Brytyjczyk fruwa, porywa tłumy. Zaskakuje nawet trenera!

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Kavell Bigby-Williams
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Kavell Bigby-Williams

Często duże transfery rodzą się z przypadku. Tak może być w przypadku Kavella Bigby-Williamsa, który w notesie Przemysława Frasunkiewicza wcale nie był na samym szczycie. Jego notowania we Włocławku szybko rosną!

Najpierw do Polski przyleciał "rookie" Austin Davis, ale po kilku tygodniach zdał sobie sprawę, że zawodowa koszykówka nie jest dla niego. Zakończył karierę, a Anwil Włocławek musiał szukać nowego centra. Wybór padł na Dwighta Coleby'ego, którego w notesie mieli także inni trenerzy w PLK - m.in. Marcin Stefański z Trefla Sopot.

Wydawało się, że to będzie całkiem niezły strzał. Ale gdy zawodnik przyjechał do Włocławka, stało się jasne, że... trzeba będzie znów otworzyć zeszyt z notatkami. Koszykarz nie przeszedł bowiem badań medycznych. Kolejnym wyborem okazał się Brytyjczyk Kavell Bigby-Williams, który - co nie jest wielką tajemnicą - wcale nie był na samym szczycie listy u trenera Przemysława Frasunkiewicza.

Bez większego doświadczenia

Trener Anwilu na pozycji środkowego chciał zawodnika doświadczonego, ogranego na europejskich parkietach. Ale czas do rozpoczęcia sezonu leciał jednak nieubłaganie, trzeba było podjąć decyzję, a wielkiego wyboru na rynku nie było.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

Postawiono na Brytyjczyka, który ma za sobą tylko jeden sezon na Starym Kontynencie. W grudniu 2020 roku podpisał umowę z włoską ekipą Cantu, ale po kilku miesiącach przeniósł się do Belgii. Jako zawodnik Antwerp Giants notował ponad 7 punktów i 4 zbiórki.

I jego początki we Włocławku wcale nie były łatwe. Bigby-Williams wyglądał na zawodnika zagubionego, który ma problem z zapamiętaniem zagrywek. Był spóźniony, źle odczytywał ustawienia rywali.

Nie ma co ukrywać, że sparingi i mecz na inaugurację w Lublinie nie napawały optymizmem, bo Brytyjczyk decydował się na zagrania, które nie są jego najsilniejszą stroną - m.in. robił - jak to nazwał Frasunkiewicz - szalone penetracje z szóstego metra. A tego nie było w play-booku u trenera Anwilu.

Przełom nastąpił w starciu z Enea Zastalem BC. Brytyjczyk zagrał dobre zawody, zdobył dziewięć punktów i miał trzy zbiórki. Skupił się na elementach, w których czuje się najlepiej. Kręcił się wokół kosza, nie kombinował z manewrami, skutecznie egzekwował akcje, a w obronie też wyglądał znacznie lepiej.

- Czas pracuje na jego korzyść - powtarzał Frasunkiewicz.

Ambitny, głodny sukcesów, Bigby-Williams, znakomicie wypadł w 3. kolejce na terenie mistrza Polski. Był jednym z głównych architektów zwycięstwa nad Stalą, zdobył 18 punktów, trafił 9 z 10 rzutów z gry! Jego potężny wsad nad Denzelem Anderssonem jest mocnym kandydatem do TOP10 akcji całego sezonu.

Zobacz ten wsad:

Zaskoczył nawet trenera!

Brytyjczyk idzie za ciosem, bo w kolejnym meczu znów pokazał, że może być wartościowym wzmocnieniem włocławskiego zespołu. Procentuje fakt, że skupia się na tym, co umie robić najlepiej: świetnie chroni obręcz, wysoko fruwa nad koszami. Swoimi efektownymi wsadami i blokami porywa publiczność.

Kibice są zachwyceni jego podniebnymi lotami. "To się ogląda!" - mówią zgodnie. Widać też, że kapitalna atmosfera w Hali Mistrzów niesie Brytyjczyka. Czerpie dużo energii z dopingu kibiców, którzy stają na wysokości zadania.

Po meczu z Enea Astorią zapytaliśmy na konferencji prasowej trenera Frasunkiewicza o Bigby-Williamsa. "Czy zawodnik robi taki progres, jakiego pan się spodziewał?" - tak brzmiało pytanie. - Nie - odpowiedział krótko szkoleniowiec Anwilu. Okazuje się, że Brytyjczyk... zaskoczył nawet samego trenera!

- Robi trochę lepszy niż się spodziewałem, bo jak przyjechał to był bardzo zagubiony, ale myślę, że to wynikało z tego, że dołączył do zespołu w trakcie przygotowań. To jest bardzo niedobra rzecz. Zawsze się starałem robić tak, by zespół od samego początku był w komplecie - po chwili dodał.

- Miał ciężkie zadanie i nie spodziewałem się, że ten przełom tak szybko nastąpi. Cavell robi postępy, pewnych rzeczy mu jeszcze brakuje, ale on doskonale zdaje sobie z tego sprawę - przyznał.

We Włocławku - gdy pytamy o Kavella - wszyscy mówią, że jest pracowity, chce się uczyć i rozwijać. Traktuje Anwil i grę w PLK jako miejsce, gdzie może zaistnieć i pójść dalej w świat. To nikomu na Kujawach nie przeszkadza, bo w Anwilu mieli grać właśnie zawodnicy ambitni i głodni, dla których jest to trampolina do jeszcze mocniejszego klubu za dużo większe pieniądze. Bigby-Williams, kibic Arsenalu na co dzień, jest tego idealnym przykładem. Choć do gracza na europejskim poziomie jeszcze mu trochę brakuje.



Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Droga przez mękę, czyli tak budowano Anwil. Trener z ważnym apelem: nie wieszajcie medali!
Ponad 5 mln w budżecie i walka o pierwszą czwórkę. W Sopocie mierzą wysoko [WYWIAD]
Maciej Bojanowski: Anwil? To spełnienie marzeń! [WYWIAD]

Źródło artykułu: