Musieli strasznie "szyć". Trener CCC Polkowice tłumaczy cud w Polkowicach

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: koszykarki CCC Polkowice
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: koszykarki CCC Polkowice

CCC Polkowice wróciło z bardzo dalekiej podróży w czwartym meczu finałów Energa Basket Ligi Kobiet doprowadzając do remisu w serii. - Jak to możliwe? To dobre pytanie! - przyznał po meczu trener Karol Kowalewski.

Długo nic nie wskazywało na to, że seria finałowa może wrócić na decydujące spotkanie do Gdyni. VBW Arka w czwartym meczu zaczęła jak z nut, prowadziła nawet różnicą 16 punktów.

- Cierpieliśmy od samego początku. Naprawdę mieliśmy problemy i w ataku i w obronie, faule wybiły nas z rytmu - przyznał Karol Kowalewski.

Jego drużyna nie dość, że nie funkcjonowała dobrze, to jeszcze musiał sobie w większości czasu radzić bez Keishy Hampton. Amerykanka, jedna z najważniejszych postaci w drużynie, szybko złapała cztery przewinienia. - Straciliśmy ją na połowę meczu, jak nie na więcej - przyznał szkoleniowiec CCC.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

To, ani nic innego, polkowiczanek jednak nie złamało. - Tak się nastawiliśmy, że co by się nie działo, mieliśmy walczyć. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, bo Gdynia wyjdzie rozdrażniona i po prostu musimy to przetrwać - zaznaczył Kowalewski.

Jedną z cichych bohaterek w takich okolicznościach była Klaudia Gertchen. - Musieliśmy strasznie "szyć". Klaudia Gertchen musiała grać jako "czwórka" chyba po raz pierwszy w tym sezonie. Wielkie brawa dla niej, walczyła przeciwko Artemis Spanou wyśmienicie - komplementuje Kowalewski.

Jeszcze pięć minut przed końcem czwartej kwarty było 69:59 dla Arki. CCC w niesamowitych okolicznościach zdołało doprowadzić do dogrywki zamykając tą część serią 10:0. Na początku dogrywki dołożyło kolejne cztery "oczka". Prowadzenia nie oddało już do końcowej syreny.

- Dziewczyny pokazały charakter i cieszymy się, że możemy wrócić do Gdyni. Wszystko co było wcześniej liczy się mniej. Liczy się to, co jest teraz - zakończył trener "Pomarańczowych".

Piąte spotkanie rozegrane zostanie w niedzielę 18 kwietnia w Gdyni, początek o godzinie 18:00.

Zobacz także:
Niewiarygodna decyzja PZKosz! To się w głowie nie mieści
Kapitan kadry Białorusi zrezygnowała. Katsiaryna Snytsina: Rząd chciał mnie uciszyć

Komentarze (0)