Gortat posądzony o naruszenie "świętości Lewandowskiego". Jest odpowiedź byłej gwiazdy NBA

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Na zdjęciu: Marcin Gortat
Newspix / Na zdjęciu: Marcin Gortat
zdjęcie autora artykułu

Trudno się zgodzić, że Robert osiągnął więcej niż Włodarczyk czy Fajdek - mówi nam Marcin Gortat. Opowiada też o niezwykłych okolicznościach, w których jego ochroniarz trafił na KSW do klatki z Pudzianowskim. - W 72 sekundy sporo zarobił - wyjawia.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Wywołał pan niezłą burzę na Twitterze po zamachu na "świętość Roberta Lewandowskiego". Napisał pan, że panteon gwiazd polskiego sportu jest znacznie większy.[/b]

Marcin Gortat, były koszykarz klubów NBA i reprezentacji Polski: Bo tak jest. Michał Kołodziejczyk, dyrektor sportu w stacji Canal+, napisał, że "mało kto w tak spektakularny sposób i tak godnie reprezentuje Polskę na świecie". Odebrałem stwierdzenie "mało kto" jak "prawie nikt". A to przecież nieprawda. Jest spora grupa sportowców, która w świetny sposób reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. Wymieniłem kilka osób, w tym m.in. Anitę Włodarczyk i Pawła Fajdka.

Dostał pan od jednego z internautów pytanie: "co oni osiągnęli". I znów było gorąco.

Nie oszukujmy się, ale jeśli mówimy o osiągnięciach, to - z całym szacunkiem do Roberta - Włodarczyk i Fajdek są daleko z przodu. I od tego zaczęła się cała awantura. Trudno mi się zgodzić z opiniami, że Robert osiągnął więcej od wspomnianej dwójki. Sorry. Jak mam z kimś takim dyskutować? Niestety, trudno wygrać z "patologią twitterową". Chyba jeszcze nikomu się to nie udało zrobić.

ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"

Jak pan podchodzi do Twittera? To rozrywka? Zabijanie wolnego czasu?

To rozrywka. Często mam ubaw, czytając umieszczane tam niestworzone historie. Uśmiechnąłem się, gdy przeczytałem, że 40 bramek Lewandowskiego znaczy więcej niż rekordy świata Włodarczyk czy Fajdka na igrzyskach olimpijskich.

Ma pan kontakt z Robertem Lewandowskim?

Oczywiście. Jestem z nim i jego żoną w stałym kontakcie. Niektórzy piszą, że zazdroszczę mu wielkiej kariery i sukcesów. Ale czego mam mu zazdrościć? Ja ten medal - co on otrzymał - dostałem pięć lat temu. Mam jeszcze dwa inne, których "Lewy" nie ma w swojej kolekcji. Ale nie chwalę się tym "na prawo i lewo". Niech ludzie sobie dadzą na wstrzymanie.

Robert Lewandowski zrobił dobrze, że przyjął odznaczenie od prezydenta Andrzeja Dudy?

Robertowi należało się to odznaczenie. Ja też przyjąłem je od Andrzeja Dudy, później był z wizytą na moim campie. Skoro prezydent kraju chce cię uhonorować, to dlaczego masz odmówić? Widziałem tę narrację w internecie, ale krytyka Roberta jest zbędna i niepotrzebna. Nie mieszajmy polityki ze sportem.

W sobotę znalazł się pan w narożniku Nikoli Milanovicia w KSW 59 podczas walki wieczoru z Mariuszem Pudzianowskim. Kim jest dla pana Serb?

To mój najlepszy ochroniarz. Spędzamy razem dużo czasu: trenujemy, śmiejemy się, razem planujemy wyjazdy. Obsługiwał każde moje wydarzenie, campy i mecze. To mój prawdziwy przyjaciel. Taki, co to nigdy nie zostawi cię w krzywdzie. Jak w ogóle doszło do walki z Pudzianowskim? To były niezwykłe okoliczności.

Myśleliśmy, że to żart, choć prawdą jest, że Nikola od lat jest blisko KSW, pracuje tam jako ochroniarz, zabezpiecza imprezy bądź jest w narożnikach swoich serbskich kolegów, którzy występowali na galach. Teraz jeden z serbskich menedżerów polecił Nikolę Martinowi Lewandowskiemu w momencie, gdy "Bombardier" wypadł z powodów zdrowotnych (senegalski rywal Pudzianowskiego doznał w dzień przed walką ataku wyrostka robaczkowego - przyp. red.).

Jak wyglądały same negocjacje?

Na liście było kilka nazwisk, Nikola wcale nie był na jej szczycie. Zawodnicy zaczęli odmawiać, głównie dlatego, że zdawali sobie sprawę, iż wejście z biegu do klatki z Mariuszem Pudzianowskim jest ryzykowne, jeśli nie jest się przygotowanym. To mogłoby mieć wpływ na dalsze losy ich karier. Nikola na to nie zwracał uwagi, bo nie jest profesjonalnym fighterem MMA. Podjął rękawicę. Uznał, że to jest jego życiowa szansa, która może nigdy się nie powtórzyć. Gdy się zdecydował, od razu do nas zadzwonił i potwierdził. Zaszantażowałem go!

Jak?

Powiedziałem, że muszę być w narożniku, by to zobaczyć z bliska.

Jakie emocje towarzyszą takiemu wydarzeniu?

Muszę przyznać, że byłem pod ogromnym wrażeniem Mariusza Pudzianowskiego. Jak ten facet wygląda w wieku 44 lat. Wow! To jest imponujące. Czapki z głów. Dałbym dużo, by wyglądać tak jak on w takim wieku. Forma, tkanka tłuszczowa - tam wszystko się idealnie zgadza. Nie oszukujmy się: Nikola nie miał za wiele szans. Co prawda technika judo może być przydatna i użyteczna, ale on nie trenuje na co dzień profesjonalnie, brakuje mu kondycji. Prowadzi firmę ochroniarską, zabezpiecza mnóstwo eventów.

Ale za walkę z Pudzianowskim otrzymał spore honorarium...

To też był ważny czynnik. Ochroniarz za wieczór może - tutaj strzelam - dostać 500-600 złotych. A za walkę z Pudzianowskim otrzymujesz gażę w postaci kilkudziesięciu tysięcy złotych. To jest wypłata życia. W 72 sekundy zarobił więcej niż przez rok czy dwa lata pracy. O czym my tu gadamy?!

Ludzie pytają: kiedy Marcin Gortat w KSW?

Nigdy! Nie nadaję się do tego. Oglądam gale, czasami sobie trenuję na macie lub w ringu, ale na pewno nie zobaczycie mnie w klatce. Nie ma szans. Zostawiam to profesjonalistom. Ja mam co w życiu robić. Poza tym ja jestem człowiekiem pokoju. Nie lubię wojenek.

Zobacz także: Walerij Lichodiej: W Legii czuję się dziesięć razy lepiej Grek, który mógł być idolem. Feralny upadek zniweczył marzenia Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD] Krzysztof Sulima mówi o odejściu z Anwilu. "Transfer do Zastalu to wyzwanie i nowa energia" [WYWIAD]

Źródło artykułu: