Prawie miesiąc czekali w Gliwicach na kolejne zwycięstwo w Energa Basket Lidze. Od wygranej 99:96 nad Treflem Sopot podopieczni Pawła Turkiewicza ponieśli cztery kolejne porażki.
- Atmosfera nie była za ciekawa, bo po tej serii przegranych pojawiła się już frustracja - mówi kapitan GTK Kacper Radwański. - Odbyliśmy kilka męskich rozmów, które podziałały. Dodatkowo była też duża mobilizacja po ostatniej, wysokiej porażce w Radomiu z Rosą.
Radwański, jak na kapitana przystało, dał przykład. Wyszedł niesamowicie skoncentrowany, grał z wielką energią w defensywie, a w swoich statystykach zapisał 18 punktów, 4 asysty i tyle samo przechwytów. - Cieszę się, że zagrałem dobre spotkanie, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Dopisujemy w tabeli 2 punkty i mam nadzieję, że będziemy przesuwać się w górę - komentuje.
Wygrana cieszy podwójnie, bo odniesiona została w mocno okrojonym składzie. W polskiej rotacji zabrakło chorego Piotra Robaka oraz narzekających na urazy Szymona Kiwilszy i Jakuba Dłoniaka. - Trzeba jednak przyznać, że oni dali nam mnóstwo energii na ławce i cały czas podpowiadali. Mamy jednak nadzieję, że do niedzieli, kiedy zagramy w Krośnie, zdołają się wykurować - dodaje kapitan.
Skrzydłowy GTK zwraca również uwagę na to, że w końcu dobrze funkcjonowała defensywa. Legia Warszawa zdobyła 71 punktów - co jest wyrównaniem najlepszego wyniku gliwiczan w tym sezonie.
- Mam nadzieję, że to będzie dobry znak. To drugi taki mecz, kiedy pozwoliliśmy rywalom zdobyć tylko 71 punktów. Jeżeli będziemy tak bronić, a atak za tym pójdzie, to na pewno będziemy wygrywać kolejne spotkania - zakończył Radwański.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: mrożąca krew w żyłach sytuacja w koszykówce