Zacznijmy od Kinga Szczecin, który w okresie przygotowawczym do sezonu nie odniósł jeszcze zwycięstwa (bilans 0:4). Choć wszyscy jak mantrę podkreślają, że wyniki sparingów nie mają żadnego znaczenia, to jednak styl i postawa szczecinian może martwić. Widać, że zespół jest daleko od optymalnej formy, na co wpływ może mieć fakt, że podopieczni Rolandasa Jarutisa bardzo późno zaczęli treningi (dopiero 1 sierpnia - najpóźniej ze wszystkich). Drużyna z meczu na mecz wygląda coraz lepiej pod względem fizycznym, ale nadal jej bolączką jest gra w końcowych fazach. Tam - wydaje się - że koszykarzom po prostu brakuje sił. Na to też wpływa wąska kadra (wciąż brakuje Mateusza Bartosza, ostatnio do gry wrócili Matczak i Schenk).
Martwić może forma Michaela Dixona, który był kreowany na jednego z liderów szczecińskiego zespołu. Na razie daleko mu do tego, by zostać czołową postacią Kinga i Energa Basket Ligi. Widać, że Amerykanin miał długi rozbrat z koszykówką, w kuluarach słyszymy o ponad pięciomiesięcznej przerwie i bardzo małej liczbie występów w dwóch ostatnich sezonach (około 20 meczów). Kibice narzekają na postawę zawodnika, a i w samym klubie słyszymy coraz więcej negatywnych głosów na jego temat. Zaskakująca była jego absencja w niedzielnym meczu z PGE Spójnią. Okazuje się, że tuż przed samym spotkaniem zgłosił... ból w palcu. Na parkiecie się nie pojawił, nawet nie był przebrany w strój meczowy.
Nie ma co ukrywać, że przed trenerem Jarutisem duży orzech do zgryzienia. Za kilkanaście dni pierwszy mecz ligowy, a drużyna wygląda na mocno niegotową. Na dodatek są problemy kadrowe, bo okazuje się, że Ido Flaisher nie może grać jako Polak (mimo polskiego obywatelstwa) w PLK i klub musi szukać krajowego gracza do uzupełnienia rotacji. Nie ma za dużego wyboru. Teraz na treningach przebywa Michał Marek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetna forma żony Kota. A zaledwie kilka miesięcy temu urodziła dziecko
Na przeciwległym biegunie znajduje się ekipa Trefla Sopot, która jak na razie nie znalazła pogromcy w okresie przygotowawczym. Podopieczni Marcina Stefańskiego wygrali sześć meczów. Świetne wyniki to nie wszystko, bo gra drużyny naprawdę może się podobać. Rokowania są optymistyczne. "Trefl gra cierpliwie, wszystko ma poukładane. Skład jest dobrze skomponowany" - mówi jeden z zawodników, który już dwukrotnie mierzył się z sopocianami w preseason.
Po kolejnym zwycięstwie w sparingu, zapytałem Pawła Leończyka, czy forma zespołu przypadkiem nie przyszła za szybko. "Wyniki was nie zgubią?" - zagaiłem. Odpowiedź była błyskawiczna. Można to nazwać ciętą ripostą. "A czemu ma tak być? Czujemy się dobrze, wyglądamy coraz lepiej. Nikt nie patrzy na wyniki, a na grę" - usłyszałem.
Trzeba przyznać, że trener Stefański umiejętnie poukładał sopockie puzzle i faktycznie wszystko - jak na razie - ma w tym zespole ręce i nogi. Brandon Young jest rozgrywającym nastawionym na grę zespołową, dobrze czyta obronę rywali. Trenerzy podkreślają, że to prawdziwy kreator, a zawodnicy chwalą go za mocne i celne podania. Jego zmiennikiem jest Mateusz Szlachetka, który powinien być pewnym punktem zespołu, tak jak Karol Gruszecki (dobrze wygląda w sparingach) i Michał Kolenda. Z zespołem szybko wspólny język złapał środkowy Josh Sharma, który w Słupsku rozegrał pierwsze mecze w koszulce Trefla Sopot.
- Zbudowałem bardzo dobry zespół - uśmiecha się trener Stefański, gdy podpytuje go o kształt drużyny na sezon 2021/2022. - Nie biorę pod uwagę pierwszych sparingów, bo wszystko zweryfikuje liga, a też wiadomo, że każdy zespół jest na innym etapie przygotowań. Ale zwycięstwa są cenne, bo budują charakter i mentalność zespołu. Mamy jednak jeszcze nad czym pracować. Proszę mi wierzyć, że tych elementów jest sporo, ale co mnie cieszy to fakt, że zawodnicy chcą, pracować, słuchać i egzekwować to na parkiecie - dodaje trener Trefla Sopot.
W Słupsku na turnieju o Puchar Prezydenta miasta pokazały się także ekipy Grupa Sierleccy Czarni i PGE Spójni Stargard. Gospodarze zajęli drugie miejsce, z kolei stargardzianie zajęli lokatę niżej. Obie drużyny pokonały Kinga Szczecin, a wszystko za sprawą dobrej gry w czwartej kwarcie. Jednak nie ma co ukrywać, że w przypadku Czarnych i PGE Spójni jest nad czym pracować. Jest też kilka znaków zapytania. Słupszczanie mają problemy z dobrym wejściem w mecz, popełniają jeszcze sporo błędów (na plus lepsza forma Garretta), a u podopiecznych Marka Łukomskiego to przede wszystkim kwestie kadrowe: nadal nie ma podstawowego środkowego, mimo że start ligi za 10 dni. Co prawda jest już wybrany i podpisany, ale Jonas Zohore Bergstedt nie miał za dużo czasu na zgranie z zespołem.
Zobacz także:
Mógł grać w Zastalu, Vidin go chciał. Mówi nam, dlaczego wybrał ofertę Trefla [WYWIAD]
Szymon Szewczyk mówi o niedomówieniach i odejściu z GTK. Proponował Filipovskiego!
Anwil obrał inny kierunek. Nikt tak w PLK nie zrobił
Pół ligi go chciało! Kolenda mówi nam, że Trefl był najlepszą opcją [WYWIAD]