W sobotnim meczu 28. kolejki Energa Basket Ligi Anwil Włocławek przegrał na wyjeździe w kiepskim stylu z HydroTruckiem Radom 64:70. Dla gości była to już dziewiętnasta porażka w bieżącym sezonie! Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza zajmują bardzo odległe, trzynaste miejsce w tabeli, a ich ostatni przeciwnik zrównał się z nimi bilansem.
Utrzymali skupienie zaledwie przez kwadrans
- Gratulacje dla drużyny z Radomia, grała od nas lepiej. Byliśmy w stanie utrzymać koncentrację tylko przez 15 minut meczu - zwrócił uwagę trener Anwilu. - Kiedy założenia były realizowane, mieliśmy mnóstwo otwartych rzutów, dzieliliśmy się piłką, ale gdy tylko wymyślaliśmy jakieś nowe rozwiązania, to mieliśmy problem, podania były opóźnione, nie byliśmy w stanie trafiać trudnych rzutów - podkreślił Frasunkiewicz.
- Później to się zapętla, ponieważ nawet jeśli mamy łatwe pozycje, to się wahamy, wpędzamy sami siebie w problemy. W obronie skupiliśmy się na Jabarie [Hindsie, lider HydroTrucku-przyp. P.D.], wiadomo, że od niego wszystko się zaczyna, udało nam się go zatrzymać, ale w ataku jakieś nowe pomysły kończą się tak, jak się kończą - kontynuował szkoleniowiec. Amerykański rozgrywający radomskiego zespołu zdobył 17 punktów, ale wykorzystał zaledwie pięć z siedemnastu prób z gry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ukochana Cristiano Ronaldo pławi się w luksusach. Jacht, złota biżuteria...
Tylko 3/27 "za trzy"!
Jeszcze gorzej wyglądała jednak skuteczność włocławian, którzy z dystansu trafili zaledwie trzykrotnie na 27 rzutów! - Drużyna z Radomia zagrała bardziej agresywnie od nas. Wiedzieliśmy, jak broni, mieliśmy dużo otwartych pozycji, ale trafiliśmy tylko 3/27 rzutów "za trzy", na pewno to jest do poprawy - zaznaczył Rafał Komenda.
- Niemożliwe jest wykreowanie sobie tylu otwartych rzutów i trafienie tylko 3 na 27. Nie było presji, że spadniemy z ligi czy że jest to mecz decydujący o play-offach, czy o mistrzostwie - dziwił się Frasunkiewicz, mocno zdegustowany postawą podopiecznych.
Trener nie zmusi zawodników do bardziej agresywnej gry
Oglądając sobotni mecz, dało się odnieść wrażenie, że pomimo niezbyt dużej straty punktowej, w szeregach przyjezdnych nie było wystarczająco dużo determinacji, aby "dogonić" wynik. - Nie siedzę w głowie każdego zawodnika. Każdy wie, jaka jest nasza sytuacja. Nie mam żadnych narzędzi, aby przymusić kogoś do bardziej agresywnej gry, ponieważ zostały zaledwie dwa mecze w lidze - skomentował trener Anwilu.
- Przez te 15 minut, gdy wynik nam "odjeżdżał" na 10-11 punktów, graliśmy bardziej agresywnie, a w pozostałych fragmentach graliśmy bez przekonania. Może nie powinienem tak mówić, ale to jest taki moment sezonu, że jest mi osobiście wstyd, ponieważ nie mam w naturze robienia czegoś nie na sto procent - stwierdził Frasunkiewicz.
Czytaj także:
>> Dwa kluby chciały Nowakowskiego. Tłumaczy, dlaczego odrzucił oferty [WYWIAD]
>> Hiszpania. Slaughter skuteczny, ale Waczyński zwycięski w polskim pojedynku