Wydaje się, że w sobotę koszykarzom Miasta Szkła Krosno paliwa starczyło jedynie na pierwszą kwartę, w kolejnych częściach gry na parkiecie dominował już tylko mistrz Polski, który przeważał w każdym elemencie - najbardziej widoczna była przewaga w zbiórkach: 47-30. Przypomnijmy, że 12 piłek zebrał Szymon Szewczyk, 8 zbiórek dołożył Aaron Broussard a 7 Josip Sobin.
- Kiedy się wygrywa 30 punktami, zdobywa się ponad 100 punktów to widać, że mecz przebiegał pod nasze dyktando. Faktycznie ta pierwsza kwarta nie wyglądała jak powinna i później to zdołaliśmy poprawić. 47-30 w zbiórkach, 17 piłek zebranych w ataku, to mówi samo za siebie - komentował po meczu Szewczyk.
Na uwagę zasługuje szybka i zespołowa gra włocławian. W trzech ostatnich spotkaniach Rottweilery notowały kolejno: 30, 26 i 28 asyst, co jest bardzo dobrym wynikiem. Tym razem siedmiu graczy mistrza Polski notowało 10 i więcej punktów, jedynie Adam Piątek i Oliwier Bednarek nie zdołali dołożyć swojej cegiełki do ostatecznego wyniku. Kibiców na pewno cieszy jednak fakt, że juniorzy Anwilu dostają swoje minuty w końcówkach meczów.
Czytaj także: Kamil Łączyński: Moja skuteczność wróci
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Szczęsny zdradził anegdotę z szatni Juventusu. W roli głównej Cristiano Ronaldo
- Oprócz pierwszej kwarty, gdzie trochę przespaliśmy i mogliśmy lepiej reagować, to w pełni kontrolowaliśmy to spotkanie - byliśmy lepsi w zbiórkach, asystach, przechwytach, mieliśmy niewiele strat. Pokazaliśmy różnicę jakości i to jest droga, którą chcemy iść w następnych meczach. Od kilku meczów gramy szybciej. Zobaczymy jednak, czy taki będzie nasz docelowy Anwil, na pewno chcemy zdobywać dużo punktów po dobrej obronie i przechwytach - mówił Igor Milicić.
W sobotę sobą nie był Jabarie Hinds, amerykański rozgrywający zespołu z Krosna jest jednym z liderów punktowych całej ligi, ale w starciu z Rottweilerami rozegrał jedno ze swoich słabszych spotkań w sezonie. Zdobył on co prawda 13 punktów, ale skuteczność 4/13 nie napawała optymizmem. Trener gości, Mariusz Niedbalski przyznał, że jego zespół miał za mało czasu na regenerację, ale różnica klas była po prostu zbyt duża.
Czytaj także: Ivan Almeida: Wiele czynników przemawiało za Anwilem
- Nie byliśmy w stanie podjąć walki po bardzo trudnym meczu w czwartek. Mieliśmy jedynie półtorej doby na przygotowanie się i regenerację. Przygotowanie mentalne nie było na odpowiednim poziomie i "pękaliśmy" z każdą minutą, co było widać. Anwil to troszeczkę inna półka niż my, proces regeneracyjny nie był zbyt długi, dlatego nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia w tym meczu. My teraz wracamy do Krosna by przygotowywać się na bardzo ważne mecze w kontekście walki o utrzymanie - powiedział.
Mistrzowie Polski mają teraz trochę więcej czasu na treningi, kolejny mecz zagrają w sobotę, do Włocławka przyjedzie MKS Dąbrowa Górnicza.