Kahlil Dukes jako ostatni z obcokrajowców dołączył w 2019 roku do Legii Warszawa. W stolicy zastąpił Drew Brandona i miał być dużym wzmocnieniem na pozycji numer 1 i 2. Przez kilka tygodni do jego gry podchodzono jednak z dużą rezerwą. Potrafi zdobywać punkty, jednak popełniał także dużo prostych strat. Zasłynął także z tego, że w jednym meczu nie trafił żadnego z 11 oddanych rzutów.
Zaczyna się spłacać
Spotkanie z Enea Astorią Bydgoszcz (87:96) może być dla niego przełomowe. Zdobył aż 28 punktów i co najważniejsze, zrobił to na dobrej skuteczności. Regularnie trafiał z dystansu, trzymając Legię cały czas w grze o zwycięstwo.
- Zyskałem dobry rytm i wykorzystałem to. Latem dużo trenowałem, pracowałem nad rzutem, jestem pewny siebie, wierzę w swoje umiejętności. Mam nadzieję, że będę kontynuował dobrą grę. Koledzy z zespołu ufali mi, odpłaciłem się im - podkreśla Dukes.
ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii
Amerykanin nie boi się odważnych decyzji. Czasami ewidentnie przesadza, jednak takimi występami jak z Astorią, z pewnością zaskarbi sobie sympatię kibiców. Kluczem dla Dukesa jest teraz ustabilizowanie formy na równym i wysokim poziomie. Wtedy trener Tane Spasev będzie miał z jego gry wiele pożytku.
Zobacz także: PGE Spójnia Stargard powalczy o niespodziankę we Włocławku
- Czasem będzie wpadać, czasem nie, ale musimy szukać drogi do zwycięstw. Mam nadzieję, że moja skuteczność będzie wzrastać. Jest różnie, czasem masz rzuty i one wpadają, czasem jest inaczej, ale trzeba utrzymywać wysoką koncentrację, nie poddawać się i mieć nadzieję, że zła passa minie - dodaje.
Świetna forma Dukesa nie wystarczyła na pokonanie Astorii. Beniaminek już w pierwszej kwarcie wypracował sobie przewagę, przez co Legia ciągle musiała gonić wynik. Była blisko odrobienia strat, jednak w kluczowych momentach zabrakło jej wyrachowania i chłodnej głowy.
- Główną przyczyną porażki były straty, mieliśmy ich aż szesnaście. Nie kończyliśmy akcji pod koszem - trzeba tam zdobywać łatwe punkty, gdy ma się ku temu okazję. Popełnialiśmy błędy w obronie, nie pomagaliśmy sobie. Gdybyśmy zagrali bardziej zespołowo, pokonalibyśmy przeciwników - tłumaczy obwodowy.
Legia wraca do domu
Legioniści doznali drugiej porażki z rzędu, jednak oba spotkania rozegrali na wyjeździe. Teraz w końcu wracają do domu, gdyż po raz pierwszy w tym sezonie zagrają na wyremontowanej hali na Bemowie.
Przeciwnik będzie jednak z najwyższej półki, gdyż do stolicy przyjedzie Stelmet Enea BC Zielona Góra, który jest liderem Energa Basket Ligi. W całym sezonie ekipa Żana Tabaka przegrała jedynie dwa spotkania.
- W kolejnym meczu musimy szanować piłkę, każde jej posiadanie, jak już mówiłem, kończyć akcje w strefie podkoszowej, poprawić obronę, wykonać lepszą pracę, pomagać sobie, być razem w trudnych momentach, szybko reagować na boiskowe wydarzenia. Mam nadzieję, że w końcu zdołamy wygrać kilka meczów z rzędu - kończy.
Początek meczu ze Stelmetem w środę 29 stycznia o godz. 20:00.
Zobacz także: Gwiazda NBA z pierwszym triple-double w karierze