PGE Spójnia wyszarpała inauguracyjny triumf! To rywale przyjechali do Stargardu w roli faworyta. Jacek Winnicki nie miał pełnego składu, ostatnie pięć minut grał bez najlepszego strzelca, ale jego podopieczni nie dali sobie wyrwać zwycięstwa.
Start do końca był blisko - mecz przegrał jednak w dwóch elementach. Lublinianie popełnili 19 strat i spudłowali 12 z 24 rzutów wolnych.
Przyjezdni od początku musieli gonić - Spójnia w pierwszej kwarcie zanotowała serię szesnastu punktów z rzędu i prowadziła 17:5. Podopieczni Davida Dedka wrócili do gry, bo znakomicie grał Kacper Borowski (finalnie double-double). Gdy w drugiej części "otworzył się" Sherron Dorsey-Walker notując osiem punktów z rzędu Start objął nawet prowadzenie.
Gospodarze zareagowali natychmiast - trafili m.in. dwukrotnie z dystansu, równo z syreną "dwójkę" po przechwycie dołożył Filip Matczak i na przerwę ekipa Winnickiego schodziła prowadząc dwucyfrowo.
Po zmianie stron Pszczółka zaczęła naciskać. Wstrzelił się Martins Laksa i po chwili był remis. O ile udawało się doprowadzić do wyrównania, o tyle przejść stargardzian się już nie udało. Dwoił się i troił najlepszy w Starcie Armani Moore, ale gracze Spójni zawsze mieli odpowiedź na pościg rywali.
W połowie czwartej kwarty zrobiło się nerwowo - piąte przewinienie popełnił Ricky Tarrant, potem Matczak. Przy stanie 63:62 najważniejszą "trójkę" w meczu trafił Wayne Blackshear, a potem nad wszystkim czuwał Tomasz Śnieg, który zanotował kluczową zbiórkę, po której ustalił wynik meczu. 31-latek oprócz tego, że nosi opaskę kapitańską, to wygląda na zdecydowanego przywódcę w swojego zespołu.
PGE Spójnia wygrała, a Winnicki musiał mocno kombinować. Przeciętnie grał Baylee Steele, a w ogóle w składzie zabrakło Omari Gudula. Okazało się bowiem, że zawodnik z Kongo podpisał kontrakt ze Spójnią, mając... ważną umowę z innym klubem. Tematu załatwić się nie udało i jego dni w Stargardzie są policzone.
W takim układzie gospodarze w dużym wymiarze czasowym grali small ball - przegrali walkę na tablicach 33:43, ale agresywną defensywą wyszarpali dużo ważnych piłek. Na "trójce" czasami grał Matczak, czasami Śnieg.
Sam Moore w końcówce nie zdołał przechylić szali na korzyść Startu. Fatalnie grał Lester Medford. Lublinianie do domów wrócą z pustymi rękoma i... z kontuzjowanym Adamem Kempem - ten podkręcił staw skokowy. W szybkim powrocie do pełni formy może dodatkowo przeszkodzić fakt, że do Polski przyleciał... "delikatnie" zapuszczony.
PGE Spójnia Stargard - Pszczółka Start Lublin 70:65 (21:18, 21:14, 13:17, 15:16)
PGE Spójnia: Ricky Tarrant 19, Kacper Młynarski 14, Tomasz Śnieg 13, Wayne Blackshear 10, Filip Matczak 8, Baylee Steele 6, Mateusz Kostrzewski 0, Szymon Walczak 0.
Start: Armani Moore 19, Kacper Borowski 14 (11 zb), Sherron Doresy-Walker 12, Martins Laksa 7, Bartłomiej Pelczar 3, Roman Szymański 2, Adam Kemp 2, Damian Jeszke 2, Lester Medford 2, Mateusz Dziemba 2, Michael Gospodarek 0.
Zobacz także:
Anwil nadal fatalny. Pierwsze trofeum w sezonie dla Stelmetu Enea BC Zielona Góra
Lat przybywa, a jego wartość nie maleje. Łukasz Koszarek niezbędny dla Stelmetu Enea BC
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie