nt. nowego środkowego Miasta Szkła Krosno. Ponadto to właśnie on był autorem najważniejszej dla Polaków "trójki" w turnieju, którą zaaplikował pod koniec półfinałowej dogrywki z Łotwą.
ZOBACZ WIDEO Mamy nagranie z historycznego zjazdu Bargiela. Te ujęcia zapierają dech w piersiach!
Bogucki jest silny, przez co trudny do krycia przez rywali, grozi rzutem z dystansu, choć nie jest w tej kwestii zbyt regularny - dobrze jednak, że był wtedy, kiedy wymagała tego sytuacja. Już sporo potrafi, ale nadal musi mocno pracować. Szczególnie nad szybkością i zwrotnością. Oby dała mu to ekstraklasa.
Jakub Kobel - rozgrywający
Na turnieju jakby lekko w cieniu najlepszej w kadrze dwójki, ale nie ma wątpliwości, jak wielką cegłę dołożył do tego sukcesu były już gracz Jamalex Polonii. Szybki, a przez to trudny do upilnowania dla rywali. Klasyczna jedynka, dopieszczająca kolegów swoimi podaniami. Mógł przebywać na parkiecie wraz z Kolendą - nie było to problemem.
Nadszedł już na niego czasu przeskoku do wyższej klasy rozgrywek i tak też się stanie. 19-latek od nowego sezonu będzie grał w MKS-ie Dąbrowa Górnicza. Oby tylko dostawał niezbędne minuty dla dalszego rozwoju. W I lidze był objawieniem, w EBL już raczej nie będzie takich zachwytów nad jego grą (obym się mylił), niemniej Kobel pokazuje, że ciężką pracą można zajść wysoko.
Mikołaj Kurpisz - silny skrzydłowy
Cichy bohater całej kadry, w zasadzie turnieju. Wspierał zespół, jak tylko mógł. Wysoki zawodnik - z dobrym rzutem, bo Kurpisz potrafi przymierzyć zarówno za trzy, jak i z półdystansu - to zawsze spore zagrożenie dla rywali. Poza tym dobrze walczył na tablicach, będąc w tym elemencie niezbędnym wsparciem dla Boguckiego.
W nadchodzącym sezonie nadal będzie grał w pierwszoligowym Biofarmie Basket. Wydaje się, że akurat w jego wypadku to dobrze, bo w EBL mógłby jeszcze nie otrzymać zbyt wielu szans. W Poznaniu już ostatnio zaczął odgrywać coraz bardziej znaczącą rolę. Teraz powinno być jeszcze lepiej. Po odejściu z zespołu kilku liderów, ma szansę sam stać się kluczowym graczem.
Daniel Gołębiowski - rzucający/niski skrzydłowy
Spośród zawodników, który grali średnio ponad 15 minut w meczu, to właśnie koszykarz Polpharmy grał najrozważniej, co pokazuje stosunek jego przechwytów (1,7) do strat (0,7). W blisko 19 minut, które otrzymywał od trenera, jest to wynik bardzo dobry. Ze względu na jego - obok Kolendy - największe doświadczenie w ekstraklasie, można było przypuszczać, że będzie nawet jednym z liderów.
W praktyce było nieco inaczej, ale to dobrze. Gołębiowski okazał się doskonałym graczem od czarnej roboty w talii Frasunkiewicza, ale kiedy było trzeba, potrafił także zdobywać punkty. Mocno musi natomiast pracować nad rzutem. W sezonie, na parkietach EBL, wyglądało to nieźle, w Sofii - mizernie. Mimo to jego wkład w wyniki kadry był nie do przecenienia.
Dominik Rutkowski - niski skrzydłowy
Bardzo przydatny zawodnik, bo człowiek od wszystkiego. Może być liderem w ataku (17 punktów w ćwierćfinale z Czechami), wielkim wsparciem dla wysokich w walce na tablicach (śr. 4,9 zbiórki - trzeci w drużynie), a także mocnym punktem obrony zespołowej - z nim na parkiecie Polacy byli średnio o 11 "oczek" lepsi od rywali.
Sporym atutem Rutkowskiego jest także dość pewny rzut z dystansu. Ogółem to gracz może i trochę niedoceniany, ale podobnie jak Gołębiowski, dający wiele małych, pożytecznych rzeczy, aby inni mogli błyszczeć. Gdzie zagra w kolejnym sezonie? Oficjalnie jeszcze nie wiadomo, ale mówi się, że wróci do WKK, który chce - i ma - grać w I lidze.