NBA. Philadelphia z bilansem 28-2 u siebie! Tobias Harris poprowadził osłabionych 76ers

Getty Images / Jason Miller / Na zdjęciu: Kevin Porter (z lewej) i Tobias Harris
Getty Images / Jason Miller / Na zdjęciu: Kevin Porter (z lewej) i Tobias Harris

Tylko cztery mecze NBA odbyły się w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu. Philadelphia 76ers była osłabiona, ale stanęła na wysokości zadania i zwyciężyła na własnym parkiecie już po raz 28 w sezonie.

Philadelphia 76ers była osłabiona brakiem swoich liderów, Joela Embiida i Bena Simmonsa, ale tym razem świetnie w ich buty wszedł Tobias Harris. Skrzydłowy pokazał, na co go stać i w 35 minut, które spędził na parkiecie zdobył 34 punkty, siedem zbiórek oraz siedem asyst. Wykorzystał 14 na 21 rzutów z gry, a jego trafienie z dystansu na niespełna dwie minuty przed końcem meczu dobiło New York Knicks.

Tobias Harris przymierzył zza łuku, a 76ers prowadzili wówczas 110:102. Goście nie zdołali odrobić tych strat i ponieśli szóstą z rzędu, a 42. porażkę w sezonie zasadniczym. Julius Randle uzbierał dla Knicks 30 punktów, ale to nie wystarczyło. Drużyna z Filadelfii triumfowała ostatecznie 115:106, a co warte podkreślenia, podopieczni Bretta Browna trafili 15 rzutów z dystansu na 48-procentach skuteczności.

Al Horford wykorzystał wszystkie oddane przez siebie cztery rzuty za trzy i miał 15 punktów, siedem zbiórek oraz dziewięć asyst. Kapitalny był też Shake Milton, który umieścił w koszu pięć na pięć oddanych prób zza łuku. 23-latek dodał do dorobku drużyny 19 "oczek". 76ers zanotowali 28. zwycięstwo w 30 występie na własnym parkiecie.

ZOBACZ WIDEO: Prezes Orlenu o wspieraniu sportowców. "Nie chodzi tylko o wizerunek i biznes"

Philadelphia w trakcie meczu odetchnęła, bo raport lekarski wykazał, że uraz Joela Embiida nie jest poważny. Kameruńczyk kontuzjował bark podczas podkoszowej walki z Ante Zizicem i początkowo myślano, że może wykluczyć go to na dłuższy okres czasu. Okazuje się, że jego absencja potrwa około tygodnia. - To ekscytująca wiadomość - mówił Tobias Harris, który pod nieobecność Embiida był najlepszym graczem 76ers.

Dla Portland Trail Blazers (26-34) każdy mecz do końca sezonu będzie niezwykle istotny, bo ich występ w play offach to cały czas duża niewiadoma. Dodatkowo zadanie utrudnia im fakt, że przez problemy zdrowotne niezdolny do gry jest Damian Lillard. Portland w czwartek nie dotrzymali kroku Indianie Pacers i przegrali piąty raz w swoim szóstym ostatnim meczu.

Było dobrze do przerwy, ale po zmianie stron drużyna z Indianapolis zaczęła dominować. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 37:26, a sześć minut i 12 sekund przed końcem zrobiło się nawet 96:82 dla Pacers. - Zaczęliśmy być agresywniejsi - komentował Domantas Sabonis (za ESPN). - Nie mieliśmy wystarczająco energii w pierwszej połowie. To się zmieniło. Mieliśmy dużo wariantów w ataku i kilkukrotnie w ważnych momentach wybroniliśmy akcje rywali, ponadto trudno jest nas zatrzymać w kontrze - dodawał Litwin.

Sabonis z 20 punktami i 11 zbiórkami przewodził Pacers. Malcolm Brogdon dodał 17 "oczek", a po 15 mieli TJ Warren i Victor Oladipo. Dla Trail Blazers 28 punktów zdobył C.J. McCollum, a 18 punktów i 16 zbiórek zapisał przy swoim nazwisku Hassan Whiteside. Indiana ma bilans 35-24 i bezpieczne, szóste miejsce w Konferencji Wschodniej, z siódmymi Brooklyn Nets dzieli ich aż dziewięć zwycięstw.

Los Angeles Lakers w drugiej połowie zdominowali Golden State Warriors (62:34) i pewnie zwyciężyli w Oakland 116:86. Anthony Davis w 25 minut miał 23 punkty i sześć zbiórek, a Kyle Kuzma dorzucił 18 "oczek" z ławki rezerwowych. LeBron James nie wystąpił w tym spotkaniu.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - New York Knicks 115:106 (26:21, 35:25, 26:33, 28:27)
(Harris 34, Milton 19, Horford 15 - Randle 30, Payton 18, Harkless 17)

Indiana Pacers - Portland Trail Blazers 106:100 (30:24, 13:25, 37:26, 26:25)
(Sabonis 20, Brogdon 17, Warren 15, Oladipo 15 - McCollum 28, Trent Jr. 20, Whiteside 18)

Oklahoma City Thunder - Sacramento Kings 112:108 (25:27, 25:34, 31:21, 31:26)
(Gallinari 24, Gilgeous-Alexander 20, Paul 17 - Barnes 21, Giles III 19, Bjelica 18)

Golden State Warriors - Los Angeles Lakers 86:116 (24:24, 28:30, 17:40, 17:22)
(Paschall 23, Poole 16, Lee 15 - Davis 23, Kuzma 18, Howard 13)

Czytaj także: Luka Doncić z 21. triple-double! Kontuzja Embiida i porażka 76ers
Jayson Tatum znów szalał, Utah Jazz znów zawiedli 

Komentarze (0)