Turcy, którzy chcieli zachować miano niepokonanych zaczęli lekko nerwowo. Agresywna obrona Hiszpanów i zabójczo skuteczny Rudy Fernandez sprawiły, że aktualni Wicemistrzowie Europy szybko uzyskali prowadzenie 14:8. Podopiecznych Bogdana Tanjevicia do odrabiania strat pociągnęła jednak trójka Kerema Tunceriego oraz skuteczna i efektowna gra Omera Asika, który po pierwszej kwarcie miał już na swoim koncie 9 punktów, a jego reprezentacja przegrywała po 10 minutach różnicą tylko 2 punktów.
W drugiej kwarcie meczu Turcy zaczęli lepiej bronić. Co prawda na początku ich straty wzrosły do 7 punktów, ale potem to właśnie oni dyktowali warunki na parkiecie. W 18 minucie meczu Hiszpanie już przegrywali, gdy zza linii 6,25 trafił Tunceri, a prowadzenie turecka reprezentacja utrzymała do końca pierwszej połowie, którą trójką zakończył Ersan Ilyasova.
Po zmianie stron do frontalnego ataku ruszyli Hiszpanie. Podopieczni trenera Sergio Scariolo już po 3 minutach drugiej połowy prowadzili 43:39. Wtedy jednak z lekkiego letargu obudzili się tureccy koszykarze. Skuteczna gra w ataku wsparta solidną defensywą pozwoliła im objąć prowadzenie 49:43. Do końca tej części meczu punkty zdobywali już tylko Hiszpanie, a wynik po trzech kwartach celną trójką ustalił Jorge Garbajosa.
Ostatnia kwarta dostarczyła kibicom niesamowitych emocji. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, a prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Na minutę przed końcową syreną po punktach Juana Carlosa Navarro było 61:60 dla Turcji, która w kolejnej akcji nie wykorzystała możliwości na powiększenie swojej przewagi. Tym samym piłka była w posiadaniu Hiszpanów, którzy mogli rozegrać ostatnią akcję meczu. Na solową akcję zdecydował się rozgrywający Sergio Llull, który szybko minął Endera Arslana. Pod koszem napotkał jednak przeszkodę nie do przejścia w postaci Ilyasovy. Ten niesamowicie efektownym blokiem zatrzymał akcję Llulla i marzenia Hiszpanów o wygranej pękły, jak bańka mydlana.
Cały czas powtarzano, że jedyną opcją na pokonanie Turków jest zatrzymanie kogoś z dwójki Turkoglu - Ilyasova. Przeciwko Hiszpanom ten pierwszy praktycznie nie istniał, a pomimo tego Turcy zdołali wygrać. Duża w tym zasługa znakomicie dysponowanych tego dnia Asika i Erdena. Swoje zrobił też drugi z liderów Ilyasova, a jego blok na Llullu będzie się Hiszpanom śnił po nocach.
W ekipie dowodzonej przez Sergio Scariolo znów czegoś zabrakło, żeby ta supermaszyna zaskoczyła. Dobrze zagrał Fernandez, swoje zrobił Pau Gasol, ale do końcowego sukcesu znów czegoś zabrakło. Tutaj zabrakło naprawdę niewiele, bo do wygranej zabrakło jedynie skutecznego wykończenia ostatniej akcji.
Turcja - Hiszpania 63:60 (20:22, 16:12, 13:14, 14:12)
Turcja: E.Ilyasova 15, O.Asik 13, S.Erden 11, K.Tunceri 11, E.Arslan 4, E.Atsur 3, S.Guler 2, O.Savas 2, H.Turkoglu 2, O.Onan 0
Hiszpania: P.Gasol 16, R.Fernandez 16, F.Reyes 8, J.C. Navarro 7, M.Gasol 7, R.Rubio 3, J.Garbajosa 3, R.Lopez 0. S.Lull 0, A.Mumbru 0