25-letni Lee Moore, lider MKS-u Dąbrowa Górnicza jest jednym z najlepszych zawodników w Energa Basket Lidze w sezonie 2020/2021. Amerykanin jest wysoko w niemal każdej klasyfikacji statystycznej, udowadniając, że jest niezwykle wszechstronnym koszykarzem. Moore - ze wszystkich zawodników w lidze - spędza średnio najwięcej minut na parkiecie (ponad 34). W tym czasie notuje 18,4 punktu, 6,2 zbiórki i 6 asyst. Jaka jest recepta na sukces 25-latka?
- Wierzę w ciężką pracę każdego dnia. To jedyna droga do tego, by stać się lepszym graczem. Ponadto ważna jest pokora i skupienie. Nie można zachłysnąć się pierwszym sukcesem, trzeba dalej ciężko pracować. Chęć pomocy drużynie w wygrywaniu i sposób przygotowania do każdego meczu przez naszych trenerów także ma istotny wpływ na to jak wyglądam na parkiecie - mówi nam Lee Moore z MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Koszykarz aż w jedenastu meczach w tym sezonie przekraczał granicę 20 zdobytych punktów. W starciu z Anwilem Włocławek był o krok od zanotowania triple-double (32 punkty, 10 asyst, 8 zbiórek). Warto dodać, że w spotkaniu z Asseco Arką miał na swoim koncie aż 16 asyst. Moore to koszykarz wszechstronny, który nie tylko umie zdobywać punkty, ale potrafi też świetnie organizować grę, kreować pozycje dla kolegów i walczyć o zbiórki, mimo że ma "tylko" 193 centymetry wzrostu.
ZOBACZ WIDEO: Piłka ręczna. Morawski nie ma wątpliwości. "Żeby być na szczycie trzeba co kilka dni grać mecze z mocnymi rywalami"
Nic dziwnego, że Moorem w ostatnim czasie zainteresował się Enea Zastal BC Zielona Góra, który szuka wzmocnień przed najważniejszą częścią sezonu. Wiemy, że sztab szkoleniowy zielonogórskiego zespołu bardzo pozytywnie wypowiada się na temat umiejętności 25-letniego koszykarza. Podobno nawet trener Żan Tabak rozmawiał z samym zawodnikiem o możliwości przejścia do Zielonej Góry. Amerykanin podziękował za zainteresowanie, ale odrzucił propozycję transferu do Enea Zastalu BC.
- Nie chcę za dużo mówić w tym temacie. Wybacz, ale nie ujawnię żadnych szczegółów. Skupiam się na grze w MKS-ie, to jest mój cel. Mam tutaj nieskończoną robotę. Chciałbym z tym zespołem zagrać w fazie play-off - zadeklarował Moore.
Wspomniany wcześniej mecz z Anwilem, w którym Amerykanin zdobył 32 punkty, był momentem przełomowym dla MKS-u. Zespół z Dąbrowy Górniczej w połączeniu z poprzednim sezonem przegrał aż 22 spotkania z rzędu i był skazywany na spadek z EBL. Jeden szalony rzut Moore'a w końcówce meczu we Włocławku odmienił wszystko. MKS stał się zupełnie nową drużyną. Napędzani dąbrowianie wygrali 10 z 18 kolejnych spotkań i w tym momencie pukają do bram play-off.
- Wierzyłem, że możemy odwrócić ten sezon. Każdego dnia widziałem, jak ciężko pracowaliśmy na treningach i nigdy nie traciliśmy pewności siebie, nawet gdy przegrywaliśmy. Zawsze trzymaliśmy się razem. I tak, wierzę, że ten zespół może zajść naprawdę bardzo daleko - podkreślił 25-letni koszykarz.
Moore o odrzuceniu oferty z Zielonej Góry jako pierwszemu powiedział trenerowi Alessandro Magro, z którym już wcześniej pracował we włoskiej drużynie Germani Basket Brescia. Szkoleniowcowi z Półwyspu Apenińskiego bardzo zależało na tym, by Amerykanin przyjechał do Polski i pełnił rolę lidera MKS-u Dąbrowa Górnicza. Ten transfer był strzałem w dziesiątkę. Moore znakomicie wywiązuje się ze swojej roli. Sam koszykarz nie ukrywa, że bardzo sobie ceni współpracę z trenerem Magro.
- On jest wielką częścią tego, że tak dobrze się prezentujemy. Ciężko pracuje, dobrze przygotowuje drużynę do każdego meczu. Nasza współpraca układa się świetnie, rozumie zawodników i potrafi wykorzystać ich mocne strony. Cieszę się, że mogę rozwijać się pod jego okiem - przyznał Lee Moore.
Moore ma 25 lat i 193 centymetry wzrostu. Jest absolwentem uczelni UTEP. W swojej karierze spędził już dwa sezonu we Włoszech (Gemani Basket Brescia) i jeden w Niemczech (Mitteldeutscher BC). Jak ocenia grę w Polsce? - To dobra liga, z wieloma utalentowanymi i mocnymi graczami, a także z dobrymi trenerami. Cieszę się grą w Polsce. Zwłaszcza ekscytujące są mecze, w których losy ważą się do ostatnich sekund - podsumował.
Zobacz także:
"Zespół muzyczny", "pracuś" i "bonus od JJ", czyli jak Zastal pokonał wielkie CSKA
Aaron Cel: Odmówiłem topowym klubom. Z Polskim Cukrem na dobre i na złe [WYWIAD]
Marcel Ponitka: Trudno było odejść z Zastalu. Rosjanie mnie zaskoczyli [WYWIAD]
Anwil Włocławek. Kyndall Dykes zostaje: zaskakujący kontrakt!