Podczas zaprzysiężenia rządu nie poznaliśmy nazwiska nowego ministra sportu. To jedyne stanowisko na którym jest w tym momencie wakat. Przez najbliższe dwa, może trzy tygodnie tę funkcję będzie pełnił sam premier - Mateusz Morawiecki.
Prawdą jest także to, że w gronie kandydatów do pełnienia tego stanowiska - po Witoldzie Bańce - był Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki.
Wiemy, że odbyły się wstępne rozmowy, ale - według nieoficjalnych informacji - szef PZKosz zadeklarował, że dobrze czuje się na obecnych stanowiskach.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem
- Cieszę się, że moje nazwisko zostało zauważone. Myślę, że jest to nobilitacja dla koszykówki i dostrzeżenie pracy, którą wykonaliśmy - mówi Piesiewicz w rozmowie z Jakubem Wojczyńskim z "Przeglądu Sportowego".
Zobacz także: EBL. Piękna, zespołowa koszykówka. To się ogląda! Już widać rękę Tabaka w Stelmecie
Sam fakt, że jego nazwisko przewijało się w gronie kandydatów na Ministra Sportu i Turystyki to to ogromne wyróżnienie dla dyscypliny, ale także docenienie jego pracy, którą wykonuje od stycznia 2018 roku.
- Dzięki obecności prezesa Piesiewicza - polska koszykówka idzie do góry - takie głosy ze środowiska słyszymy coraz częściej. Takie wypowiedzi nie dziwią, bo w trakcie jego rządów stopniowo wprowadzano do Energa Basket Liga nowości, które podnoszą jakość i atrakcyjność rozgrywek.
W tym momencie z danej kolejki są transmitowane cztery mecze na sportowych antenach Polsatu (rekordowa liczba), dodatkowo w każdy wtorek emitowany jest magazyn Energa Basket Ligi, w którym znajdują się ciekawe materiały (m.in. autorstwa Łukasza Ceglińskiego).
Lutowy turniej Suzuki Puchar Polski - po raz pierwszy w historii - był w całości transmitowany na sportowych antenach Polsatu. Zwycięzca (BM Slam Stal) zgarnęła czek w wysokości 100 tysięcy złotych.
Za rządów Piesiewicza rozszerzono także formułę współpracy z firmą Suzuki, która przekazuje polskiej koszykówce ponad 150 samochodów.
Wisienka na torcie był sukces na MŚ w Chinach, które były rozgrywane na przełomie sierpnia i września. Reprezentacja Polski koszykarzy była jednym z objawień mundialu. Biało-Czerwoni zajęli ósme miejsce. Zagrali kilka wyjątkowych spotkań. Mierzyli się z finalistami turnieju (Argentyną i Hiszpanią), inną rewelacją turnieju (Czechami), gospodarzami (Chinami) i Stanami Zjednoczonymi.
Ogólny bilans na mundialu? 4:4. Każdy taki rezultat wziąłbym przed turniejem w ciemno. Biało-Czerwoni grali z dużą pasją, walczyli z lepszymi od siebie jak równy z równym. Swoją postawą sprawili, że znów tysiące ludzi zainteresowało się koszykówką.
Za sukces można także uznać przedłużenie umowy z trenerem Mike'em Taylorem, który wykonuje świetną pracę z reprezentacją koszykarzy. Trenerem żeńskiej kadry został z kolei Słowak Maros Kovacik.
Zobacz także: EBL. Łukasz Majewski: Taka szansa mogła się długo nie pojawić