To nowa gwiazda ligi. W Polsce wyszedł z cienia, nam mówi, czy odejdzie ze Słupska [WYWIAD]

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Czarni i Anwil
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Czarni i Anwil

- Transfer do Polski był strzałem w dziesiątkę. Wszyscy o mnie dbają, trener wykonuje świetną pracę, sprawił, że mogę się pokazać w Europie. Tutaj wyszedłem w końcu z cienia - mówi William Garrett, gwiazd polskiej ligi.

27-latek jest jedną z nowych gwiazd Energa Basket Ligi. William Garrett notuje prawie 19 punktów i 5 zbiórek na mecz. We wszystkich jedenastu spotkaniach przekroczył granicę 10 "oczek", a w debiucie zdobył aż... 32 pkt! Amerykanin do zespołu ze Słupska przyjechał jako mistrz G League (zaplecze NBA). Był wiodącą postacią ekipy Lakeland Magic, w której notował 11,7 punktu i 5,3 asyst. To wszechstronnie uzdolniony koszykarz, którego gra może się bardzo podobać.

Pod koniec października pojawiły się informacje, że Garrett może opuścić Słupsk i... przenieść się do Enea Zastalu BC. Sprawcą zamieszania był... jego zagraniczny agent, który podobno sam zgłosił się do klubu z Zielonej Góry. Zaoferował wicemistrzom Polski zawodnika, deklarując, że transakcja odbędzie się przy wpłaceniu określonej kwoty. Wiemy, że do tego nie dojdzie. Warto dodać, że w kontrakcie gracza jest faktycznie furtka do wcześniejszego wyjścia z umowy. To wykupienie buy-outu przez kluby z Euroligi lub... NBA.

- Moja skrzynka błyskawicznie zapełniła się wiadomościami. Dostałem mnóstwo pytań: "Odchodzisz?" "Co dalej?" Generalnie mam taką zasadę, że nie przejmuję się rzeczami, na które nie mam wpływu. Ktoś coś napisał i tyle. Dalej jestem w Słupsku i z tego powodu jestem bardzo zadowolony. Czuję się tutaj bardzo komfortowo. Nigdzie się nie wybieram - mówi nam William Garrett.

ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czuje się pan gwiazdą Energa Basket Ligi?

William Garrett, koszykarz Grupa Sierleccy Czarni Słupsk: Czuje się bardzo dobrze w Słupsku, myślę, że transfer do Polski był strzałem w dziesiątkę. Niczego mi tutaj nie brakuje, trenerzy i władze klubu dbają o każdy najmniejszy detal, by każdy z nas czuł się komfortowo w Polsce. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Nie mam na co narzekać! Mam też fajną rolę w zespole i mogę się w pełni realizować. A słowo gwiazda? Pozwól, że pozostawię wam - dziennikarzom - te wszystkie tytuły. Jeśli tak mnie nazywacie, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się szeroko uśmiechnąć.

Przyznam szczerze, że byłem mocno zaskoczony, że gracz z przeszłością w NBA (cztery mecz w New York Knicks) trafił akurat do zespołu beniaminka PLK. Co pana skłoniło do tego ruchu?

To że zespół ze Słupska jest beniaminkiem PLK, w ogóle nie miało dla mnie znaczenia. A może nawet była to informacja pozytywna, bo zdałem sobie sprawę z tego, że w takiej drużynie mogę się rozwinąć i w końcu pokazać pełnię swoich umiejętności. Zwłaszcza, że trener Cesnauskis od pierwszej rozmowy zapewniał, że widzi mnie w dużej roli. To mnie przekonało.

Miałem właśnie pytać o rolę trenera w tym transferze...

Była ogromna! Pamiętam ten moment, gdy byłem w Los Angeles i nagle zadzwonił ktoś z nieznanego mi numeru. Agent mi mówił, że ktoś może dzwonić, ale nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko. Zwłaszcza, że to były godziny poranne w USA. Trener Cesnauskis był świetnie przygotowany do rozmowy, znał moją przeszłość, wiedział, jak wyglądała wcześniej moja gra w Europie. Powiedział, że widzi mnie w roli zawodnika grającego z piłką, który może kreować akcje dla siebie i dla kolegów. Czyli postawił mnie w takiej sytuacji, w jakiej od zawsze chciałem być.

Może pan to rozwinąć? Co ma pan na myśli?

Potrzebowałem sytuacji, że ktoś ode mnie będzie wymagał robienia dużych rzeczy na boisku. To duże wyzwanie, bo wcześniej w Europie tego nie miałem, byłem schowany za innymi graczami. Czułem, że mogę wyjść z cienia i pokazać, że jestem w stanie grać z piłką, co odbije się z korzyścią dla zespołu. Jeszcze jedna rzecz była ważna.

Jaka?

Granie z presją. Tego nie miałem wcześniej.

I jak się gra z presją dużych oczekiwań?

Sądziłem, że będzie to nieco trudniejsze. Miałem nieco obaw przed pierwszym meczem, bo nie wiedziałem, jak to wszystko będzie wyglądało w PLK. Ale jak pewnie pamiętasz, mój debiut wypadł całkiem okazale. Myślę, że to był taki przełomowy moment dla mnie i drużyny. Uwierzyliśmy, że jesteśmy - jako beniaminek - rywalizować jak równy z równym z każdym w tej lidze. A po kilkunastu tygodniach mogę się jedynie uśmiechnąć na pytanie o presję. "Co to jest?" - śmieje się. Warto też dodać świetną pracę naszego sztabu szkoleniowego. Zawsze jesteśmy dobrze przygotowani do meczów. Wiemy, jakie są mocne i słabe strony rywali. To nam pomaga.

Jak wyglądały pana wcześniejsze epizody w Europie? To prawda, że we Francji grał pan jako... silny skrzydłowy?

Tak, to było szalone! Byłem ustawiany w rogach boiska i czekałem na podania od kolegów. Kompletnie nie umiałem się odnaleźć w tym systemie. Potrzebowałem czegoś innego, dlatego wyjechałem z Francji. Później trafiłem do Grecji i tam to trochę lepiej wyglądało, ale obiecałem sobie wtedy, że jak jeszcze raz przyjadę do Europy, to chcę być w jednym zespole przez cały sezon. Zmiany miejsc pracy w trakcie rozgrywek nikomu nie służą.

To prawda, że trener Cesnauskis w trakcie rozmowy przed sezonem powiedział panu: "przyjdź do nas, rozegraj cały sezon i zbuduj swoją pozycję w Europie"?

Potwierdzam. Takie słowa padły z jego strony i one też dały mi sporo do myślenia. Zrozumiałem, że trener doskonale rozumie ten biznes, ale też moją sytuację. Wiedział, czego potrzebuje, by zbudować swoją pozycję w Europie.

Po 11 meczach w PLK rywale już inaczej do pana podchodzą? Czuje pan różnicę w porównaniu do pierwszego spotkania?

Jak najbardziej. Każdy pracuje i scoutuje. To normalne, że rywale są przygotowani. Ale... nadal umiem znaleźć odpowiedź na różne pułapki. Też istotne jest to, że sam oglądam wideo przed meczami i analizuje zagrania różnych zawodników. Mogę też liczyć na pomoc kolegów, którzy wiedzą, jak mnie dobrze wykorzystać na boisku.

Lubi pan plotki?

Nie przepadam!

Ostatnio w mediach pojawiła się plotka, że może pan opuścić zespół ze Słupska. Coś było na rzeczy?

To była plotka! O wszystkim dowiedziałem się z internetu, czytałem te informacje na Twitterze. Nic się nie działo. Czy to na mnie jakoś wpłynęło? Nie sądzę, choć moja skrzynka błyskawicznie zapełniła się wiadomościami. Dostałem mnóstwo pytań: "Odchodzisz?" "Co dalej?" Generalnie mam taką zasadę, że nie przejmuję się rzeczami, na które nie mam wpływu. Ktoś coś napisał i tyle. Dalej jestem w Słupsku i z tego powodu jestem bardzo zadowolony. Czuję się tutaj bardzo komfortowo. Nigdzie się nie wybieram.

CZYTAJ TAKŻE:
Był na zakręcie, teraz ma ważną rolę w rewelacji PLK. Prorocze słowa ojca!
Prezes lidera PLK nie ukrywa: Nadal szukamy pieniędzy [WYWIAD]
To nowy rozdział w jego życiu. Żałuje, że go nie ma w Anwilu
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Źródło artykułu: