- Myślę, że cała Polska dokładnie widziała, jakie warunki panowały na boisku. Dlatego chcę bardzo mocno pogratulować mojej drużynie zaangażowania, determinacji i ambitnej walki. Pomimo tego co działo się na boisku, nie odpuścili, walczyli ze wszystkim i wszędzie, żeby ten mecz przechylić na naszą korzyść. Jestem zniesmaczony całą tą sytuacją - tak konferencję prasową po przegranym meczu z Arką Gdynia (91:94) rozpoczął trener Igor Milicić.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła akcja przy stanie 89:92 dla Arki, w której najpierw spod kosza spudłował Josh Bostic, a Ivan Almeida wyprowadzając szybki atak został sfaulowany przez Krzysztofa Szubargę. Sędziowie międzynarodowi Tomasz Trawicki i Michał Proc (pojedzie na mistrzostwa świata do Chin) po analizie powtórki IRS zdecydowali się przyznać faul zwykły.
Zobacz tekst: EBL. Faul normalny czy niesportowy? Kontrowersja w końcówce meczu Arka Gdynia - Anwil Włocławek
- Nie chcę tego komentować. Inni ludzie są od komentowania tego typu akcji. Powtórzę tylko, że cała Polska widziała tę sytuację. Ja także ją widziałem na ekranie - skomentował Milicić.
ZOBACZ WIDEO Dni Niko Kovaca w Bayernie są policzone. "Nigdy bym go nie zatrudnił"
W Gdyni długo nie zapowiadało się na emocjonującą końcówkę - Arka w połowie trzeciej kwarty prowadziła nawet 74:53. Potem jednak w pogoń ruszyły "Rottweilery". Anwil czwartą część zaczął od serii 17:3 i było 80:80. Mistrzowie Polski objęli nawet prowadzenie, ale w końcówce gospodarze wytrzymali ciśnienie i zdołali przypieczętować triumf.
- Zespół z Gdyni w drugiej części meczu nie miał już tylu otwartych pozycji do rzutu z dystansu. U nas z kolei poprawiła się skuteczność i dlatego dogoniliśmy rywali. Nie udało się wygrać, ale nie opuszczamy głów. Będziemy walczyć. Mój zespół ma na tyle determinacji i woli walki, żeby się przeciwstawić wszystkiemu, co dzieje się wokół meczu i w trakcie spotkania - dodał szkoleniowiec.
Anwil odrobił większość strat w momencie, gdy lider Ivan Almeida siedział na ławce. Świetną pracę wykonali Aaron Broussard (18 pkt), Michał Michalak i Szymon Szewczyk (obaj po 10).
- Nie widziałbym analogii w związku z tym, że on akurat zszedł. Miał cztery przewinienia i musiał zejść z boiska. Inni weszli i wykonali świetną pracę. Mamy zespół złożony z 11-12 zawodników, którzy są w stanie zrobić różnicę na boisku - przyznał szkoleniowiec Anwilu.
Drugi mecz tej serii w sobotę. Gospodarzem ponownie będzie Arka, a początek zaplanowano na godzinę 20:30. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Zobacz także: Od ośmiu lat grają o medale. Stelmet Enea BC nie boi się Polskiego Cukru