EBL. Cameron Ayers: Nie żywię urazy do PGE Turowa. Trefl? Stać nas na duże rzeczy

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Cameron Ayers
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Cameron Ayers

- Nie dostałem wszystkich pieniędzy w Zgorzelcu, ale nie żywię urazy do klubu. To wkalkulowane ryzyko w ten zawód. Trefl? Mam duże oczekiwania. Liczę na grę w fazie play-off. Stać nas na duże rzeczy - mówi Cameron Ayers.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: To dla pana druga przygoda z Energa Basket Ligą. Jak pan wspomina pobyt w PGE Turowie Zgorzelec?[/b]

Cameron Ayers, zawodnik Trefla Sopot: W PGE Turowie spędziłem miłe chwile. Koszykarsko to był bardzo udany sezon, choć w trakcie rozgrywek było mnóstwo zmian, przetasowań w składzie. Działo się! Mimo tych zawirowań zagraliśmy w play-off, pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony.

Ale nie jest tajemnicą, że klub zbankrutował, a zawodnicy nie dostali zaległych pieniędzy...

To prawda. Ale takie jest niestety życie sportowca. Czasem takie sytuacje mają miejsce i trzeba się z tym liczyć. Można się denerwować, rzucać brzydkimi słowami, ale to nic nie zmieni. Nie żywię urazy do PGE Turowa. To wkalkulowane ryzyko w ten zawód.

Zobacz także: MŚ w koszykówce. Amerykanie piszą o Slaughterze. Popovich mocno go chwali. Co za słowa legendy NBA!

Nie było myśli: "nie przyjadę, bo znów mogą mi nie zapłacić"?

Nie. W ogóle nie myślałem w ten sposób. Wiem, że Trefl to stabilny i wypłacalny klub, który na koszykarskiej mapie istnieje już od wielu sezonów. Rozmawiałem z kilkoma zawodnikami i wszyscy zgodnie podkreślali: "wybierz ten klub, to będzie dobra decyzja". Przy wyborze klubu ważna też była lokalizacja. Sopot jest pięknym miejscem. Miałem okazję już trochę pozwiedzać i jestem mocno zauroczony.

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

Trefl w zeszłym sezonie do samego końca bił się o utrzymanie w Energa Basket Lidze. Brał pan to pod uwagę?

Nie. To już było, nie ma co do tego wracać. Każdy sezon jest odrębną historią. Teraz chcemy napisać nową kartę, taką, z której nasi kibice będą dumni. Mamy bardzo ciekawy zespół, który jest mieszanką rutyny z młodością. Są doświadczeni Leończyk, Kowalenko, Medlock, ja i młodzież: bracia Kolendowie, Kurpisz czy Roberson.

Trener Stefański sporo oczekuje od duetu Medlock-Ayers. To ma być główna siła Trefla Sopot.

To interesujący duet (śmiech). Będziemy groźni dla każdego w Energa Basket Lidze. Dużym atutem jest fakt, że obaj jesteśmy dobrymi strzelcami, co sprawia, że rywale nie mogę nas odpuszczać. Muszą być czujni w defensywie. Mamy spore doświadczenie, graliśmy w wielu ligach, ale nadal jesteśmy głodni sukcesów. Po to tutaj przyjechaliśmy.

Do tego są bracia Kolendowie, Roberson, Kowalenko, Leończyk. Trefl znów będzie zdobywał sporą liczbę punktów?

Myślę, że w wielu meczach będziemy kręcić się w okolicach 100 punktów. Mamy duży potencjał ofensywny. Jest wielu dobrych strzelców, którzy mają duże boiskowe IQ.

Play-off są w zasięgu?

Bardzo na to liczę. Jestem przekonany, że stać nas na duże rzeczy.

Jak pierwsze wrażenia ze współpracy z trenerem Stefańskim, który stawia pierwsze kroki w tej roli?

Pamiętam go jeszcze z parkietów. Zawsze twardo walczył o swoje na boisku. Nie unikał fizycznych starć, łokci. Podobnie jest teraz - mam na myśli, że twardo walczy o swoje. Ma pomysł na ten zespół, który konsekwentnie realizuje. Każdy trening jest dla niego nauką. Rośnie wraz z całą drużyną. Poradzi sobie. Ma wiedzę i odpowiednie podejście.

Zobacz także: MŚ w koszykówce. Adam Waczyński: Amerykanie podchodzili i nam gratulowali. To była przygoda życia

Źródło artykułu: