Energa Basket Liga. Wojciech Kamiński: Piąte miejsce jest sukcesem

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

- Patrząc na początek rozgrywek i oczekiwania, jakie były przede mną stawiane, to uważam, że był to bardzo dobry sezon. Piąte miejsce należy traktować w kategoriach sukcesu - mówi Wojciech Kamiński. Jego Stal odpadła w ćwierćfinale z Anwilem (0:3).

[b]

Wojciech Kamiński o trzecim meczu, który Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski przegrała z Anwilem Włocławek 98:105:[/b]

- Byliśmy świadkami niesamowitego meczu. W pierwszej połowie obie drużyny grały jak z nut. Chwila nieuwagi w czwartej kwarcie drogo nas kosztowała. Mimo wszystko uważam, że to było jedno z lepszych spotkań, które prowadziłem w swojej karierze.

O tym, co powiedział zawodnikom przed meczem:

Powiedziałem: "myślcie tylko o następnym meczu, nie skupiajcie się na tym, że trzeba wygrać trzy spotkania". Myślę, że zawodnicy wzięli moje słowa do serca, bo rozegrali jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Prezentowali się wyśmienicie. Trzeba też zauważyć, że swoje zrobili kibice, którzy świetnie nas wspierali.

Zobacz także: Energa Basket Liga. "Projekt X". Arka Gdynia celuje w kolejne mistrzostwo Polski

O przegranej serii z Anwilem Włocławek (0:3):

Jest niedosyt, bo nikt nie lubi w ten sposób przegrywać. Szkoda, że tak szybko zakończyliśmy ten sezon, bo uważam, że mieliśmy swoje szanse na to, żeby tę serię przedłużyć. W każdym meczu zawodnicy walczyli, bili się z Anwilem. Nikt się nie położył i nie wywiesił białej flagi. To była prawdziwa przyjemność pracować z tym zespołem. Dziękuję graczom za zaangażowanie, determinację i wylany pot na treningach.

ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]

O rotacji w play-off:

Nie chciałem z nikogo rezygnować przed play-offami, a być może powinienem to zrobić. W play-off ta rotacja była różna, bo trudno jest w jednym meczu grać dwunastoma zawodnikami. To jest praktycznie niemożliwe. Najwięcej grali ci, którzy byli najlepiej dysponowani. Ja biorę za to pełną odpowiedzialność.

Ocena tego sezonu:

Patrząc na początek rozgrywek i oczekiwania, jakie były przede mną stawiane, to uważam, że był to bardzo dobry sezon. Piąte miejsce należy traktować w kategoriach sukcesu. Przecież kiedy przychodziłem do Ostrowa,  to klub nie miał licencji, nie była jasna sytuacja z halą. Kilku zawodników podpisało kontrakty w innych miejscach. Pucharu Polski nikt nam nie zabierze. Można cieszyć się z medali, gry w finale, ale zdobycie pucharu to jednak zwycięstwo. My tego dokonaliśmy.

O presji na zdobycie mistrzostwa Polski:

Po raz pierwszy takie głosy usłyszałem podczas klubowej wigilii. Pomyślałem sobie wtedy: "bardzo odważne stwierdzenie", ale jednocześnie zdałem sobie sprawę, że nie można zadowalać się półśrodkami. Tym bardziej, że w trakcie rozgrywek wzmocniliśmy zespół. Pamiętam taką sytuację jeszcze za czasów pracy w Radomiu, gdy prezes po pierwszym meczu finałowym powiedział, że w tym sezonie już swoje osiągnęliśmy. Drużyna po tych słowach praktycznie przestała grać.

O krytyce jego pracy:

Jestem na to przygotowany. Doskonale wiem, jaka jest presja w Ostrowie Wielkopolskim. Zresztą przez cały sezon takie głosy do mnie docierały, więc już się uodporniłem. Już nawet nie wiem, ile razy byłem zwalniany. Teraz mogę zdradzić, że w trakcie rozgrywek inni trenerzy dzwonili i pytali, co tam u mnie słychać.

Zobacz także: Play-off EBL. Dla Stelmetu to nie nowość. MKS nie popada w hurraoptymizm

Źródło artykułu: