BM Slam Stal czterokrotnie zwyciężyła w pięciu swoich ostatnich meczach i mówiło się o tym, iż kryzys w Ostrowie został zażegnany. Niestety, dla sympatyków żółto-niebieskich demony wróciły w piątkowym meczu z WKS Śląskiem Wrocław. Goście, z nowym trenerem w postaci Olivera Vidina pokonali "Stalówkę" 100:80.
WKS przerwał tym samo pasmo czterech niepowodzeń. Drużyna ze Śląska trafiła przede wszystkim 14 na 27 oddanych rzutów za trzy, a ponadto była lepsza w walce o zbiórki w stosunku 33-20. - Dziś nie pokazaliśmy absolutnie nic - nie ukrywał po spotkaniu rzucający BM Slam Stali, Jakub Garbacz.
Gospodarze próbowali odrobić straty, ale co najwyżej na niewiele ponad cztery minuty przed końcem udało im się je zniwelować do 11 punktów (73:84). Wtedy dwa wolne trafił Torin Dorn, dwa "oczka" dodał Mathieu Wojciechowski i było po meczu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)
- Chciałbym pogratulować Śląskowi. Zagrali przede wszystkim na świetnej skuteczności. My przegraliśmy walkę pod tablicami, byliśmy dużo słabsi w większości elementów. Aczkolwiek nie przegraliśmy tego meczu, bo ktoś narzucał nam dużo punktów, ale my na to po prostu pozwoliliśmy - komentował piątkowy mecz 11. kolejki Energa Basket Ligi trener ostrowian, Łukasz Majewski.
- Wydaje mi się, że podeszliśmy do tego spotkania za bardzo rozluźnieni. Byliśmy też miękcy. Wygraliśmy kilka wcześniejszych meczów i wydawało nam się, że teraz też wszystko się uda. Goście złapali pewność siebie i odpowiedni rytm, a później już bardzo trudno było ich z niego wytrącić - dodawał Majewski.
37-latek podczas konferencji prasowej mówił też o innym aspekcie, którego nie chciał rozwinąć, ale możemy domyślać się, że chodziło mu o pracę sędziów. - Jet też trzeci temat, którego jednak nie będę poruszał. Nigdy nie będę zganiał, że coś wydarzyło się przez kogoś, ale uważam po prostu, że mimo wszystko ktoś powinien obejrzeć to spotkanie jeszcze raz - mówił szkoleniowiec "Stalówki".
Dla BM Slam Stali to siódma porażka w tym sezonie. Jak na razie bilans 4-7 pozwala im być obok PGE Spójni Stargard i WKS Śląska w przedziale drużyn na miejscach 10-12. "Stalówkę" czeka teraz spotkanie ze Startem Lublin, a następnie też u siebie z Polskim Cukrem Toruń i Anwilem Włocławek.
- Zebraliśmy 17 piłek w obronie, pięć w ataku. Dotychczas w innych meczach tyle mieliśmy do przerwy. Prosty element zastawienia, a my mamy z tym problem. Świetnie bronimy przez 20 sekund, a później ktoś zbiera nam piłkę. Zostawiamy kawał zdrowia na parkiecie i pozwalamy na coś takiego. To podcina skrzydła. Dodam jeszcze raz, że bardzo chcieliśmy, ale byliśmy po prostu zbyt miękcy. Zabrakło bicia się o każdą piłkę - podsumował Majewski.
Czytaj także: 76ers pokonali Cavaliers różnicą 47 punktów. Świetny występ Simmonsa - znów trafił za trzy
Czytaj także: LeBron James pokazał klasę. Miły gest gracza Los Angeles Lakers (wideo)