"Małe zwycięstwo" Arged BM Stali w Izraelu. O co chodzi?

Materiały prasowe / Rafał Jakubowicz / Arged BM Stal / Na zdjęciu: Igor Milicić
Materiały prasowe / Rafał Jakubowicz / Arged BM Stal / Na zdjęciu: Igor Milicić

Arged BM Stal w środowy wieczór nie dała rady pokonać Hapoelu Jerozolima. Wykonała jednak plan minimum. - Odnieśliśmy małe zwycięstwo - przyznawał trener Igor Milicić. O co chodzi?

Mistrzowie Polski w pierwszym meczu obu drużyn w Ostrowie Wielkopolskim pokonali Hapoel Bank Yahav Jerozolima 76:65 i odnieśli pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów w sezonie 2021/2022. Awansowali na trzecie miejsce w grupie B, dające awans do baraży o awans do 1/8 rozgrywek.

Zacięta walka

Arged BM Stal w środę w Izraelu rozpoczęła serię spotkań rewanżowych. Bardzo istotne było, żeby w przypadku porażki z Hapoelem, obronić przewagę jedenastu punktów z pierwszego meczu.

To się udało. Co więcej, polski zespół znów zaprezentował się solidnie na arenie międzynarodowej i miał nawet szansę na wygraną. - Kontrolowaliśmy mecz przez dwie i pół kwarty - zaczął swoją wypowiedź na konferencji prasowej trener Igor Milicić, którego drużyna prowadziła po zmianie stron 48:40.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie

Straty

Trzecia kwarta zakończyła się jednak wynikiem 28:16 dla Izraelczyków, a cały mecz 83:76. - Popełniliśmy dużo strat, które nie powinny się nam przydarzyć. Nie da się wygrać na wyjeździe, kiedy popełnia się 20 czy więcej strat. Powinniśmy kontrolować tempo, dbać o piłkę. Zabrakło nam też kilku zbiórek. Te rzeczy nam pouciekały - dodawał Igor Milicić, pełniący także funkcję selekcjonera reprezentacji Polski.

W podobnym tonie wypowiadał się też jeden z liderów "Stalówki", Kobi Simmons. - Wszystko zależało od nas. To był mecz, który mogliśmy równie dobrze wygrać. Dużo zależało od tego, jak dbaliśmy o piłkę. Przydarzyło nam się kilka strat, a kilku ich zawodników trafiło ważne rzuty - opisywał środowy mecz Amerykanin, który miał 21 punktów, ale sam zgubił sześć piłek.

Atak Hapoelu poprowadził rozgrywający Retin Obasohan, który w 36 minut zdobył 20 "oczek", pięć zbiórek i siedem asyst. Gospodarze wykorzystali problemy ostrowian i w drugiej połowie przejęli kontrolę. - Momentum było w trzeciej kwarcie. Nie odpowiedzieliśmy dobrze na to, co działo się na parkiecie. Daliśmy im rzucać łatwe punkty, fani ich ponieśli. Ale to była dobra walka, dobre spotkanie i myślę, że możemy mieć podniesione głowy - zaznaczał trener żółto-niebieskich.

Stal walczyła nie tylko z Hapoelem

Chodzi o urazy. Wyłączeni z gry są Damian Kulig i Jakub Wojciechowski, problemy zdrowotne w ostatnim czasie miał Denzel Andersson, a środowe spotkanie mocno poobijani zakończyli Michael Young, James Florence i Trey Drechsel. Ten ostatni w walce o piłkę w czwartej kwarcie rozciął głowę i krwawienie musiał zatamować dopiero fizjoterapeuta ostrowian, Łukasz Witczak.

- Mieliśmy dużo kontuzji, nawet w tym meczu dwóch naszych zawodników doznało urazów. Pokazali jednak charakter i wrócili do meczu. Pomogli nam najbardziej, jak mogli - komplementował swoich podopiecznych Igor Milicić.

"Małe zwycięstwo"

Trener ostrowian mówił o "małym zwycięstwie". - Po dwóch meczach mamy lepszy bilans. To jest ten mały sukces. Udało nam się utrzymać tę przewagę. Wiedzieliśmy, że jeśli przegramy, to ważne, żeby mniej, niż jedenastoma punktami - zaznaczał Milicić.

Jeśli obie drużyny zakończą grę w grupie z takim samym bilansem, wyżej będzie Stal.

Mistrzów Polski czekają jeszcze na pewno dwa występy w koszykarskiej Lidze Mistrzów. Zmierzą się u siebie z drużynami BAXI Manresa i Pinar Karsiyaka Izmir. - Mamy jeszcze dwa mecze u siebie. Jestem pewien, że nasi kibice nam pomogą, stworzą świetną atmosferę i wierzę, że będziemy mieli jeszcze powody do radości - zakończył Igor Milicić.

#DrużynaMPkt.WP+-
1. BAXI Manresa 6 11 5 1 487 445
2. Hapoel Bank Yahav Jerozolima 6 9 3 3 475 461
3. Pinar Karsiyaka Izmir 6 9 3 3 453 475
4. Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 6 7 1 5 449 483

Czytaj także:
Potężny problem Anwilu! Są nowe informacje ws. Kyndalla Dykesa

Były koszykarz NBA idzie do boksu. To dwukrotny mistrz olimpijski

Komentarze (4)
avatar
Tańczący z łopatą
12.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak to było specjalisto "hmm"? "Mielibyśmy być chłopcami do bicia" :D :D :D No rzeczywiście jesteście gigantami rozgrywek. 
avatar
Lubuszanin.
11.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Male zwyciestwo? Hehehe, Dobre. 
avatar
hmm
11.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
walczymy dalej ! wszystko w naszych rękach ! HEJ STAL !!!!