To były długie i trudne negocjacje. Pierwsze wzmianki o możliwym transferze Raymonda Cowelsa do Legii Warszawa pojawiły się ponad dwa tygodnie temu. Już wtedy wydawało się, że Amerykanin jest o krok od podpisania kontraktu z czwartym zespołem Energa Basket Ligi w sezonie 2020/2021. Jednak sprawy się nieco skomplikowały, zawodnik poprosił o czas do namysłu, pojawiły się nowe kwestie do rozwiązania. Negocjacje się przeciągały, ale ostatecznie strony uzyskały porozumienie i Cowels w kolejnym sezonie założy koszulkę warszawskiego klubu.
To duże wzmocnienie zespołu prowadzonego przez Wojciecha Kamińskiego. Na obwodzie polski szkoleniowiec będzie miał duet Łukasz Koszarek-Cowels, który gwarantuje dużą jakość. Słyszmy, że doświadczony rozgrywający wyraził się bardzo pozytywnie na temat umiejętności amerykańskiego strzelca, który w dwóch ostatnich sezonach występował w PGE Spójni Stargard. Po zakończeniu rozgrywek przeniósł się do Francji (PRO B) - tam też pokazał się z niezłej strony (grał w jednym zespole z Ivanem Ramljakiem).
Dla Cowelsa trafienie 4-6 "trójek" w meczu nie jest wcale wielkim wyczynem. Ma znakomicie nastawiony celownik. Nie potrzebuje dużo miejsca do wykonania rzutu. W mgnieniu oka składa się do rzutu. W ostatnim sezonie poprawił też mocno grę w obronie. Jest pracowitą i pozytywną osobą, z którą nie ma problemów w szatni. Na to właśnie liczą działacze Legii, którzy od kilkunastu dni przekonywali Amerykanina do gry w Warszawie.
To czwarty nowy zawodnik w Legii przed sezonem 2021/2022. Wcześniej umowy podpisali: Łukasz Koszarek, Adam Kemp i Muhammad-Ali Abdur-Rahkman. Z naszych informacji wynika, że warszawianie mają pozyskać jeszcze 1-2 zawodników przed startem rozgrywek.
Zobacz także:
Przemysław Żołnierewicz: Nie dzwonię do trenera Vidina z pytaniami o minuty czy rolę. Sam to wywalczę [WYWIAD]
Janusz Jasiński: Jest smutek. Nie rozumiem decyzji Koszarka
Damian Kulig: Do Stali za Miliciciem. Mówi nam, dlaczego odszedł z Torunia [WYWIAD]
Wojciech Kamiński: Karolak i Koszarek dostali podobne oferty [WYWIAD]
ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk