Musiał coś zmienić po wczorajszej porażce trener Sergio Scariolo w taktyce oraz składzie aktualnych wicemistrzów Europy. Przeciwko Wielkiej Brytanii od pierwszych minut wystąpił więc Alex Mumbru kosztem Jorge Garbajosy. W podstawowej piątce znalazło się również miejsce dla braci Marka i Pau Gasola. Dobra gra wspomnianej trójki spowodowała, że Hiszpanie po pięciu minutach kontrolowali przebieg spotkania, wygrywając 14:2.
Tyle też czasu potrzebowała reprezentacja Chrisa Fincha by poukładać grę w ofensywie. Ich poczynania znacznie ożywiło wejście na parkiet Joela Freelanda, który najpierw trafił za trzy a potem umieścił piłkę w koszu potężnym wsadem. To jednak nie nowy zawodnik Unicaji Malaga był pierwszoplanową postacią tej części meczu, a Rudy Fernandez. Skrzydłowy, który do niedawna leczył kontuzję, zdobył osiem punktów i to głównie dzięki niemu Hiszpania prowadziła po dziesięciu minutach 25:15.
I choć wydawało się, że w kolejnej partii podopieczni Scariolo będą kontynuować skuteczną grę, do głosu doszli Brytyjczycy. Spod kosza trafił Jarrett Hart, pięć oczek dorzucił inny obrońca, Mike Lenzly i nagle zrobiło się tylko 32:26. W tym momencie jednak niepotrzebnie dał znać o sobie Robert Archibald. Szkot, zdenerwowany swoją nieporadnością w ataku, sfaulował niesportowo Gasola. Mistrz NBA, choć trafił tylko jeden rzut wolny, chwilę później zdobył swój trzynasty punkt wsadem i Hiszpania wyszła na prowadzenie 39:26. Dzięki kolejnej trójce Lenzly’ego, Brytyjczycy zmniejszyli straty do dziewięciu oczek na koniec połowy (44:35).
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Koszykarze trenera Fincha braki w umiejętnościach starali nadrabiać ambicjami, lecz nawet przeciwko przeciętnie grającej reprezentacji Hiszpanii to nie wystarczało. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego wszystkie piłki starała się rozgrywać przez starszego z braci Gasol, który jeśli nie kończył akcji sam, ściągał na siebie dwóch obrońców i podawał piłkę lepiej ustawionym partnerom. Nie forsując tempa, drużyna z Półwyspu Iberyjskiego po trzydziestu minutach prowadziła 66:56.
Hiszpanie jednak zbyt szybko uwierzyli, że mecz się zakończył i przez cztery minuty czwartej kwarty nie zdobyli żadnego punktu! Na domiar złego Fernandez szepnął o dwa słowa za dużo sędziemu i otrzymał przewinienie techniczne. W tym czasie Nate Reinking nabrał Juana Carlosa Navarro, trafiając z faulem (66:62), a gdy zza linii 6,25 m przymierzył Hart, przewaga wicemistrzów Europy stopniała do jednego oczka! Wściekły Scariolo poprosił o przerwę i zaordynował obronę strefową. Chwilę później Lenzly do spółki z Hartem zdobyli jednak sześć oczek (69:73), więc Hiszpanie szybko musieli wycofać się z tej koncepcji.
Nie bez kozery jednak mówi się, że do zwyciężania w trudnych momentach potrzebne są indywidualności, które potrafią przesądzić o wyniku. W ciągu ostatnich dwóch minut sześć oczek zdobył Gasol, a ważną trojkę rzucił dość niewidoczny przez cały mecz Navarro i Hiszpanie odegnali widmo drugiej niespodziewanej porażki.
W całym meczu klasą sam dla siebie był środkowy Los Angeles Lakers, który zanotował double-double w postaci 27 punktów i 11 zbiórek, choć nie trafił siedmiu z 18 rzutów wolnych. Dzielnie wspierał go Rudy Fernandez (13 punktów), a także Victor Claver, który 10 ze swoich 12 oczek zdobył w drugiej kwarcie. Dla Wielkiej Brytanii 15 punktów rzucił Jarrett Hart, a oczko mniej zdobył Mike Lenzly.
Hiszpania - Wielka Brytania 84:76 (25:15, 19:20, 22:21, 18:20)
Hiszpania: P. Gasol 27 (11 zb.), Fernandez 13 (3x3), Claver 12 (2x3, 4 zb.), Navarro 10 (2x3), M. Gasol 8 (5 zb.), Mumbru 5 (1x3), Rubio 5 (1x3, 6 as.), Reyes 4, Cabezas 0, Llull 0, Lopez 0
Wielka Brytania: Hart 15 (4x3, 8 zb.), Lenzly 14 (4x3), Freeland 10 (1x3), Reinking 10 (1x3), Achara 7, Mensah-Bonsu 6, Sullivan 6, Archibald 4, Boyd 4