"Zszedł", a i tak ma najwyższy kontrakt w historii. Tak MKS ściągnął nową gwiazdę PLK

Materiały prasowe / Michał Dubiel / Na zdjęciu: Devyn Marble
Materiały prasowe / Michał Dubiel / Na zdjęciu: Devyn Marble

Szukali jakości, podpisali rekordowy kontrakt i mają nową gwiazdę Energa Basket Ligi. Inwestycja się opłaciła. Przyjechał do Polski i nie czekał na nic. Od razu wziął się do pracy i odmienił MKS Dąbrowa Górnicza. Ten gość nazywa się Devyn Marble.

MKS sezon rozpoczął udanie, ale jeden moment popsuł wszystko. To kontuzja D.J. Fennera. Zaczęły się problemy, przyszła seria porażek. Zespół potrzebował zmian. Trzeba było dodać mu jakości. Udało się.

Byli w takim momencie i miejscu, że nie mógł się pomylić. Prezes sprawdził możliwości finansowe, sztab położył mu na biurku pewną ofertę. Zapadła decyzja: działamy.

- Trenerzy nie musieli mnie długo namawiać. To była szybka decyzja. Tak samo kolejne ruchy. Agent zadziałał sprawnie i wszystko poszło z górki - przyznał prezes dąbrowskiego klubu Łukasz Żak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Marcin Najman nie przestaje zadziwiać! Zobacz, co tym razem

Pytamy czy nadszarpnięto budżet i jak dużo trzeba było zainwestować. - To najwyższy kontrakt w naszym klubie - dodał Żak. A czy w całej jego historii? - No tak... - słyszymy.

Wiemy jednak, że Devyn Marble i tak mocno zszedł z tego, za ile grał jeszcze niedawno i ile chciał na początku negocjacji. - Pierwsza nasza oferta została odrzucona, druga zaakceptowana i to cała historia - przekonuje Michał Dukowicz, asystent trenera Jacka Winnickiego.

"Po prostu klasowy zawodnik z wysokiej półki"

W notesie "Duka" 29-letni zawodnik był już jednak od dłuższego czasu. - Monitorowałem go od dwóch lat, ale cena była za duża. Nie było nas na niego stać ani w Toruniu, ani wcześniej w Dąbrowie Górniczej - przekonuje.

Mówimy o kontrakcie rzędu 100-120 tysięcy dolarów za sezon. Wcześniej było to jeszcze więcej. I to znacznie. Z MKS-em podpisał kontrakt na pięć miesięcy. Co ważne: nie ma w nim wpisanej opcji tzw. buy-outu. Nie ma więc obawy, że zadzwoni telefon z prośbą o "numer konta w celu uiszczenia opłaty".

Marble miał być gwarancją jakości i szybko pokazuje swoje walory. Co ważne do Polski - pomimo braku gry przez pół roku - przyjechał w niezłej formie fizycznej. Dodatkowo jest zawodnikiem o dużej inteligencji boiskowej, co pozwoliło mu szybko złapać system gry i wejść do drużyny.

- Odbyłem z nim pierwsze zajęcia po przylocie. Spokojny trening na chodzonego, pokazanie setów. Po 45 minutach znał wszystkie zagrywki na pozycjach 1,2 i 3. To pokazuje skalę jego boiskowej inteligencji - przyznał Dukowicz.

Potrzebowali jakości

- Praca z nim to przyjemność. Rozumie koszykówkę, czyta grę, ma wykończenie. Pokazał, że potrafi bronić. To po prostu klasowy zawodnik z wysokiej półki. Był w NBA i to nie jest przypadek. Przy tym wszystkim jest mega normalny, spokojny. Pewny siebie, ale bez arogancji. Słucha co się do niego mówi - komplementuje.

Jak to w życiu bywa pech jednego bywa szczęściem innego. Gdyby bowiem nie kontuzja Fennera oraz fakt, że Marble nadal był wolny i zszedł nieco ze swojego pułapu finansowego, pewnie nigdy do MKS-u by nie trafił.

- Nadarzyła się okazja. Poszło zapytanie, Devyn wyraził zainteresowanie. Sprawdziliśmy go charakterologicznie i nie usłyszeliśmy złego słowa. Pozostały negocjacje. My potrzebowaliśmy jakości, a on naprawdę dużo zszedł z pieniędzy. Agent pomógł, my zaczęliśmy bardzo mocno działać, bo nie jest łatwo przekonać gracza po dobrym sezonie w VTB, Grecji czy z przeszłością w NBA - wyjaśnił Dukowicz.

Poczuł, że to odpowiednie miejsce

"Wiem na pewno, gdyby mój tata żył, byłby ze mnie dumny" - napisał pod jednym ze swoich zdjęć w mediach społecznościowych Marble. Absolwent uczelni Iowa. Rozegrał 44 mecze w NBA (Orlando Magic). W Europie "zaliczył" Aris Saloniki, Virtus Bolonia, Dolomiti Energia Trento czy BC Astana. Grał w EuroCupie, Basketball Champions League czy lidze VTB.

Co zatem skusiło go teraz na MKS? - Gdy rozmawiałem z trenerem był szczery i powiedział mi czego ode mnie oczekuje i jak wyobraża sobie wykorzystanie mnie w drużynie. Spodobało mi się to, co usłyszałem. Poczułem, że to odpowiednie miejsce dla mnie - przyznał sam Marble.

W Polsce pojawił się pod koniec października. Jak wspomniał Dukowicz, był w niezłej formie, co pozwoliło mu szybko wskoczyć ze swoją grą na odpowiedni poziom. Po dwóch tygodniach już wiadomo, że polska liga zyskała nową gwiazdę.

- Czuję, że wkomponowałem się w drużynę i dostosowałem do ligi bardzo dobrze. Lubię przebywać z kolegami z drużyny i czuję, że mamy możliwość stać się lepszym zespołem niż sugeruje to nasz aktualny bilans - przyznał.

Marbel bez dwóch zdań może być motorem napędowym MKS-u. To jeden z tych graczy, przy których inni zyskują na parkiecie. Dobrze czyta grę, rozwiązuje akcje pick-and-roll, potrafi dzielić się piłką i nie forsuje swoich akcji.

Inni nie chcieli, MKS zyskał

Cele indywidualne? Nie ma. Liczy się zespół i jego wyniki. - Nie powiedziałbym, że mam jakieś cele indywidualne. Chcę po prostu grać każdego wieczoru najlepiej jak potrafię i dać mojej drużynie szansę na wygraną. To naprawdę wszystko, co się liczy - zakończył.

Marble do tej pory zdołał rozegrać trzy mecze w Energa Basket Lidze. Tuż po przylocie miał 2/14 z gry, ale też 6 asyst i 4 zbiórki. Szybko jednak poszedł w górę. Dwa kolejne występy to średnie na poziomie 25,5 punktu, 6,5 asysty, 5 zbiórek i 2 przechwytów. Trafiał 63 procent rzutów z gry, a MKS wygrał w piątek pierwszy mecz od 19 września.

MKS miał szczęście, że inni się nie skusili. - To nie było tak, że Marble nie był proponowany na rynku. Tylko on trzymał cenę, bo po prostu ma jakość. Wiadomo za co się płaci. Może nie był pewniakiem na 120 procent, ale szansa, że się pomylimy, to margines błędu był bardzo mały - zakończył Dukowicz.

Zobacz także:
PLK ma nową gwiazdę! Przełamanie w wielkim stylu
Fatalny obrazek. Ten klub potrzebuje zmian!

Źródło artykułu: