Konrad Kaźmierczyk: Cieszy mnie rosnąca świadomość tego, że trzeba ciężko pracować

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Konrad Kaźmierczyk
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Konrad Kaźmierczyk

Za Konradem Kaźmierczykiem pierwszy rok pracy w ekstraklasie. 33-latek pełnił w nim funkcję asystenta Roberta Witki w HydroTruck Radom. Nam opowiada o swoich odczuciach dotyczących pierwszego sezonu w EBL oraz o zbliżającym się campie GetBetter.

[b]

Dawid Siemieniecki, WP SportoweFakty: Za panem pierwszy w karierze sezon spędzony w ekstraklasie. Jak przebiegła adaptacja po przeprowadzce do Radomia?
Konrad Kaźmierczyk, drugi trener HydroTruck Radom:[/b]

Adaptacja była jak najbardziej szybka i pozytywna. Prezes, trener i wszystkie osoby związane z klubem przyjęły mnie bardzo dobrze. Co do samej pracy, to koszykówka jest uniwersalna. Główną zmianą była natomiast komunikacja i prowadzenie ćwiczeń w języku angielskim.

Czego zabrakło zespołowi HydroTruck, aby mocniej pobić się o play-offy?

Czasu i systematyczności. Przez cały sezon działo się wiele rzeczy, na które nie mieliśmy wpływu. Co chwile zawodnicy opuszczali spotkania ze względów zdrowotnych, do tego dochodziły zmiany kadrowe. To wszystko spowodowało, że bardzo późno znaleźliśmy odpowiedni rytm. Mimo że graliśmy z jednym nominalnym rozgrywającym, to z ostatnich dziesięciu spotkań, wygraliśmy sześć. Wierze, że gdyby sezon trwał nieco dłużej, to 8. miejsce byłoby nasze.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o Lotto Ekstraklasie. "Dopiero europejskie puchary zweryfikują jej poziom"

Jakie najważniejsze wnioski, dla siebie, jako trenera, wyciągnie pan po tym roku?

Wniosków jest naprawdę sporo. Myślę, że najważniejszy to ten, jak dużą wagę ma aspekt psychologiczny drużyny i jak wpływa on na grę zespołu. Również robiąc analizy naszych przeciwników, zapisałem kilka ciekawych rozwiązań taktycznych. W kilku kwestiach upewniłem się w swoich przekonaniach. Najlepsi zawodnicy uwielbiają rywalizować. No i praca nad fundamentami obrony nigdy się nie kończy.

Stelmet bez szans. Polski Cukier melduje się w finale z wynikiem 3-0 >>

Wcześniej, przez dokładnie trzy sezony, pracował pan w I lidze. Jak wielkie są różnice pomiędzy tymi poziomami i czego dotyczą, pomijając na razie kwestie wyszkolenia zawodników?

Największa różnica to oczywiście budżet. Jest inny poziom organizacji i podejścia. Wiąże się to z tym, że w klubie EBL pracuje więcej osób. Każdy jest odpowiedzialny za coś. Personel drużyny jest większy, chociażby o stanowisko kierownika zespołu. Trzeba mieć świadomość, że w 1. lidzie są zawodnicy, którzy łączą pracę z graniem w klubie. Są również trenerzy, którzy pełnią kilka funkcji naraz.

Jeśli zaś chodzi o czysto koszykarskie umiejętności, czy jest spora różnica pomiędzy topowymi polskimi koszykarzami w EBL a tymi z I ligi?

Jeśli chodzi o ten top, to jest ona bardzo duża. Największa różnica to fizyczność i decyzyjność. Zazwyczaj ci występujący w ekstraklasie są szybsi i silniejsi. Na przykład zawodnik grający w EBL na pozycji nr 3, spokojnie może grać poziom niżej na "czwórce". Jeśli chodzi o czysto koszykarskie umiejętności, to często nie widać żadnej różnicy. Widać jednak znacząco lepszy poziom czytania gry, co ma wielkie znaczenie, i podejmowania decyzji. W 1. lidze gra jest bardziej chaotyczna i więcej jest w niej gry 1 na 1. Energa Basket Liga ma za to taką specyfikę, że praktycznie za każdy błąd w obronie płaci się punktami.

Przed panem oraz Arturem Packiem zapewne znów bardzo pracowite lato. Który będzie to już sezon dla campu GetBetter?

Będzie to już nasz ósmy camp.

Co najbardziej zmieniło się przez te wszystkie lata?

Na pewno świadomość grających w koszykówkę. Jak zaczynaliśmy, to niewielka grupa osób pracowała w przerwie między sezonami. Dlatego cieszy nas to, że obecnie coraz większa liczba zawodników i zawodniczek przyjeżdża do nas i pracuje, aby stawać się lepszymi. Zmieniła się oczywiście także nasza wiedza i doświadczenie. Nasz sztab szkoleniowy jest coraz większy.

Co tym razem zaproponujecie graczom?

Na pewno ciężką i mądrą pracę, która przynosi odpowiednie efekty. Z roku na rok udoskonalamy nasz system treningowy. Trzeba jasno powiedzieć, że nie ma magicznego sposobu czy treningu, aby w tydzień stać się super zawodnikiem. Na pewno w tym roku będziemy kładli większy nacisk na ćwiczenia na kontakcie, pod presją. Każdy potrafi grać, kiedy ma dużo miejsca i obrońca jest daleko. Wszystko się zmienia, kiedy rywal wywiera mocny nacisk. Pracujemy nad każdym aspektem: techniką indywidualną, treningiem siłowym, korekcjami. Dlatego każdy jest w stanie wynieść bardzo wiele wiedzy i umiejętności z pobytu na naszym campie.

Gdzie widzi pan zazwyczaj największe pole do popisu dla tych, którzy są świadomi i rzeczywiście chcą stawać się coraz lepszymi?

Każdy jest inny, dlatego tak ważne jest indywidualne podejście. Wszystko zależy też od pozycji, na jakiej dana osoba występuje. Dlatego precyzyjne dostosowanie treningu pod zawodników jest bardzo ważne. Nie chodzi o to, co można poprawić, tylko na jakim elemencie skupić się w przypadku danego człowieka. Oni muszą potrafić grać w obie strony, ponieważ im wyższy poziom, tym lepiej przygotowana jest obrona i zna tendencje zawodnika, np. że idzie tylko w prawo. Z pewnością każdy może lepiej rzucać, ale jest to bardzo długotrwały proces.

A czego życzyć panu, jako trenerowi, na kolejny sezon?

Nowych wyzwań i walki o coraz wyższe cele.

Zobacz zdjęcia z trzeciego meczu półfinałowego Stelmetu Enea BC z Polskim Cukrem >>

Komentarze (0)