W środę ostrowska "Stalówka" rozpocznie swój kolejny rozdział w historii klubu. Po finale FIBA Europe Cup i mistrzostwie Polski, teraz czas na debiut w Basketball Champions League.
- To dla każdego zawodnika prestiż. Każdy z nas chce grać na jak najwyższym poziomie. Europejskie puchary nam to dają - przyznał dla klubowej telewizji Damian Kulig.
Ostrowianie trafili do bardzo silnej grupy. Zagrają w niej z turecką Karsiyaką Izmir, izraelskim Hapoelem Bank Yahav Jerozolima i hiszpańską BAXI Manresą.
ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!
I to właśnie ta ostatnia ekipa będzie pierwszym rywalem podopiecznych Igora Milicicia. Przedstawiciel najsilniejszej ligi Europy może nie jest wymieniany w gronie faworytów do triumfu w koszykarskiej Lidze Mistrzów, ale to nadal przeciwnik niesamowicie silny. Wystarczy dodać, że w ostatnim ligowym pojedynku pokonał euroligową Baskonię 74:67.
- Grają bardzo szybko, bardzo fizycznie, mocno idą na atakowaną tablicę. To będzie duże wyzwanie. Przez 40 minut musimy zagrać na pełnej koncentracji, bo nawet chwilowy przestój może nas dużo kosztować - tłumaczy Kulig.
W składzie rywali występują m.in. doskonale znani z gry w Energa Basket Lidze Joe Thomasson czy Janis Berzins - ten drugi jeszcze w niedawnych finałach walczył ze Stalą o tytuł mistrza Polski będąc zawodnikiem Enea Zastalu BC Zielona Góra.
Ostrowianom w BCL nie pomoże już na pewno Evangelos Mantzaris. Doświadczony Grek nie sprawdził się w systemie Milicicia. - Pomógł nam na tyle, na ile był w stanie - stwierdził szkoleniowiec tuż przed tym, jak klub oficjalnie poinformował o rozstaniu z graczem. W jego miejsce pojawił się Kobi Simmons, gracz o zupełnie innym profilu.
Pojedynek w Manresie, ale nie tylko, będzie ogromnym wyzwaniem dla Stali. My zapraszamy na relację LIVE z tego meczu na WP SportoweFakty. Znajdziecie ją TUTAJ.
BAXI Manresa - Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski / środa, godz. 21:00
Zobacz także:
"Anwil gra teraz najlepiej" - mówią eksperci. Ten gracz robi wielkie wrażenie!
Wydawało się to niemożliwe. Niewiarygodna końcówka meczu w Sopocie