MKS Dąbrowa Górnicza z bardzo ważnym i prestiżowym zwycięstwem! Kto zdecydował się spędzić niedzielne południe w towarzystwie koszykówki spod znaku Energa Basket Ligi, nie może narzekać. Trener Jacek Winnicki, który zdobywał z toruńskim zespołem srebrny medal mistrzostw Polski w 2017 roku, znów spotkał się z Polskim Cukrem. I wiedział, na co przygotować swoich podopiecznych. MKS chciał walczyć przez pełne 40 minut, był twardy i nieustępliwy.
Obie drużyny stworzyły świetny spektakl i dostarczyły kibicom tak porządnych w świecie sportu wrażeń. Gospodarze prowadzili na przykład 76:62, a Twarde Pierniki były w stanie doprowadzić do wyniku 79:78. Dwukrotnie za trzy trafił wtedy Robert Lowery, raz Karol Gruszecki. Lowry, który w pierwszej połowie nie zdobył nawet punktu, a zakończył mecz z piętnastoma. Wydawało się, iż to może być kluczowy i zwrotny moment w tym spotkaniu. Trey Davis na to nie pozwolił.
Amerykanin, lider drużyny z Dąbrowy, trafił dwa niezwykle istotne rzuty z półdystansu, co znów dało oddech i pięć "oczek" zaliczki (83:78). Było to pięć minut przed końcem meczu i odcisnęło duże piętno. MKS w tamtym momencie odzyskał kontrolę i znów rozdawał karty. Polski Cukier cały czas starał się być zawzięty, agresywnie bronił, ale Mateusz Zębski trafieniem przez ręce ich obrońców zadał wówczas decydujący cios. Gospodarze prowadzili 85:80, a podopieczni Dejana Mihevca już się nie podnieśli. Co ciekawe, przez ostatnie pięć minut Twarde Pierniki zdobyły zaledwie sześć punktów.
Mathieu Wojciechowski zdobył 19 punktów, trafił 7 na 8 rzutów z pola, Cleveland Melvin miał 18 "oczek" przy skuteczności 8 na 14, a rozgrywajacy Trey Davis zaaplikował rywalom 17 punktów. Oprócz wyżej wymienionych tytaniczną pracę wykonał też kapitan, wchodzący z ławki rezerwowych Bartłomiej Wołoszyn. Ale na słowa uwagi zasługuje ktoś jeszcze.
Mateusz Zębski, 26-letni obrońca pokazał, na czym polega twarda i ofiarna defensywa. Po tym, jak przesiedział całą pierwszą połowę na ławce, trener Jacek Winnicki dał mu blisko 16 minut w drugiej. A Zębski robił niesamowite rzeczy, rzucił osiem naprawdę ważnych "oczek", miał pięć zbiórek, w jednej z akcji zablokował Bartosza Diduszko. Bronił też najlepszego strzelca rywali, Roberta Lowery'ego
Były przewinienia techniczne Tomasza Śniega i świetnie dysponowanego w pierwszej połowie Aarona Cela, faule niesportowe Krzysztofa Sulimy, Mateusza Zębskiego i Bartłomieja Wołoszyna, co tylko obrazuje, z jak ważnym i zaciętym widowiskiem mieliśmy do czynienia. Kibice w Dąbrowie Górniczej mogli podziwiać też efektowne wsady, momentami nawet przypominające te rodem z amerykańskich parkietów NBA.
Dla torunian, po porażce w Warszawie z 10 listopada to druga sytuacja, kiedy opuszczają parkiet na tarczy. MKS odniósł piąty tryumf, który aktualnie przy czterech przegranych zapewnia im 9. lokatę w tabeli, ale można być pewnym, że w ich przypadku będzie jeszcze lepiej. Pokonali już przecież dwie czołowe drużyny, na początku sezonu BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski, teraz Polski Cukier.
MKS Dąbrowa Górnicza - Polski Cukier Toruń 93:84 (24:20, 28:23, 23:19, 22:18)
MKS: Wojciechowski 19, Melvin 18, Davis 17, Wołoszyn 13, Richardson 10, Zębski 8, Łukasiak 7, Kobel 1, Gabiński 0, Chorab 0.
Polski Cukier: Cel 16, Lowery 15, Gruszecki 12, Śnieg 11, Diduszko 10, Mbdoj 9, Umeh 5, Karnowski 4, Sulima 2.
ZOBACZ WIDEO: Film o Dariuszu Michalczewskim wejdzie do kin. "Scenariusz jest bardzo mocny"