Play-off EBL. Dla Stelmetu to nie nowość. MKS nie popada w hurraoptymizm

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Mateusz Zębski, Quinton Hosley, Deng Deng
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Mateusz Zębski, Quinton Hosley, Deng Deng

- Super, że wygraliśmy w Zielonej Górze, ale seria trwa. Stelmet to doświadczony zespół, ma bardzo mocny skład. U nas nikt nie popada w hurraoptymizm - mówi Mathieu Wojciechowski. MKS po dwóch spotkaniach remisuje ze Stelmetem 1:1. W środę 3. mecz.

Zespół MKS-u Dąbrowa Górnicza jako jedyny w Energa Basket Lidze wygrał na terenie faworyta w serii ćwierćfinałowej. Podopieczni Jacka Winnickiego pokonali Stelmet Enea BC 97:89, mimo że w drugiej kwarcie zielonogórzanie prowadzili różnicą aż 14 punktów (42:28).

Dąbrowianie po raz kolejny w tym sezonie pokazali jednak wielki charakter. Najpierw odrobili straty, a następnie sami zaczęli budować przewagę, której nie oddali już do końca meczu.

- Znamy nasze mocne i słabe strony. Próbujemy jak najczęściej korzystać z przewag i sprytnie ukrywać słabe punkty - przyznaje Mathieu Wojciechowski, nominalnie skrzydłowy, ale w serii ze Stelmetem gra jako... środkowy. To jeden z pomysłów taktycznych trenera Winnickiego na walkę z mocnymi i ciężkimi podkoszowymi rywali.

Zobacz także: Marcin Gortat nie zmienia zdania. Mówi "nie" reprezentacji Polski

ZOBACZ WIDEO Osiem tysięcy biegaczy pobiegło w szczytnym celu w Wings for Life w Poznaniu. Ścigał ich Adam Małysz

W drugim meczu ten manewr idealnie wypalił. Darko Planinić i Adam Hrycaniuk łącznie zdobyli zaledwie cztery punkty! Zielonogórzanie wyrzuceni na obwód nie potrafili znaleźć drogi do kosza - strasznie pudłowali z dystansu (9/29), do tego brakowało im determinacji, którą dąbrowianie pokazywali przez cały mecz.

- Po pierwszym spotkaniu zmieniliśmy nieco ustawienia w obronie. Pomysły trenera Winnickiego znów zadziałały. Byliśmy też agresywniejsi, staraliśmy się wytrącić rywali z równowagi - podkreśla Wojciechowski.

Świetne zawody rozegrał Deng Deng, który skompletował double-double (25 pkt, 11 zbiórek), swoje dołożył Wojciechowski (18), przebudził się także Ben Richardson (13). MKS mógł także liczyć na graczy drugiego planu - Michał Gabiński i Mateusz Zębski zdobyli po siedem oczek.

W serii do trzech zwycięstw jest remis 1:1, ale teraz to dąbrowianie mają przewagę własnego parkietu. Dla Stelmetu nie jest to jednak nowość. Zielonogórzanie w fazie ćwierćfinałowej cztery razy tracili już ten atut, ale jeszcze nigdy nie odpadli z sezonu na tym etapie.

Stelmet i utrata przewagi parkietu w ćwierćfinale:

SezonRywalWynik po dwóch meczachWynik seriiKońcowy rezultat
2011/2012 Czarni Słupsk 1:1 3:2 trzecie miejsce
2012/2013 Czarni Słupsk 1:1 3:2 pierwsze miejsce
2013/2014 Arka Gdynia 1:1 3:1 drugie miejsce
2017/2018 Rosa Radom 1:1 3:1 czwarte miejsce

- Pokonaliśmy już MKS w Dąbrowie Górniczej podczas sezonu regularnego, więc jesteśmy pozytywnie nastawieni - przekonuje trener Stelmetu Igor Jovović.

W MKS-ie nikt nie popada w hurraoptymizm. Wszyscy twardo stąpają po ziemi, doceniając klasę rywala, który nadal jest faworytem tej serii. W środę trzecie spotkanie w tej parze. Początek o 17:30. Transmisja w Polsacie Sport News.

- Super, że wygraliśmy w Zielonej Górze, ale seria trwa. Stelmet to doświadczony zespół, ma bardzo mocny skład. U nas nikt nie popada w hurraoptymizm. Nadal mamy ogromny głód wygrywania. Chcemy dalej robić swoje, grać w naszym stylu. Zobaczymy, co to nam przyniesie. Trudno w tej serii cokolwiek przewidzieć - podkreśla Mathieu Wojciechowski.

Zobacz także: EBL. Jacek Winnicki dumny z graczy MKS-u. Chcieli zwycięstwa bardziej niż Stelmet

Źródło artykułu: