Liga NBA wróciła w wielkim stylu! Zacięty mecz Lakers z Clippers, LeBron trafił na wygraną

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ERIK S. LESSER / Na zdjęciu: Reggie Jackson (z lewej) i LeBron James
PAP/EPA / ERIK S. LESSER / Na zdjęciu: Reggie Jackson (z lewej) i LeBron James
zdjęcie autora artykułu

To było wznowienie sezonu 2019/2020, na które wszyscy liczyli. Losy obydwóch meczów ważyły się w samej końcówce. Bohaterem Los Angeles Lakers został LeBron James.

Liga NBA wróciła po ponad czterech miesiącach przerwy i od razu przypomniała, za co jest uwielbiana na całym świecie. W nocy z czwartku na piątek polskiego czasu w "bańce" na Florydzie odbyły się dwa zacięte, trzymające w napięciu mecze. Los Angeles Lakers pokonali Los Angeles Clippers 103:101, a decydujące punkty zdobył LeBron James.

Lider drużyny z Hollywood we wcześniejszej fazie spotkania wypadał słabo. Chybił wiele oddanych rzutów (w sumie 6/19 z gry, 2/7 za trzy) i popełnił, pięć, najwięcej strat w Lakers. Ale zakończył tak, jak wszystkich do tego przyzwyczaił - na swoich warunkach.

LeBron przy remisie (101:101) nie trafił z półdystansu 12,8 sekundy przed końcem meczu, ale piłka odbiła się od obręczy, skrzydłowy złapał ją pod koszem i dobił. Los Angeles Clippers mieli jeszcze sposobność na wyrównanie lub nawet zwycięstwo w regulaminowym czasie, ale ani Kawhi Leonard, ani Paul George nie znaleźli sposobu, aby przedrzeć się przez obronę Jamesa.

ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Powrót po 4 miesiącach przerwy. "Pierwsze akcje były na wciśniętym sprzęgle"

George oddał trudny rzut za trzy, ale spudłował. Lakers zrobili tym samym duży krok ku utrzymaniu pierwszego miejsca w Konferencji Zachodniej. Teraz ich bilans wynosi 50-14, a drugich Clippers 44-21.

LeBron James zdobył 16 punktów, 11 zbiórek oraz siedem asyst. Świetny był Anthony Davis, autor 34 "oczek", ośmiu zbiórek i czterech asyst. Skrzydłowy w pewnym momencie trafił dwa ważne rzuty za trzy z rzędu, które pozwoliły Lakers odzyskać prowadzenie w trzeciej kwarcie. Barierę dziesięciu zdobytych punktów przekroczyli też Kyle Kuzma (16) i Dion Waiters (11).

"Jeziorowcy" na dwie i pół minuty przed końcem spotkania prowadzili nawet 99:93, ale Leonard i George byli w stanie doprowadzić jeszcze do wyrównania po 101. Ten drugi trafił z dystansu, gdy na zegarze pozostawało 28,7 sekund. To mimo wszystko nie wystarczyło.

Paul George finalnie zanotował 30 punktów, trafił przy tym 6 na 11 rzutów z dystansu, a Kawhi Leonard miał 28 "oczek". Clippers musieli radzić sobie bez Lou Williamsa i Montrezl Harrell, a Lakers byli osłabieni brakiem kontuzjowanego Rajona Rondo i Avery'ego Bradleya, który z powodów rodzinnych nie zdecydował się na dokończenie sezonu. Wątpliwy był też występ rozgrywającego Patricka Beverleya, ale po powrocie do Disneylandu udało mu się przejść wszystkie procedury bezpieczeństwa i w czwartek w 16 minut rzucił 12 punków.

Clippers nie można odmówić zawziętości. Podopieczni Doca Riversa zamienili wynik 40:50 na 66:55, notując serię 26-5. Lakers wrócili jednak do gry i przed czwartą kwartą prowadzili jednym punktem (77:76). - To był naprawdę dobry mecz. Mimo wszystko dobrze się tam bawiłem, wspaniale było wrócić do gry - powiedział Kawhi Leonard, cytowany przez ESPN.

Utah Jazz zapewnili sobie zwycięstwo nad New Orleans Pelicans w końcówce spotkania, które również rozstrzygnęło się w samej końcówce. Donovan Mitchell zaatakował kosz, ale nie zdecydował się sam oddać rzutu, tylko podał piłkę do niekrytego Rudy'ego Goberta. Francuz był faulowany na 6,9 sekund przed końcem meczu przez Derricka Favorsa i miał dwa rzuty wolne. Środkowy wykorzystał obydwie próby, dzięki czemu Jazzmani prowadzili 106:104.

Takim wynikiem zakończyło się pierwsze spotkanie restartu sezonu zasadniczego 2019/2020. New Orleans Pelicans mieli jeszcze szansę, ale piłka po rzucie z dystansu Brandona Ingrama wręcz wykręciła się z kosza.

- W tym roku trafił dla nas całą masę wielkich rzutów, ale moim zdaniem najważniejsze jest to, że nie wszystko powinno sprowadzać się do tego. Pozwoliliśmy na to, żeby okazja na zwycięstwo nam umknęła - mówił po spotkaniu trener Luizjańczyków, Alvin Gentry, cytowany przez ESPN.

Pelicans do przerwy prowadzili z rywalami 60:48, ale świetna czwarta kwarta w wykonaniu Jazz (27:17) i większa determinacja dała im końcowy sukces. Jordan Clarkson z 23 punktami przyczynił się do triumfu zespołu z Utah, po 20 "oczek" dodali Donovan Mitchell i Mike Conley. Rudy Gobert, pierwszy zakażony koronawirusem koszykarz z NBA miał 14 punktów i 12 zbiórek.

Zion Williamson, którego występ w meczu przeciwko Jazz długo stał pod znakiem zapytania, ostatecznie w nim wystąpił. 20-latek opuścił ośrodek NBA na Florydzie 16 lipca z powodów rodzinnych i nie trenował z zespołem przez blisko dwa tygodnie. Grał przez 15 minut, zdobył 13 punktów, wykorzystał 6 na 8 oddanych rzutów, a przy tym popisał się kilkoma wsadami. Opuścił boisko w początkowej fazie czwartej kwarty i już na nie nie wrócił.

- Oczywiście żałujemy, że nie mogliśmy grać nim w końcówce, ale wykorzystał już minuty, które miał otrzymać, więc tak to już jest. Nie zamierzaliśmy wprowadzić go z powrotem na parkiet - wyjaśniał Gentry. Zion powiedział, że "wolałby być na boisku, ale musi stosować się do wytycznych, bo są one stosowane dla jego dobra".

Brandon Ingram zakończył czwartkowy mecz z 23 punktami na koncie. J.J. Redick uzbierał ich 21, a przy tym trafił ważny rzut za trzy, wyrównujący stan rywalizacji (102:102) 32 sekundy przed końcem.

W piątek w kompleksie ESPN Wide World of Sports na Florydzie obędzie się sześć meczów ligi NBA, m.in. Milwaukee Bucks zmierzą się z Boston Celtics, a Dallas Mavericks z Houston Rockets.

Wyniki:

New Orleans Pelicans - Utah Jazz 104:106 (26:23, 34:25, 27:31, 17:27) (Ingram 23, Redick 21, Holiday 20 - Clarkson 23, Mitchell 20, Conley 20, Gobert 14)

Los Angeles Lakers - Los Angeles Clippers 103:101 (35:23, 19:29, 22:25, 27:24) (Davis 34, Kuzma 16, James 16, Waiters 11 - George 30, Leonard 28, Beverley 12)

Czytaj także: Bukmacherzy nie mają wyraźnego faworyta przed restartem ligi NBA Nie wszyscy chcą wznawiać sezon. Gwiazdy, których zabraknie w Orlando 

Źródło artykułu: