Z niewielką zaliczką Akademiczki udadzą się 9 stycznia do Rosji na niewątpliwie trudną przeprawę z drużyną z Krasnojarska. - Jestem szczęśliwa z powodu wygranej, ale mamy tylko jeden punkt na plusie. W play-off to jest jak nic. Krasnojarsk zagrał bardzo podobną koszykówkę do naszej. Lubią szybki atak, mają dużo rzucających. To będzie trudny rewanż - mówiła zaraz po meczu Laura Juskaite.
Grająca w gorzowskich barwach Litwinka doskonale zdawała sobie sprawę, co nie funkcjonowała tak, jak trzeba. - 19 strat to naprawdę zbyt dużo dla nas, a do tego zanotowaliśmy też takie straty, które nie widnieją w statystykach. Spóźniałyśmy się do obrony przy szybkich atakach. Atakowały nas jeden na jeden. Musimy poprawić wiele rzeczy - przyznała.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kapitalny występ Ziętary, Wisła ograła Enea AZS w Poznaniu
- Zwycięstwo jest zwycięstwem - powiedział z kolei zadowolony Dariusz Maciejewski, który jednak zdaje sobie sprawę, że przed jego zespołem piekielnie trudne zadanie. Już za trzy dni spotkanie w Energa Basket Lidze Kobiet z AZS Uniwersytet Gdański. Czy uda się przedłużyć serię zwycięstw do siedmiu? Rywal wydaje się być z niższej półki, ale trener nie ukrywa, że zmęczenie daje o sobie znać.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio #2: Historyczny wynik koszykarzy. Cezary Trybański zdradza przyczyny sukcesu
- Byliśmy zmęczeni i nie układała nam się gra tak, jak byśmy chcieli z różnych powodów. To też zasługa zespołu z Krasnojarska, który zagrał bardzo dobrze, a my nie graliśmy swojej koszykówki, nie mogliśmy wpaść w rytm swojego grania. W czwartej kwarcie przegrywaliśmy -8 i wyszliśmy na zwycięstwo. To świadczy o tym, że zespół ma charakter i koniecznie chce wygrywać - skomentował szkoleniowiec.
- Nie byliśmy zaskoczeni, spodziewaliśmy się trudnego meczu. Gra co trzy dni przy naszej lidze, jest trudna. Każde zwycięstwo jest ważne i w każdym spotkaniu dajemy z siebie wszystko. W Poznaniu wydawało się, że będzie łatwiej, a walczyliśmy do samego końca o wygraną. Tutaj tempo było wysokie, ale z Polkowicami było już zabójcze, cały czas gonitwa i naprawdę bardzo trudno jest zregenerować się do następnego meczu w okresie dwóch, trzech dni - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Ważne wygrane CCC i Artego, show Artemis Spanou i Laury Miskiniene
Co ciekawe, opiekun InvestInTheWest Enea Gorzów Wielkopolski przed pojedynkiem nie znał zawodniczki, która została liderką WBC Jenisej Krasnojarsk w czwartkowym starciu, a mowa o Sigrid Elisabeth Koiza. - Mamy przykład, że koszykówka się rozwija w świecie, bo - szczerze mówiąc - po raz pierwszy widzę dziewczynę z Austrii. Nie słyszałem w ogóle o tamtejszej reprezentacji w koszykówce. Koizar bez zmiany zagrała kapitalne zawody. To cieszy. W Belgii była jedna znana zawodniczka, po czym złapano tam boom na koszykówkę i w tej chwili mają wybitne pokolenie, m. in. "Kiki" Linskens, która też zagrała rewelacyjne zawody. Mając takie zawodniczki, z takim charakterem, to Belgia jest wysoko. Mam nadzieję, że tak samo będzie u nas w przyszłości - zdradził.
Nie wiadomo również, jak koszykarki zareagują na daleką podróż. - W rewanżu na pewno będzie nam bardzo trudno z powodu różnicy czasu. Trzeba się do tego mentalnie i logistycznie przygotować. Chciałbym, by to widowisko było na podobnym poziomie, jak ten mecz. Jeżeli zdobędziemy więcej punktów na wyjeździe, to przejdziemy dalej - wyjaśnił trener, przypominając zasady play off Women EuroCup. Dogrywka odbędzie się tylko wtedy, gdy rosyjska drużyna wygra 67:66. Każda przegrana jednym punktem przy jednoczesnym zdobyciu minimum 67 "oczek" oraz wygrana zakończy się awansem gorzowianek. Jeśli zdobędą mniej punktów, przegrywając minimalnie lub po prostu różnica będzie wyższa, to do kolejnej fazy przejdzie WBC.
Na koniec słówko o Chloe Jackson, której w czwartek nie było już w Gorzowie, mimo wcześniejszych zapowiedzi o jej obecności do 22 grudnia. W nowym roku na pozycji rozgrywającej zastąpi ją Jasmine Thomas. - Przystaliśmy na prośbę jej i agenta. Rozstaliśmy się bardzo fajnie. Oby tak dalej, jeśli chodzi o budowanie relacji z zawodniczkami, jak i agentami - zakończył Dariusz Maciejewski.