WKS Śląsk Wrocław w ostatnim, przedwcześnie zakończonym sezonie w Energa Basket Lidze zajął siódme miejsce. Odniósł 11 zwycięstw w 22 meczach i reasumując, obiektywnie można stwierdzić, że udanie przywitał się z ekstraklasą po trzech latach przerwy. Jednym z tych, którzy odgrywali kluczowe role w zespole ze Śląska był reprezentant Polski, rozgrywający Kamil Łączyński.
O współpracę z nim zapytaliśmy trenera WKS Śląska, Olivera Vidina[color=#222222]. Serb objął zespół w trakcie sezonu, kiedy ten po dziewięciu spotkaniach miał bilans 3-6. Kilka tygodni po jego przyjściu do Wrocławia w mediach zaczęły pojawiać się nagłówki "Vidin odmienił Śląsk". 43-latek poprowadzi WKS także w sezonie 2020/2021. Jak wspomina współpracę z Łączyńskim?
"Mały laptop"
- Mam o nim bardzo dobre zdanie i zawsze będę wypowiadał się na jego temat w samych superlatywach - zaznacza trener Śląska. - Żartowałem, że Kamil jest jak "mały laptop". Tak go przezywałem - wspomina Oliver Vidin. – Wzięło się to stąd, ponieważ wciąż pamięta, co drużyny grały trzy lata temu. Cały czas ma w głowie zagrywki i schematy sprzed kilku sezonów.
ZOBACZ WIDEO: Jaka sytuacja panuje w klubie Krzysztofa Piątka? Asystent Jerzego Brzęczka: "Krzysiek cierpi"
Kamil Łączyński na początku maja zmienił reprezentującą go agencję. Jak sam podkreśla, chce spróbować swoich sił poza Polską. - Życzę mu, żeby jego marzenia się spełniły i zagrał co najmniej jeden sezon za granicą. W Polsce zdobył praktycznie wszystko, co było do zdobycia. Osiągnął też sukces na ostatnich Mistrzostwach Świata - mówi serbski szkoleniowiec WKS-u. – Jedyną rzeczą, której "Łączka" jeszcze nie zrobił, to granie poza polską ligą i jeśli wszystko dobrze się ułoży, to czemu miałby nie spróbować? [/color]
Kamil Łączyński, który w przeszłości zdobył dwa mistrzostwa Polski z Anwilem Włocławek i był MVP Finałów w 2018 roku, we Wrocławiu ponowie czuł, że jest "generałem" zespołu. - Ufałem mu wiele razy, a on za to zaufanie za każdym razem mi się odpłacił. Dawałem mu wolną rękę, żeby podejmował decyzje na parkiecie, a on robił to bardzo dobrze - mówi Oliver Vidin, u którego "Łączka" odgrywał istotna rolę w poprzednim sezonie jako pierwszy rozgrywający.
Jak z kolei Serba będzie wspominał Polak? - Mam nadzieję, że tak samo dobrze, jak ja jego - zaznacza 43-letni szkoleniowiec. - Nasze relacje wykraczały poza sferę "trener - zawodnik". Usłyszałem nawet niedawno na Bałkanach "ktoś mówi o tobie dobrze". I uważam, że krytyka daleko się niesie, ale jeśli ktoś mówi o drugiej osobie w pozytywnym świetle, taki głos dociera nawet dalej - mówi Vidin. - Czuję, że nawet jeśli nie będziemy kontynuować współpracy, zostaniemy z Kamilem w kontakcie - dodaje.
Wymiana zdań na linii zawodnik - klub
WKS Śląsk Wrocław wypowiedział kontrakt Kamilowi Łączyńskiemu w dniu 17 marca, czyli w momencie oficjalnego zakończenia sezonu 2019/2020. Reprezentant Polski w programie "Poranek z Polsatem Sport" opowiedział o swojej sytuacji w Śląsku w związku z zakończeniem rozgrywek przez epidemię koronawirusa. - Chcemy uniknąć sytuacji, w której kluby traktują nas, jak traktują. Ja niestety należę do tej grupy, gdzie pracodawca rozwiązał ze mną umowę w trybie natychmiastowym - przyznał wtedy koszykarz.
Klub z Wrocławia wydał oświadczenie w odpowiedzi na słowa Łączyńskiego. Polak później komentował też sytuację na łamach WP SportoweFakty.
"Obie strony powinny się dobrze wspominać"
- Słyszałem o wypowiedziach "Łączki" i czytałem oświadczenie klubu. To coś, co powinno zostać pomiędzy klubem, a zawodnikiem. Może z zewnątrz wygląda to źle i na pewno nie był to najlepszy sposób komunikacji, ale myślę, że Kamil nie miał złych intencji. Nie chciał oskarżać ani atakować klubu. Powiedział, jak wygląda sytuacja z jego punktu widzenia. Klub natomiast nie chciał się bronić, ani wyjaśnić sprawy - komentuje Oliver Vidin.
- Nie sądzę, żeby to było coś, o czym powinno się pisać. Jeśli spojrzysz na statystyki, "Łączka" miał jeden ze swoich najlepszych sezonów w karierze (średnio 10,3 punktu i 6,4 asysty na mecz; przyp. red) Śląsk zapamięta go bardzo dobrze, a on powinien zapamiętać tak samo Wrocław. Razem z Devoe Josephem byli liderami mojego zespołu. Kamil był tym, który napędzał i prowadził nasz atak - tłumaczy serbski trener.
- Uważam, że w tym wszystkim było więcej nieporozumienia, niż zamierzonych intencji. Ciężko jest też coś zrozumieć, nie będąc wewnątrz klubu - dodaje Oliver Vidin, pytany przez nas o spór na linii zawodnik - klub.
- Kluby i zawodnicy znaleźli się w takiej sytuacji po raz pierwszy. Mówię o pandemii koronawirusa. Myślę, że to, co się wydarzyło, nie jest czymś niewybaczalnym. Uważam, że obie strony powinny myśleć o sobie w pozytywny sposób i dobrze się wspominać - zakończył Vidin.
Wkrótce na naszym portalu ukaże się także wywiad z trenerem Śląska, w którym opowie o swojej przeszłości, kulisach podpisania kontraktu, sytuacji kadrowej i pracy we Wrocławiu.
Czytaj także: Liga Mistrzów, EuroCup, VTB. Gdzie zagrają polskie kluby?
Jason Caffey: Byliśmy bogami koszykówki [WYWIAD]