Polacy mieli wielkie nadzieje na triumf w starciu z Czechami. Wszyscy potwierdzali, że jest to rywal w naszym zasięgu. Jeszcze pięć minut przed końcem Biało-Czerwoni prowadzili 77:74. Wygrać jednak nie zdołali.
- Co tu dużo mówić. Zagraliśmy słabo. Nawet nie ma za bardzo co komentować, bo tego nie da się opisać - powiedział w rozmowie z TVP Damian Kulig, który był jedną z wyróżniających się postaci w reprezentacji Polski.
Zobacz także. Mistrzostwa świata w koszykówce. Czesi mają patent na Polaków, zagramy o 7. miejsce
Czesi mieli być bardziej zmęczeni, bo swój mecz rozgrywali w środę, a Polacy we wtorek. - To my wyglądaliśmy tak, jakbyśmy grali dzień po dniu, a nie oni - dodaje Kulig. - Walczyliśmy o piąte miejsce. Chcieliśmy, ale czegoś zabrakło.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Przykre, że sukces potrafi nas dzielić
Trio Tomas Satoransky, Vojtech Hruban i Jaromir Bohacik - to oni przesądzili o końcowym triumfie Czechów. Łącznie zdobyli aż 67 punktów. Hruban miał też 12 zbiórek, Satoransky 12 asyst, a Bohacik trafił pięć "trójek". - Wiedzieliśmy, jak grają, ale za bardzo daliśmy się otworzyć trzem zawodnikom. To oni ciągnęli czeski zespół do zwycięstwa - komentuje nasz podkoszowy.
- Skupiamy się na tym, żeby grać jak najlepszą koszykówkę. Takie mecze, jak z Czechami i Argentyną nie powinny się zdarzyć, a niestety się przytrafiły - dodaje.
Na zakończenie mistrzostw świata Biało-Czerwoni zagrają w sobotę z reprezentacją USA. Stawką będzie 7. miejsce na mundialu. - Trzeba będzie wykrztusić z siebie resztę sił, przygotować się mentalnie, wyjść na parkiet z energią i postarać się wygrać - mówi Kulig. - Będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej, żeby wrócić z podniesioną głową.
Mecz z USA rozegrany zostanie w sobotę w Pekinie. Początek spotkania o godzinie 10:00.
Zobacz także. MŚ w koszykówce. Aaron Cel: Zabrakło troszkę wszystkiego. Czesi trafiali bolesne "trójki"