- Przeciętny mecz z naszej strony, ale najważniejsza jest wygrana - stwierdził po meczu w klubowej telewizji Jarosław Mokros.
Dzięki triumfowi Arged BMSlam Stal wróciła na prowadzenie w serii (2:1) i jest o krok od półfinałów Energa Basket Ligi. Na tym skupiał się też Igor Milicić, który po spotkaniu nie miał wesołej miny.
- Wygraliśmy i to jedyna pozytywna rzecz z tego meczu - przyznał. - Nie pozwolę drużynie pomyśleć, że stało się coś dobrego. Ktokolwiek myśli, że teraz jest czas na uśmiechy i jest zadowolony, to jest bardzo niedojrzały.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"
Po meczu było widać, że szkoleniowcem "Stalówki" targały emocje. I były to nerwy na to, co zobaczył na parkiecie. Mówił wprost, że jego zawodnicy nie robią tego, czego od nich wymaga. - Rywale skakali nam po głowach, my nie biegaliśmy. To coś, co musimy sobie uświadomić. Tak nie da się grać w koszykówkę - ocenił.
- W pewnych momentach zapominamy, co daje nam wynik, co zaprowadziło nas do tego miejsca, gdzie jesteśmy teraz. Musimy się bawić w jakieś dziecięce gierki, żeby uświadamiać, że pierwsza kwarta jest ważna, że końcówka drugiej kwarty jest ważna... Teraz jest czas innego grania. Grania na maksa od początku do końca przez pełne 40 czy 45 minut - kontynuował.
Ostrowianie wygraną wyszarpali na finiszu. - W drugiej połowie zadziałała obrona, przede wszystkim w trzeciej kwarcie. Nie odpuszczaliśmy, nakręciliśmy się, a w końcówce szczęście było z nami - dodał z kolei Mokros.
Mecz numer cztery tej serii już w czwartek, 8 kwietnia. Spotkanie w Lublinie rozpocznie się o godzinie 20:00. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Zobacz także:
Zastal igra z ogniem. Mistrz ma problemy w ćwierćfinale
Polak szaleje w Bundeslidze. Czy pomoże drużynie utrzymać miejsce w elicie?