W tym artykule dowiesz się o:
Wydaje się to być jak najbardziej naturalny cel dla Los Angeles Lakers. Potwierdza to zarówno Marc Stein z New York Times, jak i Chris Haynes z Yahoo Sports. Jeziorowcy musieliby jednak poczekać do 6 lipca ze sfinalizowaniem transakcji, związanej z ewentualnym pozyskaniem rozgrywającego Charlotte Hornets. Sam Walker także musi stanąć przed poważnym wyborem.
Jeśli zdecydowałby się zostać w ekipie "Szerszeni" i podpisać z nimi maksymalny kontrakt, wówczas za najbliższe 5 lat gry zarobi ponad 221 milionów dolarów. Przejście do LAL i związanie się z nimi na 4 lata, bo jedynie tyle będą w stanie mu zaoferować szefowie klubu, zapewni mu maksymalnie niecałe 141 milionów dolarów. Dodatkowo jednak zyskałby gwarancję walki o mistrzostwo NBA, czego Hornets nie są w stanie mu zapewnić... A czas ucieka. Walker ma już bowiem 29 lat.
W ostatnim czasie bardzo głośno mówi się o tym, że "Uncle Drew" przeniesie się do Nowego Jorku, ale nie do Knicks, a na Brooklyn i zwiąże się kontraktem z Nets. Irving odrzucił bowiem opcję zawodnika i zamierza przetestować rynek wolnych agentów. Od dawna mówiło się również o tym, że chętnie zagrałby w jednym zespole z... Anthonym Davisem, w związku z czym właśnie ten aspekt może się okazać wabikiem dla rozgrywającego.
Niepewna w tym wszystkim wydaje się natomiast sytuacja związana z liderem LAL, LeBronem Jamesem. Zdaniem niektórych to właśnie on był powodem odejścia Irvinga z Cleveland Cavaliers, bowiem ten chciał móc odgrywać rolę pełnoprawnego lidera w innym miejscu. Teraz sprawa wygląda jednak nieco inaczej. Przygoda z Celtami nie okazała się dla Kyriego w pełni udana, więc możliwość ponownej walki o mistrzostwo może go skusić.
Wspomniany już Chris Haynes z Yahoo Sports uważa, że obok Kemby Walkera, to właśnie skrzydłowy Philadelphia 76ers może być tym, który dołączy do LeBrona Jamesa oraz Anthony'ego Davisa. Dziennikarze w Stanach Zjednoczonych od razu wyłapali moment, kiedy serwis Bleacher Report zamieścił wspólne zdjęcie LBJ'a oraz Davisa, które Butler polubił. Warto dodać, że aktywność w mediach społecznościowych koszykarza "Szóstek" często bywała zapowiedzią zmiany z jego udziałem.
Ale przede wszystkim jest on zawodnikiem, który mógłby idealnie wpasować się do zespołu z Los Angeles, gdyby tylko sam się na to zgodził. Przeprowadzka do Kalifornii oznaczałaby bowiem dla niego znów mniejszą rolę. W Minnesocie nie potrafił się z tym do końca pogodzić, ale już w Filadelfii potrafił współgrać jako lider z Joelem Embiidem i Benem Simmonsem. I kto wie, czy właśnie gra z tą dwójką nie okaże się dla niego kluczowym momentem kariery. Tam poznał smak bycia delikatnie w cieniu, a w Los Angeles miałoby to jeszcze większy wymiar.
Zdaniem Kevina O'Connora z serwisu The Ringer, to właśnie MVP ostatnich finałów powinien być głównym celem dla Los Angeles Lakers. O grze z nim marzy też zresztą sam LeBron James, ale szanse na jego przejście do Lakers nie są największe. Zdaniem Adriana Wojnarowskiego z ESPN, Leonard wybierze albo pozostanie w Toronto, albo też faktycznie przeprowadzi się do Los Angeles, ale zasili Clippers.
Sam zresztą udowodnił, że znakomicie potrafi się odnaleźć w zespole raczej koszykarskich rzemieślników, bo chyba można tak nazwać mistrzowskich Raptors, aniżeli wielu supergwiazd. Kwestia gry obok Jamesa i Davisa może być jednak kusząca. Bez cienia wątpliwości to zatem właśnie decyzja Leonarda, odnośnie jego najbliższej przyszłości, zapowiada się najciekawiej w całym okresie letnim w NBA.
W ostatnim czasie młodzi, zdolni rozgrywający nie mieli najłatwiejszego życia w Los Angeles. Lakers już raz bowiem podziękowali Russellowi i oddali go do Brooklyn Nets w zamian za Brooka Lopeza oraz 27. numer draftu 2017, z którym finalnie pozyskali Kyle'a Kuzmę. Z kolei teraz, w transakcji pozwalającej im nabyć Anthony'ego Davisa, pożegnali się z Lonzo Ballem. Przykład Russella pokazuje jednak, że dla młodego rozgrywającego nie musi się to okazać karą.
D'Angelo na Brooklynie stał się bowiem liderem z krwi i kości. Poczynił olbrzymie postępy w swojej grze, dzięki czemu jest jednym z kandydatów do nagrody dla Most Improved Player. Nets celują jednak w pozyskanie Kyriego Irvinga, który jest również w obrębie zainteresowań LAL. Gdyby jednak Jeziorowcom nie udało się namówić "Uncle Drew" na grę w Kalifornii, wówczas to właśnie Russell może okazać się ich celem, bowiem gra obu obrońców w Nets może się niejako wykluczyć. Czyżby zatem wielki powrót numeru dwa draftu 2015?
Pozostali
Wiele mówi się też o innych potencjalnych wzmocnieniach Los Angeles Lakers, lecz może nie do końca graczami będącymi największymi gwiazdami w lidze. Rok temu, kiedy budowano zespół wokół LeBrona Jamesa, popełniono cały szereg błędów, zatrudniając takich zawodników, jak między innymi Lance'a Stephensona czy też Michaela Beasleya. Teraz już nikt nie zamierza powtórzyć tamtych potknięć przy konstruowaniu składu.
I tak oto na celowniku Jeziorowców są też na przykład JJ Redick (na zdj.), Brook Lopez, Danny Green czy nawet Malcolm Brogdon, któremu właśnie kończy się kontrakt z Bucks. Każdy z nich byłby wielką wartością dodaną w Lakers, bowiem każdy posiada już odpowiednie doświadczenie i pakiet zalet potrzebnych do gry o najwyższe cele. To będzie naprawdę ciekawe lato w Los Angeles!