Koronawirus, jak tsunami uderzył w sportowe kluby. Odkąd wszystko jest w niepewności, kluby jak na tratwie walczą o przetrwanie, chwytając się wszystkiego. Szanse w starciu z tak trudnym przeciwnikiem nie są wyrównane. W stronę Polskiego Związku Koszykówki wysłane zostały flary z prośbą o pomoc. Na Ciołka ma trafić kolejny list - tym razem od niższych lig.
- Pomysł jest mój. Stworzyłem wzór pisma, z którym chcę wystąpić do Polskiego Związku Koszykówki. Wysłałem go do wszystkich klubów z pierwszej i drugiej ligi, aby zapoznały się z jego treścią i do końca miesiąca podjęły decyzje. Zgłaszamy nasze postulaty, które tak naprawdę dotyczą wszystkich klubów - wyjaśnia Maciej Jaworski, prezes KS Kosz Pleszew. - Do końca miesiąca czekamy aż wszyscy się odezwą. Pismo wyślemy do PZKosz w imieniu drużyn, które były za. To kluby muszą wyjść z własną inicjatywą i chcemy to nagłośnić - dodaje.
Już teraz wiadomo, że koszykarskie kluby mają niepewny czas i znalazły się wewnątrz chmury burzowej. Większość nie ma gwarancji, że zgromadzi wymagany budżet, aby wystartować w rozgrywkach. W piśmie zostało zawartych 5 postulatów, które miałyby ułatwić klubom przetrwanie w nadchodzącym sezonie, jednocześnie dając szansę na rozpogodzenie. - Zrezygnujemy tylko z ostatniego. On dotyczy terminu rozgrywek. Zaproponowaliśmy, aby liga wystartowała jak najpóźniej. Jednak po głębszej analizie doszliśmy do wniosku, że kluby mają dotacje płacone w różnych terminach - niektórzy na cały rok w styczniu, niektórzy - tak jak my - na początku sezonu, gdzie pod uwagę brane są 2 lata budżetowe. To odpuścimy, bo może nie być to na rękę klubom, ponieważ wtedy miasta mogą się wycofać z finansowania koszykarskich ośrodków - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"
Jak wyglądają pozostałe punkty? Pierwszy dotyczy tego, aby PZKosz zrezygnował z opłaty startowej. W przypadku drugiej ligi jest to 8 tysięcy. Kluby otrzymały informację, że do 1 lipca należy zgłosić zespoły i przygotować wymagane dokumenty. Połowę opłaty startowej trzeba wpłacić w lipcu, a drugą połowę do końca września. - To żadna ulga. Postulujemy, aby tę opłatę znieść całkowicie w sezonie 2020/21 - proponuje.
Drugą propozycją jest zaniechanie pobierania opłat transferowych. Kolejne dotyczą pracy komisarza i sędziów boiskowych. - To nie jest może duża kwota, ale każdy transfer, przynajmniej na poziomie drugiej ligi z klubu do klubu wynosi 500 zł. Wyższa liga, to większa kwota. Trzeci punkt mówi o tym, aby zrezygnować z udziału komisarzy na meczach i te podstawowe uprawnienia przekazać sędziemu głównemu. Komisarz z dojazdem to także koszt, więc zawsze klubom byłoby lżej. Ostatni punkt dotyczy tego, aby na spotkania do zespołów występujących w roli gospodarza, jednym transportem, oddelegowani byli sędziowie z tego samego miasta lub z okolic. To ograniczy wydatki. A co więcej, to nie jest niemożliwe do zrealizowania - zauważa.
- Jakby to podsumować, jest to około 15 tysięcy zł, których nie wydamy. - wylicza. - W obecnej sytuacji, każdy grosz jest ważny. Wiemy, że nie wszystkie zespoły będą mogły przystąpić do rozgrywek - już teraz na pewno nie zgłosi się zespół z Jaworzna. My także nie możemy zagwarantować, że przystąpimy do rozgrywek.
Do tej pory na "tak" odpowiedziało 11 klubów, w tym Basket Hils Bielsko-Biała, Żubry Białystok, Dijo Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie, Sklep Polski MKK Gniezno, Ogniwo Piratesports Szczecin, Tarnovia Basket Tarnowo Podgórne, MKS Sokół Międzychód, KKS Tarnowskie Góry, Dziki Warszawa, Miasto Szkła Krosno oraz pomysłodawca, KS Kosz Pleszew. Na przedstawienie swojego stanowiska zostało jeszcze kilka dni.
- Na ten moment, przeciwko jest tylko AZS AGH Oknoplast Kraków, twierdząc, że proponowane działania doprowadzą do deprofesjonalizacji ligi. Chciałbym zauważyć, że sam poziom rozgrywek odbiega od profesjonalizmu. Przeważnie, zawodnicy mają drugą pracę i doskonale wiemy jak to wszystko wygląda. W pierwszej lidze już jest lepiej, aczkolwiek nie da się ukryć, że każda, choćby najmniejsza pomoc może wiele zmienić. Teraz każdy szuka oszczędności - mówi.
Kluby chcą przemówić jednym głosem. - Mamy nadzieję, że nasze działania wywołają choćby dyskusję. Jeśli nie stworzymy pola nacisku, to nic nie wywalczymy jako pojedyncze jednostki. Nie robi się nic ku temu, aby klubom pomoc i naprawdę zadbać o ich dobro. Nie od dziś wiadomo, że w niższych ligach potrzebny jest sponsor tytularny, który wpłynąłby na rozwój. Teraz, ta pomoc potrzebna jest jeszcze bardziej. W porozumieniu z innymi klubami stwierdziliśmy, że inicjatywa jest tylko z jednej strony i to boli. Teraz najważniejsze jest to, aby przetrwać. Jednak aby tak się stało, potrzebna jest pomoc - podsumowuje prezes klubu z Pleszewa.
Obserwuj @Pamela_Wrona
Zobacz także: Koszykówka. Małe miasto, wielkie marzenia. Czy Sokół Łańcut będzie walczyć o najwyższe cele?
Koszykówka. Diagnoza, operacja. 2 tygodnie później zdobył polskie góry. Maciej Adamkiewicz: Poczułem, że żyję