TBV Start Lublin wygrał mecz o życie. Przełamanie w końcówce

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: David Dedek
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: David Dedek

- Do tej pory przegrywaliśmy większość takich końcówek. Ten mecz jest bardzo ważny w kontekście walki o play-off. Dla jednej i drugiej drużyny to była podwójna motywacja - powiedział trener TBV Startu Lublin, David Dedek.

Jego drużyna w 25. kolejce Energa Basket Ligi wygrała z Kingiem Szczecin 75:72. Dla postronnych widzów to było brzydkie spotkanie. - Gratulacje dla przeciwników. Zespół ze Szczecina w tym sezonie prezentuje bardzo dobrą, twardą koszykówkę. Mają jeden z najlepszych szybkich ataków w lidze. Są wyjątkowo mocni na zbiórkach w ataku. Myślę, że postawili poprzeczkę bardzo wysoko - ocenił trener TBV Startu Lublin.

- Grali bardzo agresywnie, z czym mieliśmy przez jakiś czas problemy. Gratulacje dla wszystkich koszykarzy z naszego zespołu. Pokazali niesamowitą walkę. Nie odpuściliśmy ani przez sekundę i w ciężkiej końcówce znaleźliśmy odpowiedź na grę Kinga - dodał David Dedek.

Czytaj też: Arged BMSlam Stal chce namieszać w EBL

Bohaterem TBV Startu był Joe Thomasson, który podobnie, jak James Washington zdobył 20 punktów, ale trafił rzut decydujący o zwycięstwie. Dużą cegiełkę do sukcesu dołożył też Marcin Dutkiewicz. Skrzydłowy uzyskał 10 punktów i siedem zbiórek, ale co najważniejsze był skuteczny w czwartej kwarcie dając swojej drużynie prowadzenie 72:70.

- Wiedzieliśmy, co przeciwnik gra. W naszych głowach było przygotowanie się do tego spotkania. Był to dla nas bardzo istotny mecz. Po tym, co pokazaliśmy w ostatnich tygodniach nie ma już czasu na pomyłki. Dziękuję szczecińskim kibicom za przywitanie i za dobre słowo. Bardzo fajnie tutaj wrócić, porozmawiać z nimi wszystkimi, ale jeszcze bardziej się cieszymy ze zwycięstwa - powiedział Marcin Dutkiewicz, który grał w Kingu w sezonie 2016/2017.

Zobacz także: Mocne słowa po kolejnej porażce Stelmetu

Gospodarze przegrali natomiast na własne życzenie. Choć przez większość spotkania prezentowali się słabo, to w czwartej kwarcie prowadzili nawet 66:59. - Gratulacje dla Startu Lublin. Wygrali mecz o życie. Dla nas to też była przepustka do play-offów. Powaga tego spotkania spowodowała, że graliśmy bardzo elektrycznie. Zwłaszcza w pierwszej kwarcie nie mogliśmy znaleźć drogi do kosza po łatwych wydawałoby się akcjach. Mecz przeplatany naszymi błędami i drużyny gości. Mieliśmy swoją szansę w końcówce. Można powiedzieć, że trochę oddaliśmy ten mecz. Był do wygrania, ale drużyna gości okazała się lepsza - przyznał podkoszowy Kinga, Mateusz Bartosz.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Polakom znudził się Lewandowski? "Piątek jest nowy i świeży. Tego właśnie pragną kibice"

Komentarze (0)