MŚ w koszykówce. Chiny - Polska. Radosław Piesiewicz: Miałem stan przedzawałowy. To była próba wydrukowania wyniku meczu

Twitter / Szał radości prezesa Piesiewicza
Twitter / Szał radości prezesa Piesiewicza

- Wygraliśmy z rywalami i sędziami. To się w głowie nie mieści, co wyprawiali panowie z gwizdkami. Skandaliczne to za mało powiedziane. To była próba wydrukowania wyniku - mówi Radosław Piesiewicz, który po meczu w szatni wpadł w szał radości.

W sieci krąży nagranie, na którym prezes PZKosz podczas fetowania zwycięstwa z zawodnikami używa wulgarnych słów.

"Panowie, kocham was. Ku**a, to jest kawał dobrej roboty. Jesteście najlepsi na świecie, c**j im w d**ę, brawo, chłopaki, kocham was" - krzyczał rozemocjonowany Radosław Piesiewicz.

Na reakcję kibiców nie trzeba było długo czekać. Część go chwali za zaangażowanie i emocjonalne podejście, ale są też tacy, którzy go krytykują. "Nie powinien się w ten sposób zachować" - piszą. Co on na to?

- Szatnia jest miejscem świętym. Wszystko, co tam się dzieje, powinno tam zostać i nie wyjść na światło dzienne. Nie ukrywam, że wyrzuciłem wszystkie emocje, które we mnie siedziały w trakcie spotkania. Proszę pamiętać, że ja jestem tylko człowiekiem, który ma emocje i wszystko przeżywa. Bardzo mi zależy na dobrych wynikach reprezentacji Polski. Kocham to, co robię - tłumaczy Piesiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.

W poniedziałek w Pekinie Biało-Czerwoni pokonali po dramatycznym boju gospodarzy mistrzostw świata w koszykówce 79:76, choć przeciwko sobie mieli nie tylko chińskich zawodników i 19 tysięcy kibiców, ale również sędziów, którzy niejednokrotnie gwizdali "po gospodarsku".

Najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacji przy stanie 70:69 dla Chińczyków. Wtedy gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale stracili piłkę.

Przejął ją Mateusz Ponitka. Sędziowie przerwali jednak kontrę Biało-Czerwonych, bowiem - w co trudno uwierzyć - dopatrzyli się przewinienia innego z reprezentantów Polski, A.J. Slaughtera.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Marta Walczykiewicz: Kajakarstwo to sport dla twardzieli

Zobacz także: MŚ w koszykówce. Chiny - Polska. "Seria fatalnych błędów", "Smutna noc chińskiej koszykówki"[url=/koszykowka/841212/ms-w-koszykowce-chiny-polska-seria-fatalnych-bledow-smutna-noc-chinskiej-koszyko]

[/url]Swojej irytacji decyzjami sędziowskimi nie ukrywa Piesiewicz. Prezes PZKosz używa bardzo mocnych słów na temat pracy trójki arbitrów. - Wygraliśmy z Chińczykami i z sędziami. To się w głowie nie mieści, co wyprawiali panowie z gwizdkami. Skandaliczne sędziowanie to w tym przypadku za słabo powiedziane. To była próba wydrukowania wyniku meczu - mówi nam Piesiewicz.

- Miałem stan przedzawałowy. Czułem się bardzo źle. Serce mi dygotało, ale najważniejsze jest to, że chłopcy po raz kolejny stanęli na wysokości zadania - nie ukrywa szef PZKosz, który w trakcie spotkania, na trybunach spotkał się z mało przychylnym nastawieniem gospodarzy.

Zobacz także: Mistrzostwa świata w koszykówce. Prorocza odprawa Mike'a Taylora. "Będą wiedzieć, kim jest Mateusz Ponitka..." (wideo)[url=/koszykowka/841261/mistrzostwa-swiata-w-koszykowce-prorocza-odprawa-mikea-taylora-beda-wiedziec-kim]

[/url]Po poniedziałkowym triumfie z gospodarzami mundialu, Biało-Czerwoni są już pewni awansu do drugiej rundy turnieju. Tam zagrają z Argentyną i Rosją. W środę podopieczni Mike'a Taylora powalczą jednak o trzecie zwycięstwo w grupie A. Ich rywalem będzie Wybrzeże Kości Słoniowej (początek meczu o 10:00 czasu polskiego w środę 4 września).

- Pamiętam taką sytuację, która miała miejsce tuż po losowaniu grup MŚ w Chinach. Wtedy jedna z lokalnych telewizji zapytała mnie, czemu jestem taki uśmiechnięty. Odpowiedziałem im, że polski zespół jest w stanie wygrać tę grupę i awansować nawet do ćwierćfinału. Mało kto wierzył w te słowa. Tak samo było przed samym turniejem. A zawodnicy po raz kolejny pokazali, że razem mogą przenosić góry i są w stanie przekraczać kolejne bariery - uważa.

- Niech ten piękny sen trwa! - mówi szef PZKosz z uśmiechem na twarzy.

Zobacz także: EBL. Stal ma grać szybko i fizycznie. Przemysław Żołnierewicz zapowiada: Stać mnie na dużo więcej

Źródło artykułu: