Koniec marzeń Polaków - podsumowanie trzecich meczów grupy F

Środowe mecze w grupie F były ostatnim akordem Rundy Kwalifikacyjnej podczas mistrzostw Europy rozgrywanych na polskich parkietach. Z naszego punktu widzenia najciekawszą batalią miało być starcie grających o wszystko Polaków z Hiszpanami. Niestety podopieczni Muliego Katzurina nie sprostali wyzwaniu i wyraźnie polegli w pojedynku z wicemistrzami świata. Dzięki wygranej nad Turcją, reprezentacja Słowenii zakończyła rywalizację na pierwszym miejscu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem Polaków z Hiszpanami oczekiwań było sporo. Tylko wygrana dawała nam szansę na awans do ćwierćfinałów. Niestety marzenia biało-czerwonych zostały rozwiane już w inauguracyjnej kwarcie. Fenomenalny Pau Gasol, mistrz NBA z Los Angeles Lakers zdobył siedem punktów z rzędu i wyprowadził koszykarzy z półwyspu Iberyjskiego na znaczne prowadzenie. Chwilę później do jego świetnej dyspozycji dostosował się Juan Carlos Navarro i tak naprawdę było już po meczu.

Polacy grali bez zaangażowania, ambicji i wiary w końcowy sukces. Fatalnie grał Ignerski, mało aktywny był Szubarga, a skuteczność naszych koszykarzy nie dorównywała Hiszpanom. Nasi rywale przewyższali nas w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła i udowodnili, że mimo słabego początku turnieju, należy się z nimi liczyć w kontekście walki o medale. Już w czwartkowy wieczór podopieczni Sergio Scariolo staną przed arcytrudnym zadaniem, bowiem ich rywalem będzie najlepszy zespół grupy E, reprezentacja Francji.

Dla nas turniej zakończył się dużym rozczarowaniem. Ograliśmy co prawdą Bułgarię i słabiutką Litwę, lecz później odstawaliśmy od innych rywali. Kilku zawodników zawiodło oczekiwania kibiców, a w trudnych momentach gry na próżno było szukać w naszych szeregach prawdziwego lidera. Zbyt szybko także nasza kadra zaczęła odczuwać trudy zmęczenia turniejem. Niestety nie mogło być inaczej, skoro trener Katzurin w swojej rotacji korzystał tak naprawdę tylko z siódemki graczy. Pozostaje jednak wiara w słowa Marcina Gortata, który zapewniał, że reprezentacja z orzełkiem na piersi stanie na wysokości zadania i zagra na przyszłorocznych mistrzostwach świata.

Wisienką na torcie był wieczorny mecz pomiędzy niepokonaną Turcją, a coraz groźniejszą Słowenią. Siła postjugosłowiańskiego basketu podczas czempionatu Starego Kontynentu jest coraz wyraźniejsza. Z czterech drużyn rozpoczynających zmagania na początku września aż trzy zagrają w ćwierćfinale. Niewiele brakowało, aby także i Macedonia dołączyła do tego elitarnego grona. Spośród bałkańskich ekip najlepsze wrażenie wywiera do tej pory Słowenia. Koszykarze z tego niewielkiego kraju (zaledwie 2 miliony mieszkańców) stają przed ogromną szansą osiągnięcia najlepszego wyniku w historii startów na Eurobaskecie. Wygrana nad Turkami była dla podopiecznych Jure Zdovca niezwykle ważna. Zespół bez kontuzjowanych Domena Lorbeka (szyja), Gorana Dragicia (kolano) oraz Matjaza Smodisa (plecy) skazywany był na pożarcie z rewelacyjnym teamem znad Bosforu.

Tymczasem już w pierwszej połowie późniejsi triumfatorzy wypracowali sobie 19-punktową zaliczkę i kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Słoweńcy jak zwykle świetnie czuli się w rzutach trzypunktowych, gdzie brylowali Lakovic, Nachbar i Jagodnik. Ten ostatni pojawił się w grze za mającego problemy z faulami Nachbara i w kluczowych momentach się nie mylił. Wicemistrzowie Europy sprzed ośmiu lat za wszelką cenę chcieli zachować miano niepokonanych w grupie F, lecz nawet zmasowana pogoń w ostatnich minutach zdała się na nic. Wśród przegranych najlepiej punktującym, zbierającym i asystującym był Ersan Ilyasova, do tej pory jeden z czołowych zawodników turnieju.

Bez żadnej wygranej drugą fazę EuroBasketu zakończyli Litwini. Nasi sąsiedzi z północnego-wschodu byli na jak najlepszej drodze do pokonania Serbów, lecz ostatecznie schodzili z parkietu na tarczy. Na 4,5 minuty przed końcem gry prowadzili jeszcze 75:71, jednak wspaniała seria rzutów trzypunktowych drużyny z Bałkanów ostatecznie rozwiała ich nadzieje. Sześć trójek w ostatnich czterech minutach rywalizacji to wynik wprost niesamowity. W tym okresie dwa kluczowe rzuty oddał Milos Teodosic, rozgrywający kapitalne zawody. Playmaker Olympiakosu Pireus miał 20 punktów, 12 asyst i 4 zbiórki w zaledwie 29 minut. Litwini wyrównali tym samym swoje najgorsze miejsce w historii występów na mistrzostwach Europy. 12. miejsce zajęli również w 2001 roku.

Wyniki 9. dnia EuroBasketu

Litwa - Serbia 79:89 (19:23, 18:18, 24:22, 18:26)

Polska - Hiszpania 68:90 (14:23, 12:19, 20:29, 22:19)

Turcja - Słowenia 67:69 (15:24, 17:15, 20:18, 15:12)

Tabela

1. Słowenia 9 4-1 +54

2. Turcja 9 4-1 +32

3. Serbia 8 3-2 +8

4. Hiszpania 8 3-2 +30

5. Polska 6 1-4 -50

6. Litwa 5 0-5 -66

Liderzy 9. dnia EuroBasketu:

Punkty:

1. Juan Carlos Navarro (Hiszpania) - 23

2. David Logan (Polska) - 20

2. Pau Gasol (Hiszpania) - 20

2. Jonas Maciulis (Litwa) - 20

2. Milos Teodosic (Serbia) - 20

Zbiórki:

1. Marcin Gortat (Polska) - 12

2. Darjus Lavrinovic (Litwa) - 8

2. Nemanja Bjelica (Serbia) - 8

Asysty:

1. Milos Teodosic (Serbia) - 12

2. Łukasz Koszarek (Polska) - 7

3. Erazem Lorbek (Słowenia) - 5

Evaluation:

1. Milos Teodosic (Serbia) - 33

2. Łukasz Koszarek (Polska) - 26

3. Juan Carlos Navarro (Hiszpania) - 25

3. Pau Gasol (Hiszpania) - 25

Komentarze (0)