Austin Rivers jest następnym koszykarzem, który z powodów rodzinnych zdecydował się opuścić kampus NBA na Florydzie, donosi The Athletic.
Rezerwowy rozgrywający Houston Rockets ma wrócić do Disneylandu w przeciągu kilku następnych dni. Jednak zanim ponownie dołączy do zespołu, będzie musiał poddać się kwarantannie.
Zgodnie z protokołami NBA, jego samoizolacja w hotelowym pokoju potrwa najkrócej cztery dni. Austin Rivers przed wznowieniem treningów w ośrodku będzie musiał otrzymać serię negatywnych testów na koronawirusa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzut wolny, z którego śmieje się cały świat. Co oni narobili?!
Houston Rockets w pełnym składzie odbyli dotychczas tylko dwa treningi. Niedawno do zespołu dołączył dopiero Russell Westbrook, który był zakażony wirusem SARS-CoV-2 i dotarł na Florydę z opóźnieniem.
Austin Rivers, syn trenera Los Angeles Clippers Doca, w 60 dotychczasowych meczach sezonu 2019/2020 notował średnio 8,5 punktu, 2,4 zbiórki i 1,6 asysty.
Wcześniej Walt Disney World Resort opuścili też Montrezl Harrell, Patrick Beverley czy Zion Williamson. Każdy z nich planuje wrócić do Orlando i wziąć udział w restarcie ligi. Houston Rockets pierwszy mecz wznowionego sezonu zasadniczego rozegrają 31 lipca z Dallas Mavericks.
Czytaj także: 10 dni kwarantanny za... odbiór skrzydełek z kurczaka. Richaun Holmes żałuje
Kadra Legii Warszawa znów niepełna. Zach Johnson nie zagra w stolicy