Zastal igra z ogniem. Mistrz ma problemy w ćwierćfinale

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Cowels i Brembly
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Cowels i Brembly

Enea Zastal BC ma nadspodziewanie duże problemy w ćwierćfinale z PGE Spójnią. Dużą rolę w tej serii odgrywa... nieprzewidywalność. - Style gry mocno się różnią. Nie jest łatwo ich bronić - mówi David Brembly.

Nasi eksperci przed fazą play-off co prawda przewidywali, że PGE Spójnia Stargard może sprawić problemy Enea Zastalowi BC Zielona Góra, ale nikt nie spodziewał się tego, że seria będzie miała tak wyrównany przebieg. Pierwsze dwa spotkania w hali "CRS" kończyły się wynikami +20 i +15 dla Zastalu, ale stargardzianie wyjechali z ZG z ogromnym poczuciem niedosytu.

W drugim meczu podopieczni Marka Łukomskiego w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą 15 punktami, ale nie dali rady utrzymać jakości, koncentracji i poziomu gry. Proste błędy i lepsza egzekucja Zastalu w ataku sprawiły, że to zielonogórzanie cieszyli się ze zwycięstw.

- W drugim meczu pierwsza połowa w naszym wykonaniu była perfekcyjna. Realizowaliśmy wszystkie założenia po obu stronach parkietu. Była cierpliwość, skuteczność i na pewno szkoda, że tak łatwo i szybko w drugiej połowie oddaliśmy nasze prowadzenie - wspomina trener PGE Spójni.

Nieprzewidywalność

Wynik 0:2 w serii nie podciął jednak skrzydeł stargardzianom, którzy znów zagrali z wielką ambicją, agresją i determinacją. Podopieczni Łukomskiego - co jest pewnym zaskoczeniem - potrafią odpowiedzieć na najmocniejsze punkty Zastalu, który męczy się w tej serii. Zielonogórzanom brakuje tej płynności i lekkości w grze, do której przyzwyczaili kibiców w rundzie zasadniczej (w niej wygrali 27 z 30 meczów!).

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"

- Kiedy grasz co dwa dni z tym samym zespołem musisz poszukać opcji, by zabrać przeciwnikowi ich najmocniejsze strony. Najważniejsze jednak żebyśmy grali na maksimum swoich możliwości, a wtedy Zastalowi na pewno nie będzie łatwo - mówi nam Kacper Młynarski. - Dajemy rywalom poczucie, że mogą nas ograć. Budujemy ich w ten sposób - komentuje z kolei David Brembly.

Obaj nasi rozmówcy podkreślają, że dużą rolę w tej serii odgrywa... nieprzewidywalność. PGE Spójnia stawia na fizyczną i atletyczną grę, opartą też na grze jeden na jeden w ataku, a taki styl mocno nie odpowiada zespołowo grającemu Zastalowi.

- Myślę, że my po prostu dla nikogo nie jesteśmy wygodni. Gramy mocno fizycznie, mamy indywidualności. Zawsze gramy na maksa. Choć prawda jest jednak taka, że dopiero w szóstym meczu w tym sezonie udało nam się ich pokonać - komentuje skrzydłowy PGE Spójni.

- Nasze style gry mocno się różnią. Oni preferują grę jeden na jeden. Nie ma co ukrywać, że trudno broni się drużynę, która jest nieco nieprzewidywalna. Są agresywnie nastawieni, stawiają na fizyczną koszykówkę - uważa Brembly.

Zastal igra z ogniem

Gracz Zastalu podkreśla, że dużym problemem są początki meczów. Zielonogórzanie ani razu w trzech spotkaniach... nie wygrali pierwszej połowy. W I meczu był remis, w drugim i trzecim lepsi byli stargardzianie, ale tylko raz udało im się dowieźć prowadzenie do samego końca. Z czego wynikają problemy Zastalu w pierwszych połowach? Kwestia mentalna? Koncentracja? A może lepsze pomysły rywali?

- Znów nie mieliśmy dobrego początku i musieliśmy gonić rywali. A prawda jest taka, że w ten sposób igramy z ogniem, bo to wyjdzie 3-4 razy, ale w końcu będzie ten mecz, w którym skuteczność zawiedzie lub zabraknie sił i po prostu rywal okaże się lepszy. Na pewno wynika to nieco z mentalności. Trochę jest tak, iż wychodzi się na luzie, bo jest takie poczucie, że tę serię i tak się wygra. To może być złudne, bo rywale prezentują dobrą koszykówkę. Trzeba być gotowym do gry od pierwszej minuty - odpowiada Brembly.

PGE Spójnia ma nadzieję, że uda się przedłużyć serię do piątego spotkania, z kolei Zastal już w środę chce awansować do strefy medalowej i przygotowywać się do meczów w ostrowskiej "bańce". - Jest złość i motywacja. Myślę, że ta porażka będzie takim zimnym prysznicem i nauczką, że musimy zacząć grać od pierwszej minuty - przyznaje David Brembly.

Czwarty mecz odbędzie się w środę w Stargardzie (początek o 20:00). Ewentualne piąte spotkanie (jeżeli wygra PGE Spójnia) jest zaplanowane na 10 kwietnia w Zielonej Górze.

Zobacz także:
Adam Waczyński odsłania kulisy powrotu do kadry. Rozmawiał z zespołem, co z trenerem i prezesem? [WYWIAD]
Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD]
Gortat posądzony o naruszenie "świętości Lewandowskiego". Jest odpowiedź byłej gwiazdy NBA
Adrian Bogucki: Gdy zadzwonił Zastal, pomyślałem: "serio? chyba żartujesz!" [WYWIAD]

Źródło artykułu: