- Anwil świetnie zaczął sezon, na ten zespół miło się patrzy - mówi nam Kamil Chanas, koszykarz, który w sezonie 2009/2010 zdobył z tym klubem srebrny medal. Teraz o medalu nikt we Włocławku głośno nie mówi, mimo że drużyna rewelacyjnie rozpoczęła rozgrywki. Celem na ten sezon było przywrócenie stabilizacji finansowej i zbudowanie ambitnego i walczącego zespołu, który będzie w stanie walczyć z najlepszymi.
Jak na razie plan udaje się realizować w... 120 procentach! Po pięciu spotkaniach Anwil ma bowiem komplet zwycięstw. To wynik znakomity, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że włocławianie na samym początku mierzyli się z medalistami z minionego sezonu: Stalą (wyjazd), Zastalem (dom) i Śląskiem (wyjazd).
"Skład jest ciekawie skonstruowany"
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na skład, który - ich zdaniem - jest bardzo dobrze skomponowany. Tu trzeba dodać, że trener Przemysław Frasunkiewicz (wraz ze swoimi asystentami: Kożan i Blechacz) poświęcił latem mnóstwo czasu na zbudowanie jak najlepszego zespołu. Miał trudne zadanie, bo po pierwsze, pieniędzy było dużo mniej niż ostatnio, po drugie, klub nie miał najlepszej reputacji po fatalnych rozgrywkach, a po trzecie, zespół nie przystąpił do rozgrywek europejskich (ostatnie lata Basketball Champions League).
ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internet
Na dodatek obcokrajowcy - w momencie budowania składów - nie chcieli schodzić z pewnego pułapu finansowego, kręcili głową, gdy mieli przyjechać do Polski na okres przygotowawczy w lipcu. Mimo wielu odmów, niełatwych rozmów, udało się pozyskać obcokrajowców ambitnych i głodnych sukcesów. Trener Anwilu podczas budowy składu kierował się zasadą: "być gwiazdą w swojej roli".
- Skład jest bardzo ciekawie zbudowany - zauważa Łukasz Wiśniewski, były reprezentant Polski, który obecnie pracuje w roli eksperta w stacji Polsat (komentował już mecze Anwilu). - Wiemy, jaka była sytuacja Anwilu po poprzednim sezonie. Sytuacja nie była kolorowa, ale udało się zbudować ciekawy skład - podkreśla Chanas. Ten też nawiązuje do wymownego obrazku, który miał miejsce podczas meczu z Enea Zastalem BC. Chodzi o sytuację, gdy dwóch obcokrajowców (Bell i Dykes) w tym samym momencie rzuciło się na parkiet, by uratować piłkę lecącą na aut. To zresztą częsty obrazek w spotkaniach Anwilu w sezonie 2021/2022. Frasunkiewicz zaszczepił u zawodników zaangażowanie i wolę walki.
- Podoba mi się to, że Anwil znów ściągnął doświadczonych zawodników: Łączyńskiego i Szewczyka. Oni wiedzą, jak smakuje gra we Włocławku, jak to wszystko funkcjonuje na co dzień. To bardzo istotne. W dodatku Amerykanie rzucają się na parkiet w każdym meczu, a to o czymś świadczy - przyznaje były koszykarz Anwilu, który teraz występuje na II-ligowych parkietach, prowadzi także program na YouTubie "Strefa Chanasa". Gościł już wielu zawodników, trenerów, analizuje także sytuację na parkietach PLK i I ligi.
Nie jest tajemnicą, że najtrudniej do Włocławka było ściągnąć środkowego. Wybór ostatecznie padł na Brytyjczyka Kavella Bigby-Williamsa, choć ten wcale nie był na szczycie listy trenera Frasunkiewicza. Warto dodać, że wcześniej w Polsce na testach był Austin Davis, a testów medycznych nie przeszedł Dwight Coleby.
- Muszę przyznać, że Bigby-Williams zaskoczył. Wiemy, że rynek był mocno przetrzepany, nie było wielu kandydatur. Brytyjczyk jak na razie pokazuje, że to trafiony transfer. Z każdym meczem prezentuje się coraz lepiej - komentuje Wiśniewski. Brytyjczyk ma duży potencjał, dobrze czuje się w strefie podkoszowej, choć ma jeszcze braki, nad którymi we Włocławku mocno pracuje.
"Brakuje wysokiego"
Braki są także w składzie Anwilu, po tym jak kontuzji barku nabawił się Szymon Szewczyk. W rotacji znalazło się miejsce dla Alexa Olesińskiego, ale ten jednak ma jeszcze problemy z adaptacją do gry w Europie. Nie jest tajemnicą, że włocławianom do pełni szczęścia brakuje polskiej "czwórki", która gwarantowałaby odpowiednią jakość. Podobnego zdania jest Wiśniewski.
- Na pewno to nieco utrudnia pracę trenerowi, bo Szewczyk to ważny element jego układanki. Ale to też przyspieszy proces adaptacji Olesińskiego do europejskiej koszykówki. Teraz trener musi częściej po niego sięgać. Brakuje jednego wysokiego gracza, wiemy, że jest rezerwa w budżecie. Klub przegląda rynek, nie spieszy się. Nie musi tego robić, bo ma komplet zwycięstw - analizuje.
Ten gracz robi super wrażenie!
- Wykonuje świetną robotę. Zasługuje na pochwałę - zachwyca się Kamil Chanas. O kogo chodzi? O... Jonaha Mathewsie, który do Anwilu trafił prosto z ligi szwedzkiej. Tam był wyróżniającą się postacią. W PLK też pokazuje się ze świetnej strony. W meczu z Zastalem pokazał próbkę swoich umiejętności, zdobył 22 punktów, trafiając trudne rzuty w kluczowej części meczu. Podobnie było we Wrocławiu, gdzie uzyskał aż 12 pkt w IV kwarcie.
Mathews udowadnia, że warto było go ściągać do Włocławka. Na różne sposoby zdobywa punkty, do tego znakomicie gra w obronie. Na jego grę przyjemnie się patrzy, to zawodnik, który ma spore umiejętności.
7, 22, 14, 23, 17 - to dokonania punktowe Mathewsa w PLK. A warto dodać, że Amerykanin ani razu nie zaczął spotkania w pierwszej piątce. To as w rękawie trenera Frasunkiewicza. Amerykanin jak na razie pracuje na tytuł "najlepszego rezerwowego" i... "najlepszego obrońcy"!
- Atletyczny Mathews, który wchodzi na boisko z jasno określonymi celami. On ma być motorem napędowym, bardzo ofensywny zawodnik, ale co warto podkreślić, ten gracz znakomicie prezentuje się w defensywie. Miałem okazję rozmawiać z Przemysławem Frasunkiewiczem i kilka razy o tym mówił, że jest fizyczny, potrafi ustać w grze 1x1 - przyznaje Łukasz Wiśniewski.
Nas rozmówcy nie mają wątpliwości, że Anwil w tym momencie gra najlepiej w kraju. To koszykówka, na którą patrzy się z dużą przyjemnością. U zawodników możemy dostrzec dużą determinację i waleczność. Włocławianie są jedyną drużyną w rozgrywkach, która wygrała wszystkie spotkania. W następnej kolejce podopieczni Frasunkiewicza zagrają na wyjeździe z Asseco Arką. Dla samego trenera będzie to specjalne spotkanie, bo przez kilka lat prowadził gdyńską drużynę.
Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Bardzo mały margines błędu. Ale to dobrze! [WYWIAD]
Droga przez mękę, czyli tak budowano Anwil. Trener z ważnym apelem: nie wieszajcie medali!
Ponad 5 mln w budżecie i walka o pierwszą czwórkę. W Sopocie mierzą wysoko [WYWIAD]
Maciej Bojanowski: Anwil? To spełnienie marzeń! [WYWIAD]