25-latek trafił za trzy na 10,8 sekundy przed końcem meczu i dał Chicago Bulls prowadzenie 109:105. Zach LaVine odpowiedział w ten sposób na pięć punktów z rzędu Damiana Lillarda, który wykorzystał pięć rzutów wolnych z rzędu i zniwelował straty Portland Trail Blazers do zaledwie punktu.
Gospodarze znaleźli się w bardzo trudnym położeniu, ale Lillard się nie poddał, błyskawicznie przymierzył z dystansu (5,7 s do końca) i znów oba zespoły dzielił tylko punkt. Blazers mimo wszystko byli zmuszeni faulować, Coby White pewnie wykorzystał dwa wolne i doprowadził do wyniku 111:108.
Tak zakończył się wtorkowy mecz w hali Moda Center, bo skrzydłowy Blazers, Carmelo Anthony po przerwie na żądanie spudłował rzut z dystansu w ich ostatnim posiadaniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
Trener Terry Stotts nie może być zadowolony z postawach swoich podopiecznych, koszykarze zespołu z Portland roztrwonili aż 20 punktów przewagi, które mieli na początku drugiej kwarty (47:27).
Lillard zdobył 24 punkty i zanotował dziewięć asyst, ale wykorzystał tylko 6 na 17 oddanych prób z pola, w tym 3 na 11 za trzy. Pudłował też środkowy Jusuf Nurkic (12 punktów, 6/15 z gry), a Blazers na nic zdało się 26 "oczek" C.J. McColluma.
Trener "Byków", Billy Donovan desygnował o gry we wtorek dziewięciu zawodników, a siedmiu z nich dobiło do bariery dziesięciu punktów. White zapisał na swoim koncie 21 "oczek", 10 zebranych piłek i pięć kluczowych podań, a LaVine, autor najważniejszego trafienia, miał 18 punktów i dziewięć asyst. Otto Porter również zapracował na słowa uznania, bo w 28 minut wywalczył 19 punktów i 13 zbiórek.
Bilans Bulls po ośmiu meczach to 4-4, a Blazers po siedmiu 3-4. O ile postawa tych pierwszych na początku sezonu 2020/2021 to pozytywna niespodzianka, Blazers rozczarowują - mają jedną z najsłabszych obron w lidze.
Zach LaVine cold-blooded 3-pointer late in Bulls-Blazers pic.twitter.com/RGtEkc82LO
— SportsCenter (@SportsCenter) January 6, 2021
Portland Trail Blazers - Chicago Bulls 108:111 (39:21, 15:24, 31:36, 23:30)
(McCollum 26, Lillard 24, Covington 14 - White 21, Porter Jr. 19, LaVine 18)
Czytaj także: Szok! Przemysław Frasunkiewicz odchodzi. Co dalej?
Znamy najlepszych zawodników drugiego tygodnia w NBA