Przed meczem z Legią Warszawa Rosa nie była uważana za faworyta. Z bilansem 2-6 zajmowała niższe miejsce od dobrze radzących sobie od początku sezonu Energa Basket Ligi rywali. Pierwsza połowa, przegrana 30:40, nie zapowiadała niczego dobrego. Odmiana w grze radomskiej drużyny nastąpiła po przerwie. Trzecią kwartę gospodarze wygrali 23:16, by odrobić pozostałe straty i zadać decydujący cios w czwartej odsłonie, w której zwyciężyli34:26.
- Nie będziemy marudzili, że to nie było ładne zwycięstwo, bo nie mamy ich zbyt dużo, a każda wygrana nas bardzo cieszy i bardzo poprawia naszą sytuację - nie ukrywał na konferencji prasowej Robert Witka. - Znowu źle weszliśmy w mecz i zagraliśmy bardzo pasywnie, mało odważnie w ataku i zbyt miękko w obronie. To wszystko zmieniło się po przerwie, wyglądało już tak, jak byśmy chcieli. Była walka, była pozytywna energia oraz wiara, że ten mecz można jeszcze odwrócić - podkreślił trener.
Szkoleniowiec Rosy był zadowolony z postawy debiutującego w barwach zespołu Jakuba Parzeńskiego, który zanotował double-double (12 punktów i 10 zbiórek). - Dzięki Jakubowi mogliśmy w trudnych momentach złapać balans pomiędzy grą pod koszem a na obwodzie. Ponadto trafił niezwykle ważną "trójkę" w newralgicznym momencie - zaznaczył Witka.
Poza środkowym, na pochwałę zasłużyli przede wszystkim: Cullen Neal - zdobywca 24 punktów, Carl Lindbom - 21 "oczek" i Obie Trotter - 16 punktów, siedem zbiórek i sześć asyst.
Co prawda Rosa ponownie była gorsza na obu tablicach od przeciwnika, jednak trener zauważył poprawę w tym elemencie. - Znowu przegraliśmy zbiórkę, ale nie jest to 17-18 zbiórek rywali w ataku, tylko mniej. Jest poprawa, która przyniosła nam dużo korzyści. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo Legia prezentuje się bardzo solidnie i to jest budujące zwycięstwo dla nas - zakończył Witka.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]