Na trybunach rodzice, na parkiecie show. Przemysław Zamojski - uskrzydlony szeryf

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Przemysław Zamojski
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Przemysław Zamojski

Po takim meczu szefostwo Stelmetu Enei BC chyba powinno na stałe ściągnąć rodziców Przemysława Zamojskiego do Zielonej Góry. Obecność najbliższych uskrzydliła polskiego strzelca, który przeciwko Polpharmie (96:80) zrobił prawdziwe show.

Już w Moskwie, przeciwko wielkiemu CSKA, Przemysław Zamojski udowodnił wysoką formę, trafiając cztery rzuty z dalekiego dystansu. W potyczce Stelmetu Enei BC Zielona Góra z Polpharmą Starogard Gdański było jeszcze lepiej, bo licznik zatrzymał się na pięciu wykorzystanych próbach zza linii 6,75 metra. W konfrontacji z Kociewskimi Diabłami zagrał najlepsze spotkanie w tym sezonie, gromadząc 21 punktów. Określenie "szeryf" najlepiej oddaje to, co Zamojski wyczyniał na parkiecie.

Swoje zrobiła obecność w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego najbliższych reprezentanta Polski. Na trybunach wspierali go rodzice. - Obecność rodziców na pewno dodała mi skrzydeł. Zawsze jest miło, gdy pojawiają się na trybunach, tym bardziej, że do domu z Zielonej Góry mam bardzo daleko - ok. 500 km - mówi nam Zamojski.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Poważna kontuzja Krzysztofa Szubargi!

Dodatkowe emocje w polskim strzelcu wywołała też osoba Artura Gronka, który wrócił do Zielonej Góry, już jako szkoleniowiec Polpharmy. - To zawsze pozytywne uczucie, gdy gra się przeciwko trenerowi, z którym spędziło się pięć lat w jednym klubie. Razem mieliśmy wzloty i upadki. Z Gronkiem mam wiele fajnych wspomnień i pozytywnych emocji. Życzę mu jak najlepiej - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO Daniel Obajtek do Kubicy: Mistrzu, jesteś wielki, niepokonany. Jesteś narodową dumą!

Wygrana z Polpharmą była dla Stelmetu Enei BC szóstą z rzędu, a 16. w ogóle w tym sezonie Energa Basket Ligi. Drużyna Igora Jovovicia weszła na dobre tory, choć czasu do treningu, z uwagi na występy w wymagającej lidze VTB, za wiele nie ma. - Wszyscy ciężko pracujemy i dobrze czujemy się fizycznie. Mamy za sobą trudniejszy terminarz, ale już teraz z tygodnia na tydzień powinno być łatwiej - zaznacza Zamojski.

Przeciwko Polpharmie czterokrotni mistrzowie Polski grali już bez Filipa Matczaka, który na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem piątkowej potyczki w hali CRS został wypożyczony do Legii Warszawa. Kto zastąpi Matczaka w Stelmecie Enei BC? Tego jeszcze nie wiemy. Pewne jest jednak, że wzmocnienia są nieuniknione.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Stelmet Enea BC już bez Filipa Matczaka!

- Kogo potrzebujemy? Trudno powiedzieć, bo ja jestem tylko zawodnikiem, moją rolą jest granie. W każdym razie jest mi smutno, że odszedł od nas Filip, ale taki jest sport. Koszykówka to biznes, nie ma sentymentów. Życzę mu, by w nowym klubie wrócił na dobre tory i udowodnił, że jest wartościowym zawodnikiem, bo za takiego go uważam - stwierdza Zamojski.

Autor na Twitterze:
Komentarze (3)
avatar
Azmoduss
2.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Ale przedszkole. Rodzice musieli przyjechać żeby zaczął grać. I to ma być profesjonalne podejście do pracy? Dziecinada. 
avatar
pawka
2.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zamoj wskoczył w nowe buty i pokazał moc. Oszczędzaj je na finały. Swoją drogą szanuję to jak Stelmet podchodzi do meczów ligowych w tym sezonie przy tak małej ilości czasu na wypoczynek i tren Czytaj całość