W sieci krąży nagranie, na którym prezes PZKosz podczas fetowania zwycięstwa nad Chinami używa wulgarnych słów w polskiej szatni.
"Panowie, kocham was. Ku**a, to jest kawał dobrej roboty. Jesteście najlepsi na świecie, c**j im w d**ę, brawo, chłopaki, kocham was" - krzyczał rozemocjonowany Radosław Piesiewicz.
Szybko zareagowali kibice. Część go chwali za zaangażowanie i emocjonalne podejście, ale są też tacy, którzy go krytykują. "Nie powinien się w ten sposób zachować" - mówią inni.
Zobacz komentarz prezesa Radosława Piesiewicza po meczu z Chinami
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki o swojej przyszłości, pięknym golu z rzutu wolnego i meczach reprezentacji. "Następny cel, to bramka z połowy"
W obronę Piesiewicza bierze m.in. Szymon Szewczyk. - Staję w obronie prezesa. Rozumiem go. Należy pamiętać, że w trakcie meczu są ogromne emocje. One nami targają. Zarówno zawodnikami, trenerami i działaczami. Gdy zobaczyłem ten film, uśmiechnąłem się pod nosem. Cieszyłem się, że prezes PZKosz tak mocno jest zaangażowany w koszykówkę - mówi nam kapitan Anwilu Włocławek i były wieloletni reprezentant Polski.
- Wysłałem sms-a z gratulacjami do prezesa Piesiewicza. Napisałem mu, że kiedyś Kozakiewicz coś pokazał całemu światu, tak teraz my pokazaliśmy, iż mamy wielkie jaja i mimo różnych przeciwności losu cieszymy się ze spektakularnego zwycięstwa. Tym bardziej, że Chińczycy byli pewni swego, przekonani, że łatwo z nami wygrają, a my tymczasem twardo powiedzieliśmy "nie". Chcecie walki, będzie walka. Chcecie nieczystej gry, tak też będzie - podkreśla Szymon Szewczyk.
W poniedziałek w Pekinie Biało-Czerwoni pokonali po dramatycznym boju gospodarzy mistrzostw świata w koszykówce 79:76, choć przeciwko sobie mieli nie tylko chińskich zawodników i 19 tysięcy kibiców, ale również sędziów, którzy niejednokrotnie gwizdali "po gospodarsku".
- Większość decyzji sędziowskich była niezrozumiała. Nie ma co jednak się nad tym rozwodzić. Prawda jest taka, że radość ze zwycięstwa w takich okolicznościach smakuje wyjątkowo. Emocje mocno mną targały w tym spotkaniu. Nie mogłem usiedzieć w miejscu. Raz siedziałem na kanapie, by po chwili poderwać się i dopingować na stojąco - relacjonuje kapitan Anwilu.
- Chińczycy świetnie rozpoczęli spotkanie. Było u nich widać dużą determinację i chęć pokazania się z lepszej strony niż to miało miejsce w spotkaniu z Wybrzeżem Kości Słoniowej. My wytrzymaliśmy jednak ten szturm i konsekwentnie graliśmy swoje, czyli szybki atak i zespołowość - dodaje.
Po poniedziałkowym triumfie z gospodarzami mundialu, Biało-Czerwoni są już pewni awansu do drugiej rundy turnieju. Tam zagrają z Argentyną i Rosją. W środę podopieczni Mike'a Taylora powalczą jednak o trzecie zwycięstwo w grupie A. Ich rywalem będzie Wybrzeże Kości Słoniowej (początek meczu o 10:00 czasu polskiego w środę 4 września).
- Jesteśmy w szesnastce najlepszych drużyn na świecie. Niech ten piękny sen trwa jak najdłużej - komentuje.
Zobacz także: EBL. Stal ma grać szybko i fizycznie. Przemysław Żołnierewicz zapowiada: Stać mnie na dużo więcej