EBL. W klasyku Anwil Włocławek lepszy od Śląska Wrocław. Decydujące "trójki" w drugiej połowie

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Chris Dowe
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Chris Dowe

Komplet publiczności w Hali Mistrzów zobaczył dobry mecz. Anwil Włocławek pokonał Śląsk Wrocław 96:85. Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta, w której gospodarze w końcu zaczęli trafiać zza łuku.

"Święta wojna" wróciła do Energa Basket Ligi i nie zawiodła. Śląsk Wrocław dzielnie stawił czoła Anwilowi Włocławek. Mistrzowie Polski rywala złamali dopiero po przerwie, gdy zaczęli trafiać z dystansu.

Gdy już "worek z trójkami" się rozsypał, Anwil szybko wypracował przewagę, którą potem w miarę spokojnie dowiózł do końcowej syreny.

21 "oczek" dla triumfatorów zdobył Ricky Ledo. 17 punktów, 7 asyst i 5 zbiórek dołożył Chris Dowe.

Zobacz także. EBL. Obie Trotter jak wino. "Taka wygrana, jak z Anwilem, podnosi twoją pewność siebie"

Na początku Anwil punktował spod kosza, gdzie dobrze czuł się Shawn James. Śląsk jednak nie poddał się presji tak agresywnie grających "Rottweilerów", jak i kompletu publiczności. Wrocławianie swobodnie trafiali z dystansu i nie tylko trzymali się Anwilu, ale i po pierwszej połowie byli na prowadzeniu.

Mistrzowie Polski przed przerwą mieli zaledwie 1/11 z dystansu. Po zmianie stron zaczęli natomiast bombardować wrocławski kosz. Swój rzut trafił Rolands Freimanis, potem trzy "trójki" dołożył Ledo - Anwil prowadził 60:53.

Seria rzutów z dystansu sprawiła, że włocławianie nieco mniej energii zaczęli wkładać w defensywę. Śląsk to wykorzystał, zdobył kilka łatwych punktów z kontry i szybko odzyskał prowadzenie.

Podopieczni Igora Milicicia w trzeciej części trafili sześciokrotnie zza łuku, a pomimo tego przed decydującą częścią prowadzili tylko 78:74. Kluczowa część to już zdecydowanie lepsza obrona Anwilu i coraz aktywniejszy Tony Wroten, a to sprawiło, że Śląsk nie zdołał już wrócić.

14 punktów, 7 asyst i 4 zbiórki - takie statystyki "wykręcił" Kamil Łączyński, dla którego był to powrót do Hali Mistrzów. Śląsk wystąpił bez kontuzjowanego Devoe Josepha, a na ławce Andrzeja Adamka zastąpił Marcin Grygowicz.

Zobacz także. EBL. Mateusz Kostrzewski: Wiemy, jakie mamy atuty i nad czym musimy pracować

Anwil Włocławek - WKS Śląsk Wrocław 96:85 (23:20, 19:24, 36:30, 18:11)

Anwil: Ricky Ledo 21, Chris Dowe 17, Shawn Jones 12, Rolands Freimanis 12, Tony Wroten 11, Chase Simon 9, Szymon Szewczyk 8, Krzysztof Sulima 4, Michał Sokołowski 2, Jakub Karolak 0, Igor Wadowski 0.

WKS Śląsk: Kamil Łączyński 14, Torin Dorn 14, Mathieu Wojciechowski 12, Michael Humphrey 11, Aleksander Dziewa 9, Danny Gibson 9, Michał Gabiński 9, Andrew Chrabascz 4, Jakub Musiał 3.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 22 19 3 2097 1806 41
2 Polski Cukier Start Lublin 22 17 5 1867 1716 39
3 Anwil Włocławek 22 17 5 2078 1837 39
4 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 22 14 8 1765 1655 36
5 Arriva Polski Cukier Toruń 20 15 5 1755 1583 35
6 Trefl Sopot 22 12 10 1786 1792 34
7 WKS Śląsk Wrocław 22 11 11 1910 1861 33
8 King Szczecin 22 11 11 1834 1848 33
9 PGE Spójnia Stargard 22 10 12 1724 1772 32
10 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 22 10 12 1772 1746 32
11 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 21 10 11 1839 1847 31
12 HydroTruck Radom 22 9 13 1711 1790 31
13 Tauron GTK Gliwice 22 7 15 1857 1973 29
14 Legia Warszawa 22 5 17 1773 1976 27
15 MKS Dąbrowa Górnicza 23 4 19 1808 2135 27
16 SKS Starogard Gdański 22 4 18 1776 2015 26

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

Źródło artykułu: