Całe życie poświęcił koszykówce, teraz rozgrywa najważniejszy mecz. Legenda Kotwicy Kołobrzeg potrzebuje pomocy

Materiały prasowe / zrzutka.pl / Na zdjęciu: Romuald Czarnecki
Materiały prasowe / zrzutka.pl / Na zdjęciu: Romuald Czarnecki

Ponad trzy dekady z Kotwicą. Przy dyscyplinie, której poświęcił swoje życie, oddając jej całe serce. Dziś, Romuald Czarnecki, legenda kołobrzeskiego klubu, poza parkietem rozgrywa swój najważniejszy mecz.

Romuald Czarnecki poświęcił koszykówce niemal całe życie. Od 1989 roku był przy , przez większość tego czasu kierując drużyną. Organizował, dbał, wspierał, był dyrektorem klubu, wykonując niekiedy niewidoczną i ciężką pracę. Nie tylko dzięki zaangażowaniu, ale i swojej wyjątkowej osobowości, zaskarbił sobie sympatię koszykarskiego środowiska, które nazywa go legendą Kotwicy.

- Dziś mogę przyznać się głośno, że zawsze byłem bardziej za zawodnikami. Przede wszystkim, musiał być dobry kontakt z trenerem. Budowanie atmosfery – nie z zarządem, a z zawodnikami. To było najważniejsze, bo wtedy mogą przyjść sukcesy. I ja zawsze stawałem po stronie zawodnika, chyba że nie zasługiwał, natomiast raczej dawałem szansę. Do dziś, ci co grają, często dzwonią, pytają jak zdrowie, dają upominki. Słyszę: "Kiero, jak ty będziesz, to my wrócimy". Mówią, że jestem legendą, a ja się z tego cieszę - mówił niedawno w rozmowie z PolskiKosz. - "Szczerość" to fundament. I trzeba zawodnika przekonać do siebie, do organizacji. On musi wiedzieć, że ty możesz liczyć na niego, a on na ciebie.

Teraz, gdy powinien cieszyć się emeryturą, usłyszał diagnozę: rak. A konkretnie rak jasno komórkowy obu nerek z rozsiewem do płuc, który zaatakował go cztery lata temu. Pomimo natychmiastowej amputacji jednej z nerek i nieustannej terapii, choroba nie ustąpiła. Pojawiły się nowe przerzuty, a dotychczasowe leki przestały działać.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Lisek człowiekiem wielu talentów. Nietypowe hobby naszego mistrza!

- W życiu dużo pomaga mi przebywanie z ludźmi. Zapominam o chorobie, czuję się lepiej. Chciałbym jeszcze, może nie na 100 proc., ale być jeszcze potrzebnym, bo jak jest się potrzebnym, to lepiej się żyje. Koszykówka to bardzo ważna część mojego życia - dodał.

Ostatnim ratunkiem miała być immunoterapia. Niestety, terapia ta, która w krajach Europy Zachodniej jest standardem, nie jest w Polsce refundowana. Czarnecki otrzymał pismo z odmową, a skutkiem ubocznym tej odmowy jest także to, że  wypadł z systemu państwowej służby zdrowia. Dalsze leczenie musi finansować samodzielnie. Aby wyjść zwycięsko z najważniejszego meczu, niezbędny jest lek NIVOLUMAB- OPDIVO, który jest niedostępny w Polsce, a jego cena jest bardzo wysoka - 1550 i 550 euro w zależności od pojemności.

Dlatego, została utworzona zbiórka (TUTAJ), która miałaby ułatwić tę nierówną walkę. Zebrane fundusze mają zostać przeznaczone na dalsze leczenie - na zakup leków, wizyty u lekarzy, konsultacje, opiekę pielęgniarską.

Koszykówka to gra zespołowa. Dołączysz?

Zobacz także: Kamil Łączyński: Czas Taylora dobiegł końca! Nam też mówi o powrocie do Anwilu [WYWIAD]
Ekspert ostro o grze reprezentacji i Taylorze. "To jest dywersja!"

Źródło artykułu: